Reklama

Pięć minut, które wstrząsnęło Legią Warszawa

Jakub Radomski

06 listopada 2025, 20:43 • 6 min czytania 90 komentarzy

Legia wydawała się odmieniona. Silniejsza, grająca odważniej, z przekonaniem o własnych umiejętnościach. W Celje w pewnym momencie powinno być 3:0 dla drużyny Inakiego Astiza, choć ta mierzyła się w Lidze Konferencji z naprawdę mocnym rywalem, liderem ligi słoweńskiej. Ale wystarczyło pięć minut, by Legia kompletnie się posypała. Pierwsze poważne błędy. Jeden cios, drugi. Takie sobie zachowanie w bramce Kacpra Tobiasza. Zespół z Warszawy ostatecznie uległ Celje 1:2. Gra Legii posypała się m. in. po zejściu z boiska Antonio Colaka i wejściu Milety Rajovicia. Przypadek? A może jednak nie? 

Pięć minut, które wstrząsnęło Legią Warszawa

Przed meczem można było usłyszeć głosy, że faworytem spotkania jest zespół ze Słowenii, co mogło zdziwić wielu polskich kibiców. Ale nie każdy wiedział, że Celje to zespół, który zdominował, a nawet trochę przerósł słoweńską ekstraklasę, o czym opowiadał nam dziennikarz z tego kraju. To też drużyna, która w poprzednim sezonie doszła do ćwierćfinału Ligi Konferencji i postawiła się w nim Fiorentinie, a teraz przystępowała w tych rozgrywkach do spotkania z Legią, mając komplet dwóch zwycięstw.

Reklama

Tyle że na boisku przez długi czas nie było tego widać. Ale było to też zasługą bardzo dobrej postawy drużyny Inakiego Astiza. Postawy, która była wręcz świetna, ale do czasu.

Inaki Astiz przegrał w swoim debiucie w europejskich pucharach. Szkoda, bo początek w Celje był świetny

Hiszpan debiutował dziś jako pierwszy trener Legii w europejskich pucharach. Astiz nie dokonał rewolucji w składzie, ale bardzo mądrze poukładał kilka elementów, co przyniosło efekt. W Łodzi, przeciwko Widzewowi (1:1), Legia jeszcze wypadła przeciętnie, choć jej postawa w końcówce spotkania mogła się podobać. Świetne wejście w tym meczu w końcu zaliczył Ermal Krasniqi, który zdobył bramkę. Dziś zawodnik z Kosowa wybiegł w pierwszym składzie i to on miał największy udział przy golu na 1:0 dla Legii. Była 16. minuta – Krasniqi po odbiorze i podaniu na prawo pomknął na bramkę, przełożył rywala i uderzył lewą nogą. Zupełnie jak w Łodzi, tyle że tym razem nie trafił do siatki, piłkę odbił bramkarz, ale uderzenie skutecznie dobił Kacper Urbański.

Właśnie – Urbański. Ten gość ewidentnie odżywa, gdy jest ustawiony jako środkowy ofensywny pomocnik, a nie z boku boiska. To piłkarz o takim potencjale, że może być liderem Legii, jeśli będzie grał na swojej pozycji i będzie otoczony właściwymi ludźmi. Pokazał to już w spotkaniu z Pogonią (1:2 po dogrywce) w Pucharze Polski, ale tam trochę nie miał z kim grać. Dziś był naprawdę dobry, a kilka razy wręcz błysnął, np. w pierwszej połowie, kiedy błyskawicznie odwrócił się z piłką i podał na prawo do Krasniqiego.

Gdy w drugiej połowie trochę opadł z sił i zszedł z boiska, Legia miała sporo mniej do zaoferowania i odbiło się to na wyniku.

Antonio Colak daje Legii Warszawa więcej niż Mileta Rajović

Kolejny ruch Astiza – posadził na ławce Miletę Rajovicia, który ma problem nie tylko ze zdobywaniem bramek, ale nawet z oddawaniem celnych strzałów na bramkę rywala. W ataku wyszedł dziś Antonio Colak. Astiz sugerował przed meczem, że Chorwat jest lepszy w grze kombinacyjnej i w Celje było to widać. Ok, ktoś może się zżymać, że Colak zmarnował dziś trzy okazje, zwłaszcza tę pierwszą, która wydawała się świetna. W drugiej połowie z kilku metrów trafił w bramkarza, ale to nie była taka prosta sytuacja, bo piłka pod jego nogami znalazła się nagle i szybko, po zagraniu Rubena Vinagre. Colak odruchowo dołożył stopę, refleksem popisał się też bramkarz gospodarzy.

Było widać, że Chorwat lepiej rozumie się z kolegami i jest bardziej pomocny w budowaniu akcji, niż cholernie statyczny Rajović, czekający w zasadzie głównie na piłki w polu karnym. Legia wreszcie miała napastnika. Może nie idealnego, Jean Pierre-Nsame czy nawet Marc Gual pewnie daliby więcej, ale przynajmniej zespół Astiza długo nie grał „w dziesiątkę”.

Zaczął grać, gdy Hiszpan dokonał zmiany w ataku.

Pięć minut, które wstrząsnęło Legią Warszawa

W programie, który nagrywaliśmy na Weszło TV tuż po zwolnieniu Edwarda Iordanescu, zastanawialiśmy się nad tym, czy ktokolwiek poza Kacprem Tobiaszem gra w tym sezonie w Legii na wyższym poziomie, niż w ubiegłych rozgrywkach. Wyszło nam, że niekoniecznie. Dziś bardzo dobrze w obronie prezentował się Radovan Pankov, ale też nowi zawodnicy prezentowali wyższy poziom.

Z lewej strony wystąpił Petar Stojanović i był solidny, choć w pierwszej połowie raz najpierw dał się ograć, a później źle wybijał piłkę. Celje w pierwszej połowie nie stworzyło żadnej stuprocentowej sytuacji. Gospodarze próbowali strzałów z dystansu, raz groźnie przedarli się w pole karne, ale dobrze bronił Tobiasz. Ten mecz naprawdę był pod kontrolą gości.

W drugiej połowie spotkanie trochę się wyrównało. Nieźle zaczęło Celje, ale później oglądaliśmy kolejny błysk Urbańskiego. Obrócenie się z piłką, celny strzał, obrona golkipera gospodarzy. Po chwili wspominana szansa Colaka.

Legia opanowała mecz, uspokoiła sytuację. Niedługo później kolejną świetną okazję zmarnował Urbański. Mogło być 3:0, a ciągle było tylko 1:0 dla Legii. I niedługo później gospodarze, trochę z niczego, wyrównali. Podanie na prawą stronę, źle ustawiony Vinagre, który nie przeciął piłki. Ruszył z nią Nikita Josifow i uderzeniem między nogami pokonał Tobiasza.

Później Legia się rozsypała. Tym razem dobrze przez większość spotkania dysponowany Steve Kapuadi źle wybił piłkę. Zabrakło też w środku pola kogoś, kto by do niej dopadł. Piłka trafiła pod nogi doświadczonego Żana Karnicnika. Reprezentant Słowenii uderzył technicznie, piłka odchodziła w stronę rogu bramki i wpadła do siatki. Wydaje się, że Kacper Tobiasz mógł w tej sytuacji zrobić coś więcej, choć nie można też mówić o jakimś ewidentnym błędzie.

Legia po pięciu minutach, które nią wstrząsnęły, nie była już w stanie zareagować. W ostatnich sekundach oba zespoły stworzyły po jednej dobrej okazji, ale były nieskuteczne.

Drużyna Astiza, choć przez niemal 70 minut rozgrywała najlepszy mecz w obecnym sezonie, zeszła z boiska pokonana. Tak czasami bywa w piłce. Szkoda, że dzisiaj doświadczył tego polski zespół.

NK Celje – Legia Warszawa 2:1 (0:1)

  • 0:1 Urbański – 16′
  • 1:1 Josifow – 72′
  • 2:1 Karnicnik – 77′

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl 

90 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama