My naprawdę tak się z nimi męczyliśmy na Stadionie Narodowym? Mecz w Helsinkach pokazał, jak słaba w europejskich realiach jest reprezentacja Litwy. Niby prowadziła i w pierwszej połowie wyglądała lepiej, ale wystarczyło, że Finowie przyspieszyli od początku drugiej połowy, by wbili gościom dwie bramki. Litwini, z którymi Polacy zagrają w niedzielę o punkty, przegrali 1:2 i dalej mają statystykę wstydu – przez ostatnie dwa lata w meczach o punkty ograli tylko Gibraltar.

Czy to, że Litwa była dziś przez 45 minut piłkarsko lepsza i prowadziła do przerwy, było niespodzianką? Jeżeli już, to małą, bo Finowie też nie są specjalnie mocną drużyną, choć pewnie troszeczkę lepszą. Dziś w pierwszej połowie jakby zlekceważyli rywala. Litwa prowadziła po strzale Pijusa Sirvysa i to ona była w pierwszej połowie lepiej zorganizowana.
Litwa prowadzi z Finlandią 1:0 w meczu eliminacji #FIFAWorldCup po golu Pijusa Sirvysa 🚨⚽ pic.twitter.com/2n8tceXx5S
— Polsat Sport (@polsatsport) October 9, 2025
Plan Finów jakby opierał się na dwóch pomysłach: graniu na skrzydło do znanego z Cracovii Benjamina Kallmana (niech biegnie z piłką, może coś zrobi) albo zagraniu do pomocnika Leo Walty, by ten uderzył z dystansu. Kallman raz wywalczył rzut wolny, a Walta dwukrotnie groźnie i celnie uderzał zza pola karnego, ale to po stronie gospodarzy było na tyle. Mizeria.
Finlandia szybko strzeliła dwa gole niedzielnym rywalom reprezentacji Polski
Po zmianie stron widzieliśmy odmienioną reprezentację Finlandii. Po trzech minutach od wznowienia gry do siatki rywali trafił Kallman, ale wydawało się, że był na pozycji spalonej. Okazało się jednak, że po lewej stronie zaspał jeden z Litwinów i bramka ostatecznie została uznana. Finowie dalej atakowali i po akcji lewą stroną bardzo ładnym, technicznym strzałem do siatki gości trafił Adam Markhiev. To gość z rocznika 2002, zawodnik 1 FC Nurnberg, uznawany za największy talent fińskiego futbolu.
Dwa szybkie trafienia Finów po zmianie stron ⚡
Finlandia 2️⃣:1️⃣ Litwa
📺 Polsat Sport 1 pic.twitter.com/bMupfGZGV5
— Polsat Sport (@polsatsport) October 9, 2025
Wynik 2:1 utrzymał się do końca. Litwini długo nie potrafili stworzyć nic z przodu, ale na kwadrans przed końcem w dogodnej sytuacji w bramkarza kopnął rezerwowy Vykintas Slivka. Ale czego więcej można wymagać od gościa, który występuje w drugiej lidze japońskiej? Finowie mieli natomiast jedną szansę, ale minimalnie niecelnie strzelał ich kapitan, Joel Pohjanpalo.
Oto dobre wiadomości dla kadry Jana Urbana
Litwini – wyłączając dwa mecze z Gibraltarem w ubiegłym roku – nie potrafią wygrać spotkania o stawkę od 14 października 2023 roku (2:0 z Bułgarią). To obrazuje, jak słabą w skali Europy są drużyną. W niedzielę Polska będzie zdecydowanym faworytem.
Tak, pamiętamy, że na Stadionie Narodowym nasz zespół potwornie się męczył i Polskę uratował, a zarazem uradował Robert Lewandowski (i rykoszet). Ale chyba zgodzimy się, że drużyna Jana Urbana jest silniejszym zespołem niż tamten Michała Probierza. Poza tym Litwini zagrają z Polską bez Artura Dolznikowa, który dzisiaj miał asystę przy golu, ale też obejrzał żółtą kartkę i musi pauzować. W ataku ciągle nie ma leczącego poważną kontuzję Armandasa Kucysa, którego zastąpi pewnie, podobnie jak dzisiaj, Gytis Paulauskas. Niby gość jest skuteczny w klubie, ale strzela gole dla Michalovców, zespołu z ligi słowackiej.
Wynik w Helsinkach oznacza, że Finlandia pozostaje w grze o drugie miejsce w grupie, choć wciąż bliżej tego są Polacy. Jeżeli Biało-Czerwoni nie potkną się z niżej notowanym rywalem, zagrają w barażach o mundial.
Finlandia – Litwa 2:1 (0:1)
- 0:1 Sirvys – 25′
- 1:1 Kallman – 48′
- 2:1 Markhiev – 54′