Reklama

Czy to już koniec Bayernu Guardioli? Pep pakuje się do City

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 listopada 2015, 21:19 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zegar tyka. I tyka coraz głośniej. Pod koniec roku miało wyjaśnić się, czy Pep Guardiola będzie trenerem Bayernu tylko do końca sezonu, a oficjalnie rozmowy planowano na 19 grudnia. Ale zanim obie strony zdążyły zasiąść do stołu, prasa informuje: Hiszpan będzie pracował w Anglii. Czy to rzeczywiście ostatnie miesiące Pepa w Monachium?

Czy to już koniec Bayernu Guardioli? Pep pakuje się do City

Przed sobotnim meczem z Herthą Berlin nie doszło do konferencji prasowej Guardioli. Powodem miały być osobiste sprawy trenera. Czy były faktycznie, czy nie – mało istotne, ale to przy tej okazji powrócił temat jego odejścia. Temat, który podobno jest już zamknięty. – Życie toczy się dalej. Nie ma ludzi niezastąpionych, piłkarze przychodzą i odchodzą. To samo jest z trenerami. Prędzej czy później, ich czas dobiega końca – mówił dopiero co Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu, jakby dając do zrozumienia, co się wydarzy.

Guardiola, zapytany kilka tygodni temu o rozmowy pracodawcy z Carlo Ancelottim, wzruszał tylko ramionami. Mówił, że w pełni rozumie działania klubu i nie ma z tym żadnego problemu: – Dla mnie wszystko jest OK.

Od dawna trzymają się na dystans, nie piją sobie z dzióbków, nie słodzą sobie w mediach. Utrzymują dość suche, pozbawione emocji, relacje. Ale przecież nigdy niczego to nie przesądzało – ani w jedną, ani w drugą stronę. Pep na starcie dostał kredyt zaufania, zarabiał prawie dwa razy więcej od Ottmara Hitzfelda czy Juppa Heynckesa. Nie osiągnął jednak tyle, co oni. Nie zdobył dla Monachium Ligi Mistrzów.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Bayern zjada dziś Bundesligę na śniadanie. Podopieczni Pepa wychodzą na boisko i są w stanie roznieść każdego przeciwnika. Jeszcze w poprzednim sezonie, mimo mistrzostwa, w tabeli bezpośrednich meczów pomiędzy pierwszą szóstką byli… szóstym zespołem. Dziś strącają wszystkie przeszkody – masakrują Borussię Dortmund i Wolfsburg, tych drugich odprawiają też w Pucharze Niemiec. Biją kolejne rekordy, choćby ten z najlepszym startem w historii ligi – zdobyli już 37 punktów na 39 możliwych. Pobicie wyniku najlepszego mistrza w historii, czyli 91 „oczek” w sezonie, jest w zasięgu. Bayern pobije też rekord z największą liczbą strzelonych w lidze goli, o ile tylko utrzyma obecną średnią na mecz (3,08).

Bramkarz? Zbędny, autentycznie zbędny. Neuer przez blisko dwadzieścia godzin gry puścił pięć strzałów. Statystykę, że Bawarczycy byliby liderem, gdyby każde uderzenie w światło bramki lądowało w sieci – znacie.

Nikt nawet nie rozpoczyna dyskusji, czy to najlepszy Bayern w historii. Monachium tak przyzwyczaiło się do demolowania całej ligi, że tej dominacji nie docenia już nikt. Niespodzianką nie będzie już niezdobyte mistrzostwo, a stracone w zwykłym spotkaniu punkty. Tytuł jest obowiązkiem, z którego trener musi się wywiązać. Die Welt dopiero co zaapelował do Hiszpana, by odszedł z Bundesligi, bo ją niszczy. Strąca kolejne poprzeczki z taką łatwością, że zabija wszelkie emocje w rozgrywkach, odbiera przyjemność rywalom z gry, kibicom – z oglądania tego w telewizji. Oburzacie się, że czasem nazywamy Bayern nudnym. To dlatego, że kiedy robi swoje, mając np. po 20 minut trzy gole na koncie, zwalnia tempo, wrzuca luz i kontroluje wydarzenia. To w pełni naturalne, ale niestety nudne. Z dwudziestu spotkań w tym sezonie tylko raz na podobnym poziomie zagrał przeciw niemu Arsenal.

Z drugiej strony, rysę na tej krajowej dominacji pozostawiają inne rozgrywki. Guardiola trzy razy przegrywał mecz o Superpuchar Niemiec, raz odpadł w półfinale Pucharu Niemiec. To jednak mniej istotne trofea, ich brak Bawaria jeszcze wybacza.

– To najlepszy Bayern, odkąd tutaj pracuję. Gramy razem trzeci rok i potrzebowaliśmy tego czasu. W dwóch pierwszych sezonach zdobywaliśmy tytuły, ale odnosiłem wrażenie, że to wciąż zasługa Juppa Heynckesa i jego mentalności. Styl, który prezentowaliśmy, nie był dla mnie optymalny. Już jest zdecydowanie lepiej – powiedział Guardiola, gładko rozprawiając się z Arsenalem 5:1.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

To w końcu jego projekt, już w finalnej fazie budowy. Z mentalnością, którą tworzą m.in. trzej Hiszpanie (Bernat, Martinez, Thiago), Chilijczyk (Vidal) czy Brazylijczyk (Costa). Bez kompletnej zależności od dwóch skrzydłowych, z zupełnie inną rolą napastnika i mnóstwem wariantów gry. Abendzeitung Muenchen podał, że Pep w 128 oficjalnych meczach 127 razy dokonywał zmiany w składzie względem poprzedniego meczu. Jeszcze niedawno Bayern wystawiał w ofensywie tylko dwóch piłkarzy, dziś pomieści Comana, Muellera, Costę, Robbena i Lewandowskiego.

Stwierdzenie „Bayern Guardioli” trzeba jednak podkreślać. To fala zmian, która wywróciła klub do góry nogami. Przyniosła ofiary w postaci Schweinsteigera, grającego w Monachium przez 17 lat, czy doktora Wolfharta-Muellera, klubowej legendy. To Hiszpan jest tym, któremu kibice zarzucili zabijanie tożsamości i DNA Bayernu. Stefan Effenberg krytykował z kolei klub, że oddał trenerowi zbyt dużą władzę. Za konsekwencje dopiero potem zapłacą oni.

Image and video hosting by TinyPic

Cała dyskusja za każdym razem sprowadzała się do tego, że Guardiola nie potrafi wygrać Ligi Mistrzów. On tego nie rozumiał – dwukrotnie był przecież w najlepszej czwórce Europy. Rzecz jednak w tym, że najpierw przegrał dwumecz z Realem 0:5, a potem po 90 minutach rywalizacji z Barceloną (0:3) było pozamiatane. Pep często dostawał po głowie, nowa jakość, którą wprowadzał, była mało zauważalna. Dopiero dziś nie podlega ona dyskusji.

– Co może być dla niego lepsze niż Bayern? W klubie spełniali każde jego życzenie, zachciankę. Chciałby jeszcze czegoś więcej? – dopytuje Lothar Matthaeus, słysząc rozterki Guardioli, czy Monachium jest dla niego najlepszym wyborem.

Pep chciałby chyba poczuć się w swoim miejscu pracy komfortowo. Z drużyną się zżył: Hoejbjerg opowiadał, jak płakał wspólnie z trenerem podczas rozmowy o chorobie swojego ojca, Kimmich był dla niego prawie jak syn, a Lahm w imieniu drużyny chodził z prośbą, by przedłużył kontrakt z klubem. Nie zżył się jednak z Monachium, był tutaj przybyszem z innej planety. Nie w tym rzecz, by rozstrzygać, że lepszym bądź gorszym – był kimś innym. Krytykowany przez media, z głosami sprzeciwu kibiców i kontrami klubowych legend. To nie był związek, który funkcjonował idealnie, ale w tym sezonie może wprowadzić Bayern na ten upragniony szczyt. Dla Hiszpana byłby to wymarzony moment na odejście.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
1
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...