Reklama

Kiwior w FC Porto! Transfer, który przejdzie do historii naszej piłki

Kamil Gapiński

01 września 2025, 21:36 • 2 min czytania 35 komentarzy

Stało się! Jakub Kiwior przeszedł do FC Porto, docelowo Smoki przeleją Arsenalowi za naszego zawodnika około 27 mln euro. Przypomnijmy, że kilka lat temu klub z Premier League zapłacił za niego Spezii 25 mln euro (niektóre źródła podają, że dorzucił jeszcze extra 5) i był to wtedy najwyższy transfer obrońcy w historii polskiej piłki.

Kiwior w FC Porto! Transfer, który przejdzie do historii naszej piłki

Transakcja została potwierdzona dziś wieczorem. Kiwior został wypożyczony z obowiązkiem wykupu. Jak informuje Fabrizio Romano, Porto zapłaci za niego teraz 2 mln euro, a potem dorzuci Kanonierom tyle pieniędzy, że łączna suma transferu zamknie się w okolicach 27 mln euro.

Reklama

Oto jak przedstawiono Jakuba w social mediach portugalskiego klubu:

Jakub Kiwior piłkarzem FC Porto. Dołączył do Jana Bednarka

Transfer Kiwiora mógł dojść do skutku ponieważ Arsenal znalazł następcę Polaka. Został nim Ekwadorczyk Piero Hincapie, na razie wypożyczony z Bayeru Leverkusen.

Przypomnijmy, że tego lata do Smoków trafił już Jan Bednarek. Polak ostatnio… przyczynił się do samobója w spotkaniu ze Sportingiem (trafił piłką w Nehuena Pereza, a chwilę później futbolówka wpadła do siatki), ale Porto i tak wygrało ten mecz, 2:1. Dzięki temu po czterech ligowych kolejkach ma na swoim koncie komplet punktów, a Janek w każdym z tych spotkań wychodził w podstawowym składzie.

Miejmy nadzieję, że duet Bednarek – Kiwior wywalczy sobie miejsce w wyjściowej jedenastce i na długie miesiące stanie się podporą defensywną Porto, a co za tym idzie będzie się też pokazywał z dobrej strony w reprezentacji. Tu warto przypomnieć, że Jan Urban powołał obu zawodników na eliminacyjne spotkania z Holandią i Finlandią.

CZYTAJ WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:

Fot. Social media FC Porto

35 komentarzy

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama