Reklama

Jesus Imaz to megakot. A Lechia mega przecieka [KOZACY I BADZIEWIACY]

Wojciech Górski

18 sierpnia 2025, 14:21 • 6 min czytania 15 komentarzy

Bohater kolejki? Mocnym kandydatem mógłby być oczywiście Marcin Kamiński, dający Wiśle Płock wygraną z Legią Warszawa i pozycję lidera Ekstraklasy, ale czujemy, że ten tytuł po prostu musi przypaść Jesusowi Imazowi. Za powtarzalność strzelania przez lata, przez już blisko dekadę, dzięki czemu dołączył do „Klubu 100”. W sumie podobnie powtarzalna, tyle że w traceniu goli, jest też Lechia Gdańsk, która absolutnie zdominowała jedenastkę badziewiaków.

Jesus Imaz to megakot. A Lechia mega przecieka [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jesus Imaz to gigakozak. Gdybyśmy przyznawali tytuły Honorowych kozaków Ekstraklasy, to Jesus Imaz miałby taki tytuł zapewniony już dawno. Lata mijają, mistrzowie się zmieniają, a Hiszpan na boiskach Ekstraklasy zachwyca i nie wygląda, jakby miał zamiar przestać to robić. Zresztą nie dalej jak tydzień temu przedłużył swoją umowę z Jagiellonią Białystok o kolejny rok. I bardzo dobrze.

Reklama

34-latek w czterech kolejkach tego sezonu uzbierał już trzy gole i trzy asysty i po raz drugi wędruje do naszej Jedenastki kozaków. Dubletem z Radomiakiem dał Jadze nie tylko ważne trzy punkty, ale i sam dołączył do Flavio Paixao, dotychczas jedynego obcokrajowca w „Klubie 100”. Drugi z goli w Radomiu był właśnie setną bramką Imaza na boiskach Ekstraklasy.

I, o rany, jakie te bramki były imazowe. Pierwsza – złe przyjęcie kolegi, tłok w polu karnym, odskakująca piłka, zresztą z Bartoszem Mazurkiem biegnącym wprost na niego, co raczej Imazowi nie pomagało – a ten, pyk, pakuje piłkę do bramki. To czucie, ten spryt i instynkt – to coś, co sprawia, że Hiszpan jest na nasze warunki piłkarzem tak wyjątkowym. Doskonale wiedział, gdzie może znaleźć się piłka, ale zwróćcie uwagę, jak genialnie obrócił się całym ciałem – jednocześnie będącym zorientowanym na piłkę, ale i cały czas ustawiając się w pozycji otwartej w stosunku do bramki. To sprawiło, że gdy tylko miał chwilę swobody, bez namysłu uderzył, a futbolówka wpadła do bramki.

Druga bramka: to samo, najpierw podążył za piłką, którą sam wprawił w ruch prostopadłym podaniem, a później cały czas analizował, gdzie może się za chwilę znaleźć. Ktoś inny może zostałby przed polem karnym, może zaczekałby, gdzie spadnie odbita piłka. Ale Imaz bez zawahania ruszył w miejsce, z którego właśnie wracał będący na spalonym Pozo. Bo wiedział, że jeśli Drachal zgra piłkę głową w tamtą strefę, za chwilę będzie kończył akcję strzałem. Tak też było, a piłka wpadła do bramki po strzale Imaza już po raz setny.

Panie Imaz, jesteś pan kozak totalny.

Kozacy i badziewiacy. Sprytny Imaz, profesor Kamiński

Z Jagiellonii na wyróżnienie zasługuje też Sławomir Abramowicz. Bo Radomiak z Jagiellonią wcale przegrać nie musiał – ale przegrał, bo ta miała w swoich szeregach właśnie Abramowicza (przepuścił tylko strzał Joao Grzesika, broniąc cztery inne) oraz wspomnianego Imaza.

A jeśli już przy defensywie jesteśmy, to nie sposób nie zauważyć tego, co na początku sezonu wyrabiają w Płocku. Drużyna Mariusza Misiury w pięciu meczach straciła zaledwie dwa gole, najmniej w całej stawce, i prowadzi w tabeli Ekstraklasy. Co jest w głównej mierze zasługą świetnej gry w defensywie.

Bohaterem jej meczu z Legią został Marcin Kamiński, po którym – w przeciwieństwie choćby do Arkadiusza Recy z tego spotkania – widać, że wraca do Polski z poważnej ligi. Nie chodzi tylko o bramkę, ale o całokształt profesury, którą zaprezentował w starciu z ekipą Edwarda Iordanescu. Bliski wyróżnienia był także Andrias Edmundsson, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się docenić Lukasa Klemenza z GKS-u Katowice i Erika Janżę z Górnika Zabrze. Pierwszy z nich dokonał nie lada sztuki – wszedł na boisko z ławki rezerwowych i jako środkowy obrońca strzelił dwa gole Arce Gdynia, drugi – został przez nas wybrany najlepszym graczem spotkania Górnika z Pogonią Szczecin. Jego zawijas totalnie zmylił Cojocaru przy bramce na 2:0, więc pośrednio można nawet powiedzieć, że słoweński obrońca testuje cierpliwość Alexa Haditaghiego, sprawdzając, czy ten faktycznie da zapowiadany kredyt zaufania Robertowi Kolendowiczowi.

Bardzo dobry debiut Bulata

W naszej drużynie kozaków jest też miejsce dla dwóch graczy Zagłębia Lubin, które w piątek przejechało się po Lechii Gdańsk (to Jakub Sypek i Damian Dąbrowski), jest miejsce dla jak zwykle bardzo solidnego Otara Kakabadze (asysta przy golu Minczewa, dającym Pasom zwycięstwo), a którego Kuba Białek chwalił w relacji pomeczowej do tego stopnia, że już w redakcji snujemy rozważania, czy Luka Elsner w następnej kolejce nie wystawi Gruzina na dziesiątce.

Uwagę zwraca także świetny debiut Marko Bulata, który pierwszy raz zagrał dla Rakowa w Ekstraklasie, strzelił gola i okazał się najlepszy na placu gry. Daje też nadzieję, że Medaliki doczekają się piłkarza, który będzie w stanie zarządzać meczem „z tylnego siedzenia” i być reżyserem gry częstochowian.

Z przodu – obok Imaza – ustawiamy Luisa Palmę, który w sobotę ciągnął za uszy Lecha Poznań, ale starczyło to tylko do wyciągnięcia remisu z Koroną Kielce. Ofensywny tercet uzupełnia Adam Zrelak, który zastąpił w składzie GieKSy Macieja Rosołka i od razu pokazał, kto jest regularnym kozakiem, a kto badziewiakiem.

Jedenastka Kozaków 5. kolejki Ekstraklasy

Lechio Gdańsk, ty się zastanów

Osobnym fenomenem jest w naszej lidze Lechia Gdańsk, która ma:

  1. Najwięcej zdobytych bramek w całej lidze,
  2. Lidera klasyfikacji strzelców,
  3. Kolejny wyjazdowy mecz z dwoma strzelonymi golami.

Ale i:

  1. Najwięcej bramek straconych,
  2. Zero wygranych spotkań,
  3. Minus trzy punkty na koncie,
  4. Siedem punktów straty do bezpiecznej pozycji.

Kuriozalnie wygląda też zbitka dorobku bramkowego dwóch drużyn zamykających tabelę Ekstraklasy.

  • Piast Gliwice – 0:3,
  • Lechia Gdańsk – 11:17.

Nawet biorąc pod uwagę, że Piast już na tym etapie ma dwa mecze zaległe – cudo.

No, a wracając do Lechii – kusiło oczywiście wrzucenie w badziewiaków całej ekipy z Gdańska, ale dla wielu piłkarzy z ofensywy byłoby to skrajnie niesprawiedliwe. No, ale niesprawiedliwe byłoby także udawanie, że nic się nie dzieje, skoro Przemek Michalak relację z meczu z Zagłębiem Lubin tytułuje: Lechio Gdańsk, wypisz się z Ekstraklasy, to nie ma sensu”.

Do badziewiaków trafia więc bramkarz Szymon Weirauch, trafia Maksym Diaczuk (trzeci raz w tym sezonie…), trafia Alvis Jaunzems, trafia Iwan Żelizko, trafia Kacper Sezonienko i trafia Michał Głogowski. Wszyscy otrzymali od nas za występ notę 1, poza Weirauchem (nota 2), ale ten wpuścił sześć goli i umieszczenie kogokolwiek innego w bramce tej jedenastki byłoby niepoważne.

Mało brakowało, a jedenastkę badziewiaków złożylibyśmy z samych zawodników klubów z Trójmiasta, bowiem do sześciu graczy Lechii dokooptowaliśmy trzech piłkarzy Arki Gdynia. Na najniższe możliwe noty zasłużyli Alassane SidibeDiego Percan, a do dziurawej obrony dorzucamy Juliena Celestine’a.

Linię defensywną uzupełniamy Mateuszem Skrzypczakiem, który po powrocie do Lecha wydaje się przytłoczony nałożonymi na niego oczekiwaniami i możliwością zaistnienia w reprezentacji Polski. Do tego stopnia, że popełnił kolejny opłakany w skutkach błąd, gdy na własnej połowie stracił piłkę na rzecz Dawida Błanika, co zakończyło się błyskawicznym golem dla Korony.

Zawaliłem tego gola – przyznawał bez ogródek po zakończeniu spotkania defensor Lecha.

Do kompletu dorzucamy jeszcze Kacpra Karaska, który zdołał negatywnie wyróżnić się nawet w najbardziej paździerzowym spotkaniu piątej kolejki Ekstraklasy. Wszedł na boisko po przerwie i po kwadransie wyleciał z czerwoną kartką. Miał szczęście, że Piast Gliwice był w sobotę tak słaby, że i tak nie zdołał wykorzystać przewagi jednego zawodnika.

Jedenastka Badziewiaków 5. kolejki Ekstraklasy

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix.pl

15 komentarzy

Uwielbia futbol. Pod każdą postacią. Lekkość George'a Besta, cytaty Billa Shankly'ego, modele expected Goals. Emocje z Champions League, pasja "Z Podwórka na Stadion". I rzuty karne - być może w szczególności. Statystyki, cyferki, analizy, zwroty akcji, ciekawostki, ludzkie historie. Z wielką frajdą komentuje mecze Bundesligi. Za polską kadrą zjeździł kawał świata - od gorącej Dohy, przez dzikie Naddniestrze, aż po ulewne Torshavn. Korespondent na MŚ 2022 i Euro 2024. Głodny piłki. Zawsze i wszędzie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama