Istnieją całe pokolenia kibiców, którym same nazwy tych klubów przywołują wspomnienia wieczorów z najlepszym europejskim futbolem. Niepostrzeżenie jednak ich przerwa od gry w elicie przedłużyła się na długie lata. Oto dziesięć wielkich marek, dla których Liga Mistrzów to coraz bardziej odległa przeszłość.

W czwartkowy wieczór zaprezentują się w Lidze Mistrzów ostatnie ekipy, które dostały się do bieżącej edycji. Nie będzie wśród nich kilku klubów, które przed laty kształtowały to, jak wyglądał europejski futbol na najwyższym poziomie. Albo przynajmniej były jego częścią. Podczas gdy z debiutanckich występów cieszą się zespoły takie jak Pafos, Kajrat Ałmaty czy Union Saint-Gilloise, wiele wielkich firm nie może się doczekać na powrót do Ligi Mistrzów. Niektóre z nich nie mają nawet specjalnie widoków, kiedy może to nastąpić.
Żeby trochę zobiektyzować dobór drużyn i nie bazować tylko na wspomnieniach z własnego dzieciństwa, które mogą być zakrzywione (byłem święcie przekonany, że Leeds United było kiedyś wielką europejską marką. Przygotowując ten tekst odkryłem, że w Lidze Mistrzów grało dokładnie raz. Wtedy, kiedy doszło do półfinału, a ja przeżywałem świadomie pierwszą edycję tych rozgrywek), stosowałem prosty przelicznik – liczba sezonów w Lidze Mistrzów mnożona przez lata oczekiwania na nią. Jeśli ktoś wystąpił w Lidze Mistrzów raz, jak Widzew Łódź i na powrót czeka 29 lat, otrzymywał 29 punktów. Im więcej sezonów rozegranych w elicie i im dłuższe oczekiwanie, tym wyższe miejsce na liście. Oto dziesięć wielkich marek, których obecność w Lidze Mistrzów była kiedyś oczywista, ale niepostrzeżenie przestała.
Spis treści
- 10. Steaua Bukareszt (7 sezonów w Lidze Mistrzów, 12 lat przerwy)
- 9. Spartak Moskwa (12 sezonów w Lidze Mistrzów, 8 lat przerwy)
- 8. Olympique Lyon (16 sezonów w Lidze Mistrzów, 6 lat przerwy)
- 7. Anderlecht (12 sezonów w Lidze Mistrzów, 8 lat przerwy)
- 6. Fenerbahce (6 sezonów w Lidze Mistrzów, 17 lat przerwy)
- 5. Deportivo La Coruna (5 sezonów w Lidze Mistrzów, 21 lat przerwy)
- 4. Werder Brema (7 sezonów w Lidze Mistrzów, 15 lat przerwy)
- 3. IFK Goeteborg (4 sezony w Lidze Mistrzów, 27 lat przerwy)
- 2. Panathinaikos (9 sezonów w Lidze Mistrzów, 15 lat przerwy)
- 1. Rosenborg Trondheim (11 sezonów w Lidze Mistrzów, 18 lat przerwy)
10. Steaua Bukareszt (7 sezonów w Lidze Mistrzów, 12 lat przerwy)
Dawny rumuński hegemon może się zaliczać do nie tak przecież szerokiego grona klubów, które sięgnęły po tytuł najlepszego w Europie. Miało to miejsce jeszcze przed powstaniem Ligi Mistrzów, ale Gwiazda z Bukaresztu zawsze brzmiała z tego powodu dumnie. W nowych czasach, jak wszystkie kluby z tej części kontynentu, zaczęła odgrywać mniejszą rolę. Siedem razy zdołała jednak dostać się do elity, a w latach 90. Była jej stałym bywalcem. Nigdy nie udało się jej jednak wyjść z grupy. Ostatni raz wśród najlepszych gościła w 2013 roku, wcześniej zamknąwszy tam drogę Legii Warszawa Jana Urbana. Od tego czasu sześć razy bezskutecznie próbowała przebrnąć przez eliminacje. W tym roku rozbiła się o Szkendiję Tetowo już w drugiej rundzie. To wciąż ostatni rumuński klub, jaki zagrał w fazie grupowej.
9. Spartak Moskwa (12 sezonów w Lidze Mistrzów, 8 lat przerwy)
Specyficzny przypadek, bo z oczywistych względów trudno w ogóle wyobrazić sobie jego powrót do Ligi Mistrzów, a tym bardziej za nim tęsknić. Z tzw. kronikarskiego obowiązku nie da się jednak pominąć faktu, że w pierwszej dekadzie istnienia elitarnych rozgrywek w obecnej formie ówczesny rosyjski hegemon gościł w nich na stałe, tocząc pamiętne boje choćby z Legią Warszawa. Największym sukcesem było dotarcie w 1996 roku do przegranego ćwierćfinału z FC Nantes. Później do głosu zaczęły dochodzić inne rosyjskie kluby, więc Spartak zaczął pojawiać się w Lidze Mistrzów rzadziej. Ostatni raz dostał się tam w 2017 roku.

Spartaka Moskwa nie ma w Lidze mistrzów od ośmiu lat. I raczej jeszcze długo go nie będzie
8. Olympique Lyon (16 sezonów w Lidze Mistrzów, 6 lat przerwy)
Dla pokolenia, które pamięta jeszcze Paris Saint-Germain pałętające się w dolnej części tabeli ligi francuskiej, a nie ma prawa pamiętać wielkiego Olympique Marsylia z początku lat 90., synonimem wielkiego francuskiego klubu jest Olympique Lyon, który całkowicie zdominował Ligue 1 w pierwszej dekadzie XXI wieku. Siłą rzeczy regularnie grał też w Lidze Mistrzów, czasem osiągając naprawdę dobre wyniki. W latach 2000-2012 wystąpił we wszystkich edycjach, trzykrotnie dochodząc do ćwierćfinału. Najlepszy wynik osiągnął jednak paradoksalnie już po czasach największej wielkości, gdy we Francji dominowało już PSG. W pandemicznym sezonie 2019/2020 Lyon wyeliminował Juventus, a potem Manchester City, by dopiero w półfinale Ligi Mistrzów ulec Bayernowi. Od tego czasu nie grał nawet w eliminacjach Ligi Mistrzów. A po letnim zamieszaniu, gdy początkowo został nawet zdegradowany, musi się cieszyć, że w ogóle gra jeszcze we francuskiej elicie. Na rychły powrót do najlepszych w Europie raczej się jednak nie zanosi.
7. Anderlecht (12 sezonów w Lidze Mistrzów, 8 lat przerwy)
W Lidze Mistrzów nadal regularnie grają kluby z Belgii. Zwłaszcza Club Brugge, ale przewijają się też od czasu do czasu Genk, Gent, Standard Liege, czy, jak w tym roku Union. Kiedyś jednak niemal monopol na obecność w tych rozgrywkach miał brukselski Anderlecht. Nigdy nie udało się mu wprawdzie wyjść z grupy, robił zazwyczaj za chłopca do bicia dla wielkich. Ale gdy wpadło się na niego w eliminacjach Ligi Mistrzów, jak Wisła Kraków Henryka Kasperczaka, spotkanie nie należało do przyjemnych. Dobre czasy się jednak skończyły. Fiołków w Champions League nie było od 2017 roku. Nie uczestniczyli też od tego momentu w eliminacjach, pojawiają się jedynie na szczeblu Ligi Europy czy Ligi Konferencji. W ostatnich latach nawet ich obecność na podium ligi belgijskiej wcale nie jest oczywista.
6. Fenerbahce (6 sezonów w Lidze Mistrzów, 17 lat przerwy)
Mózg kibica jest przyzwyczajony do obecności w Lidze Mistrzów „któregoś” z tureckich gigantów. Obecność Galatasaray, Besiktasu czy Fenerbahce w elicie nikogo tam specjalnie nie dziwi. Dlatego łatwo przegapić, że akurat Fenerbahce zalicza tak absurdalnie długą przerwę od występów w tych rozgrywkach. Galatasaray jest w nich w tym roku. Besiktas przed siedmioma laty grał nawet w fazie pucharowej. Od czasu ostatniej obecności Fenerbahce w Lidze Mistrzów pokazały się w niej też Basaksehir, Bursaspor, czy Trabzonspor. Ale Fenerbahce nie było tam od 2008 roku. A przecież ledwie sezon wcześniej ten klub był naprawdę silny, dochodząc aż do ćwierćfinału. Turków można wskazać jako tych, którzy stracili na tzw. reformie Platiniego. W eliminacjach, zamiast mierzyć się z mistrzami słabszych krajów, wicemistrzowie Superlig zaczęli wpadać na drużyny z lig top 5. Jako że ostatni raz mistrzem Fenerbahce zostało w 2014 roku, zwykle trafiało na trudniejszą ścieżkę. W eliminacjach przepadało więc dziewięć razy z rzędu. Lista ich pogromców robi wrażenie. Są na niej m.in. Arsenal, Monaco, Lille, czy dwukrotnie Benfica. Z przełamaniem niemocy nie poradził sobie nawet Jose Mourinho.

Jose Mourinho nie dał rady wprowadzić Fenerbahce do Ligi Mistrzów
5. Deportivo La Coruna (5 sezonów w Lidze Mistrzów, 21 lat przerwy)
Galicyjski klub może nie spędził na poziomie europejskiej elity wielu lat, ale za to wrył się na stałe w jej historię. Pamiętne rozbicie Milanu 4:0 w ćwierćfinale, bramki Roya Makaaya czy Diego Tristana, to sprawy, o których trudno zapomnieć. Deportivo zadebiutowało w Lidze Mistrzów w 2000 roku, od razu dochodząc do ćwierćfinału. Do 2005 roku uczestniczyło w pięciu kolejnych edycjach, trzy razy dochodząc do faz pucharowych, w tym 2004 roku do przegranego z Porto półfinału. Mało kto mógł się spodziewać, że odpadając w kolejnej edycji w grupie, klub ze stadionu Riazor żegna się z elitą na przynajmniej dwie dekady. Deportivo całkowicie podupadło, siedem lat po dojściu do najlepszej czwórki w Europie spadło z La Liga, w której ostatni raz grało siedem lat temu. Cztery sezony spędziło nawet na trzecim szczeblu. Dziś gra na zapleczu ligi hiszpańskiej.
4. Werder Brema (7 sezonów w Lidze Mistrzów, 15 lat przerwy)
W przeciwieństwie do Deportivo, Werder w czasach swojej chwały nie rozegrał żadnego na tyle kapitalnego sezonu w Europie, by pamiętało się o nim przez długie lata. W pierwszej dekadzie XXI wieku był jednak tym, czym dziś jest Borussia Dortmund, czyli etatowym niemieckim uczestnikiem Ligi Mistrzów obok Bayernu Monachium. Tylko dwukrotnie udało się mu jednak wyjść z grupy. Najbliżej dobrego wyniku był w 2006 roku, gdy tylko kilku minut zabrakło mu do wyeliminowania Juventusu. Uniemożliwił to jednak kuriozalny błąd Tima Wiesego w rewanżu w Turynie, dzięki któremu „Stara Dama” wygrała bramkami zdobytymi na wyjeździe. Ostatni raz Werder grał wśród najlepszych w 2010 roku. Później systematycznie przeciętniał, by zjechać nawet do 2. Bundesligi. Obecnie jest średniakiem najwyższej ligi niemieckiej. Na udział w jakimkolwiek europejskim pucharze czeka właśnie od 2010 roku.

Werder kiedyś mógł liczyć na całkiem regularne występy w Lidze Mistrzów. Teraz nawet nie ma co o niej marzyć
3. IFK Goeteborg (4 sezony w Lidze Mistrzów, 27 lat przerwy)
To uczestnik z pierwszych lat istnienia Ligi Mistrzów. Między 1992 a 1997 rokiem Szwedzi grali w fazie grupowej czterokrotnie. Najlepiej poszło im w sezonie 1994/1995, gdy dotarli do fazy pucharowej, wygrywając grupę z Barceloną, Manchesterem United i Galatasaray. W ćwierćfinale za silny okazał się Bayern, który jednak wyeliminował ich bramkami na wyjeździe po dwóch remisach. To pokazuje, jak mocną ekipą był w tamtych czasach mistrz Szwecji. Po 1997 roku to jednak się zmieniło. Do elity zdarzało się sporadycznie wchodzić innym klubom z tego kraju, jak Helsingborgs IF czy Malmoe. IFK, dwukrotny zdobywca Pucharu UEFA w latach 80., przestał jednak kwalifikować się do faz grupowych także europejskich pucharów niższego szczebla. Ostatni raz grał w pucharach przed pięcioma laty, ale nie zdołał awansować do fazy zasadniczej Ligi Europy.
2. Panathinaikos (9 sezonów w Lidze Mistrzów, 15 lat przerwy)
To także klub, który u polskich kibiców wzbudza wspomnienia. Walczył bowiem z Legią Warszawa w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Zamknął do niej drogę Wiśle Kraków po pamiętnej dogrywce w rewanżu w greckiej stolicy. To dla niego strzelali w Lidze Mistrzów bramki Krzysztof Warzycha i Emmanuel Olisadebe. Tak było jednak w latach 90. I pierwszej dekadzie XXI wieku. Wówczas „Koniczyny” były jednym z najsilniejszych klubów spoza czołowych lig europejskich. W 1996 roku odpadły z Ajaksem dopiero w półfinale, w 2002 zatrzymała ich w ćwierćfinale dopiero Barcelona. Później jednak już tylko raz udało się im wyjść z grupy. A w 2010 roku pojawili się w Lidze Mistrzów po raz ostatni. Rolę greckiego przedstawiciela w tych rozgrywkach przejął Olympiakos, obecny także w tym roku. Panathinaikos natomiast sześć razy z rzędu nie przebrnął kwalifikacji. W tym roku za silni okazali się dlań Rangersi.
1. Rosenborg Trondheim (11 sezonów w Lidze Mistrzów, 18 lat przerwy)
Najbardziej jaskrawy przykład, jak mocno może się zmienić mapa europejskiego futbolu. Na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych norweski potentat miał niemal abonament na występy w Lidze Mistrzów. Między 1995 a 2003 rokiem zaprezentował się w niej osiem razy z rzędu. W 1997 roku dotarł nawet do ćwierćfinału, gdzie uległ Juventusowi. Od 2007 roku ani razu nie udało mu się jednak dobrnąć do elity i z regularnymi występami w pucharach przeniósł się w kolejnej dekadzie na szczebel Ligi Europy. I to się jednak skończyło. Od czterech lat Rosenborga nie ma w ogóle w europejskich pucharach, a norweską posuchę w Lidze Mistrzów zakończyło w tym roku już Bodo/Glimt. Rosenborg przestał rozdawać karty nawet na własnym krajowym podwórku. Ostatnie mistrzostwo zdobył siedem lat temu, a w ostatnich sześciu sezonach tylko raz skończył Eliteserien na podium. A przecież wydawać by się mogło, że jedenaście lat występów w elicie powinno pozwolić zbudować niemożliwą do zasypania finansową przewagę nad resztą stawki.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
- Wrócił do Ligi Mistrzów po ośmiu latach. Boisko opuścił z kontuzją
- Luis Enrique i PSG zgnietli Atalantę. „Naciskali, ale jesteśmy w świetnej formie”
- Diego Simeone stracił panowanie nad sobą. Dostał czerwoną kartkę – LIGA MISTRZÓW
fot. Newspix