Reklama

Król jest jeden! Prasa po Islandii

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2015, 11:01 • 9 min czytania 0 komentarzy

Reprezentacja, Lewy, reprezentacja, Lewy, reprezentacja, Lewy – mniej więcej tak rozkładają się akcenty w dzisiejszej prasie. „Przegląd” obwołuje naszego kapitana królem a „Superak” wygłasza pod jego adresem pochwalny pean. Tych, którzy oczekują do poczytania czegoś o typowej, ligowej młócce uspokajamy: znajdzie się też coś dla was.

Król jest jeden! Prasa po Islandii

FAKT

1

W „Fakcie” znajdujemy relację z wczorajszego meczu, ale ze względu na szacunek do waszego czasu nie będziemy jej przytaczać. Wkleimy za to fragment tekstu o tym, że strzelec pierwszego gola dla Polaków, Kamil Grosicki, może wkrótce trafić do Bundesligi. Skrzydłowy nie jest w Rennes graczem pierwszego wyboru, w tym sezonie Ligue 1 tylko trzy razy wyszedł na mecz w wyjściowym składzie. Oddajmy mu jednak to, że w każdym spotkaniu wchodził z ławki.

Grosicki od pewnego czasu jest pod opieką wielkiej agencji menedżerskiej Pro Profil GmbH. Jej najbardziej znanym zawodnikiem jest najlepszy bramkarz świata Manuel Neuer (29 l.). Nowi menedżerowie Polaka specjalizują się zwłaszcza w transferach do Stuttgartu i Mainz, gdzie umieścili już wielu piłkarzy. A oba zespoły bardzo potrzebują dobrego ofensywnego piłkarza. Wiele więc wskazuje na to, że już za kilka tygodni Grosicki zamieni francuską Ligue 1 na niemiecką Bundesligę.

Reklama

2

Zwoliński trafi do Legii lub Lechii – uważa „Fakt”.

Działacze Lechii interesowali się tym zawodnikiem jeszcze przed startem sezonu. Później jednak Zwoliński miał trafić do tureckiego Bursasporu za 1,5 mln euro, czyli ponad sześć milionów złotych. To było znacznie więcej, niż mogli wyłożyć właściciele Lechii. Sprawa transferu więc upadła. W zimowym oknie może jednak wrócić. Na razie do transferu jeszcze jednak droga daleka, podobnie jak do przejścia do Legii. Inna sprawa, że Zwoliński stracił rozpęd, którym imponował na początku sezonu. Strzelał gole w każdej z trzech pierwszych kolejek, później jeszcze zdobył dwie bramki w ósmej serii spotkań (3:1 z Piastem), ale w ostatnich sześciu meczach tylko raz pokonał bramkarza drużyny przeciwnej.

I na koniec kącik humorystyczny: „Fakt” do spółki z Janem Urbanem dywaguje, na której pozycji Tamas Kadar zrobi większą karierę – na lewej obronie, czy na środku. Podpowiadamy: na żadnej.

Bardzo trudno go przekonać. Trener Lecha widzi Tamasa Kadara (25 l.) na lewej obronie, podobnie jak selekcjoner reprezentacji Węgier. Sam piłkarz upiera się jednak, że jest stoperem. – Jest deficyt klasowych lewych defensorów w Europie. Dlatego można się bardzo szybko wypromować do niezłego klubu – przekonuje poznański szkoleniowiec. – Tamasa widziałem na obu pozycjach. Wydaje mi się, że ma zalety, żeby zrobić większą karierę właśnie na lewej obronie – dodaje.

Oprócz tego:

Reklama

– Tekst o fusach w kadrze,
– Nawałka da odpocząć najlepszym podczas meczu z Czechami,
– Tomasz Frankowski zachowuje spokój mimo słabej rundy Jagiellonii,
– Jakub Szumski: W Gliwicach nie byłem potrzebny,
– Krystian Nowak – najmłodszy lider.

GAZETA WYBORCZA

3

W ogólnopolskim wydaniu „Wyborczej”, oprócz felietonu Rafała Steca, znajdujemy dziś tylko jeden futbolowy tekst: relację z wczorajszego meczu.

Nawałka eksperymentuje przed Euro. Wczoraj dał szansę gry Piotrowi Zielińskiemu z ligi włoskiej, który miewa zadatki na dobrego rozgrywającego. Na wejściu 21-letniego pomocnika miał zyskać polski atak pozycyjny, bo selekcjoner ma ambicje, by na francuskich mistrzostwach jego zespół nie czaił się, nie czekał na okazję do kontry, ale wykazywał jak najwięcej inicjatywy. Do tego sparing z Islandią okazał się idealnym egzaminem. Jeśli gracze Nawałki chcieli poznać własne słabości i ograniczenia, rywal z wyspy liczącej 325 tys mieszkańców dawał im przez długi czas lekcję poglądową. My uznajemy Nawałkę za trenera, który zastał kadrę drewnianą, a stworzył murowaną, ale co Islandczycy mają powiedzieć o Szwedzie Larsie Lagerbacku? Że jest piłkarskim magiem. Po nieudanym epizodzie w Nigerii zaczął w 2011 roku pracę z Islandczykami, by wydźwignąć ich o 100 miejsc w rankingu FIFA. Z drużyny ambitnej, ale amatorskiej stali się rywalem niewygodnym dla najlepszych. O wysokiej organizacja i kulturze gry, której mogą im zazdrościć wszystkie średniaki. Takie jak Polska. Ten sparing był na początku jak strumień zimnej wody na rozpalone entuzjazmem głowy po wywalczeniu awansu. Rywal punktował słabości drużyny Nawałki konsekwentnie, bezlitośnie i od pierwszego gwizdka arbitra.

3,5

Zajrzeliśmy zatem także do stołecznego wydania gazety a tam wywiad z Igorem Lewczukiem. Oto fragment:

Marzysz o Euro we Francji?

Oczywiście, jak każdy Polak, który interesuje się piłką. Nie wiem jeszcze, gdzie będzie transmisja. Polsat w każdym razie mam, w razie czego Polsat Sport też się znajdzie. Jestem gotowy.

Poważnie? Nie marzysz o wyjeździe do Francji?

Jasne, że marzę. Nie znam zawodnika, który by o tym nie myślał. Jeśli będę prezentował odpowiednią formę, to kto wie, wszystko może się zdarzyć. Byle się tylko niepotrzebnie nie nakręcać i dalej robić swoje.

SUPER EXPRESS

4

W „Superaku” rozmowa z Robertem Lewandowskim. O tym, że nie zamierza jeszcze kończyć kariery, o pracy w fitness clubie i o Arjenie Robbenie. O Holendrze wypowiada się bez ogródek: – Jak chce grać sam, to niech gra w ping-ponga! Zdziwieni? Chodzi o innego Roberta, który nazywa się tak samo jak ten nasz, reprezentacyjny. „Super Express” wynalazł takiego człowieka w Szkocji – też piłkarza, tyle że amatora – i zrobił o nim materiał.

– Miałem dzięki temu mnóstwo wesołych przeżyć. Kiedy odbieram korespondencję, listonosze zawsze dziwią się, widząc moje nazwisko. A najlepiej było, kiedy Lewandowski strzelił pięć goli w 9 minut w Bundeslidze. Na drugi dzień też grałem mecz, siedziałem na ławce, a koledzy z zespołu zażartowali: „Tak się zmęczył tym strzelaniem, że teraz musi grzać ławę”. Najwięcej rozmów o nim było przed meczem ze Szkocją w eliminacjach do Euro. Po wywiady przyjechały miejscowe telewizje, dziennikarze z „The Sun”. A po meczu (RL9 strzelił dwa gole – red.) pokazywali na mnie palcami i mówili: „To ten facet w wyrzucił nas z Euro”. Ale wszystko z szerokim uśmiechem.

(…)

– Jest lepszy od Messiego i Ronaldo, zasługuje na Złotą Piłkę. Trochę się o niego teraz martwię, bo do gry po kontuzji wrócił Arjen Robben, a ten w ogóle mu nie podaje! Nie lubię takich samolubów. Jak chce grać sam to niech gra w ping-ponga! W FC Fort William też mamy takiego gagatka – analizuje.

5

Już o tym prawdziwym Lewym tabloid pisze w relacji pomeczowej. Panowie, mamy nadzieję, że w redakcji nie zabrakło chusteczek.

Już brakuje słów, by opisać genialną grę Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium strzela w reprezentacji gola za golem i nie inaczej było wczoraj na Stadionie Narodowym. Defensywa biało-czerwonych wprawdzie popełniała błędy, ale Robert brał odrabianie strat na swoje barki. I najpierw świetnie rozgrywał, a potem kapitalnie strzelał.

(…)

Ale i tak wszystko znalazło się w cieniu WIELKIEGO Lewandowskiego. (…) Po takim meczu kibice po raz kolejny mogą tylko dziękować niebiosom, że w kraju nad Wisłą urodził się tak genialny piłkarz. Piłkarz, bez którego reprezentacja Polski straciłaby większość swojej wartości.

PRZEGLĄD SPORTOWY

6

Fragment tekstu pomeczowego:

Na szczęście Polacy, tak jak wielokrotnie w eliminacjach, zagrali dwie skrajnie różne połowy. Determinacja od początku drugiej odsłony szybko przyniosła nam gola. Strzelił go Grosicki, który podtrzymał dobrą formę z końcówki kwalifikacji do EURO. „Grosik” wreszcie mógł cieszyć się z trafienia przeciwko mocniejszemu rywalowi, bo dotychczas strzelał cztery razy – Gibraltarowi. Jedynym zawodnikiem w wyjściowym składzie reprezentacji Polski, który mógł poczuć, że dostaje szansę od Nawałki był Piotr Zieliński. To właśnie on zaliczył asystę przy bramce Grosickiego, chociaż wyjątkowo powoli się rozkręcał i uaktywnił się dopiero w drugiej połowie. Środkowy pomocnik, który w trakcie el. EURO 2016 zagrał jedynie 24 minuty, przechodził w piątek test pt. „Jak bardzo można na niego liczyć w przyszłorocznych finałach we Francji”. W Empoli gra regularnie. Został przestawiony przez trenera Marco Giampaolo z pozycji numer 10 bliżej swojej bramki i spisuje się tam bardzo dobrze. Z Islandczykami został ustawiony podobnie, w miejsce gdzie z reguły gra Krzysztof Mączyński, ale trudno powiedzieć, że bardzo poprawił swoje notowania. 

7

Na następnej stronie „Przeglądu” widzimy oceny naszych kadrowiczów i tekst o pięciu rzeczach, których dowiedzieliśmy się po meczu z Islandią. A są to:

– Reprezentacja polubi sparingi,
– Zespół umie się podnieść,
– Niszczyciel Lewandowski,
– Kadra znów traci bramkę,
– Nierówna gra Polaków.

8

To już pewne: Adam Nawałka da odpocząć w meczu z Czechami dość mocno eksploatowanemu Grzegorzowi Krychowiakowi. Wolne dostaną też zapewne inne filary reprezentacji.

Nie wiadomo, czy pomocnik Sevilli będzie jedynym, który opuści zgrupowanie przed wtorkowym meczem z Czechami. Adam Nawałka przyzwyczaił, że w takich przypadkach daje szansę zmiennikom. W czerwcu Polska rozgrywała mecz eliminacyjny z Gruzją, trzy dni później czekał ją sparing z Grecją w Gdańsku. Wtedy 58-letni selekcjoner przemeblował jedenastkę – z filarów zostali w niej tylko Kamil Glik (z Gruzją pauzował za kartki), Arkadiusz Milik (pod nieobecność Roberta Lewandowskiego zagrał jako środkowy napastnik) i Kamil Grosicki (jemu notorycznie brakuje gry w klubie, więc nadrabia w reprezentacji). Na pozycji Krychowiaka od pierwszej minuty wystąpił Ariel Borysiuk (Lechia). Tylko dlatego, że po meczu z Gruzją selekcjoner zwolnił ze zgrupowania piłkarzy Legii, którzy mieli wakacje przed obozem i eliminacjami Ligi Europy. Z tego powodu w środku nie mógł się pokazać Tomasz Jodłowiec, który na początku eliminacji był podstawowym wyborem Nawałki. Później leczył kontuzję, jego miejsce zajął Krzysztof Mączyński i wiślak do dziś nie przegrał rywalizacji z legionistą.

9

Raul zawiesza buty na kołku. Hiszpan grał ostatnio w Katarze i Ameryce. Jutro rozegra swój ostatni mecz: finał NASL.

Żaden kibic Realu Madryt nie mógł przeboleć, kiedy Raul w 2010 roku opuszczał Santiago Bernabeu. Teraz niejeden nie może uwierzyć, że legenda hiszpańskiego futbolu kończy karierę. Niestety, nie w rodzinnym Madrycie, ale za oceanem. Hiszpan ma już 38 lat, a za sobą 21 sezonów zawodowej gry. Na boisku w ogóle tego nie widać. Wystarczyło obejrzeć jego ostatnie mecze w barwach New York Cosmos, by się przekonać, że zachwyca jak dawniej i wciąż strzela piękne gole. Zresztą przed tygodniem, w półfinale przeciwko Fort Lauderdale, zdobył decydującą bramkę na 2:1, dzięki czemu jego drużyna awansowała do finału, a on musiał przesunąć pożegnanie z kibicami. Dzięki temu ma szansę zakończyć karierę w wielkim stylu: zdobywając kolejne trofeum. Dotąd zdobył ich 21.

– Mam jeszcze rok kontraktu, ale dwa miesiące temu podjąłem decyzję. Futbol był częścią mojego życia i decyzja o pożegnaniu się z nim nie jest łatwa, ale uważam, że nadszedł odpowiedni moment. To musiało się kiedyś stać, jednak wiem, że pewnego dnia zatęsknię za piłką – mówił Raul podczas pożegnalnej konferencji.

10

No i na koniec rozmówka z Tomaszem Frankowskim o trudnej sytuacji Jagiellonii.

Trzeci zespół poprzedniego sezonu zajmuje dopiero 13. miejsce w tabeli. To dla pana zaskoczenie?
Odległym miejscem jestem trochę zaskoczony, ale 15 punktów, które zdobyła Jagiellonia nie jest tragicznym bilansem. Nie widzę powodu do rwania włosów z głowy. W tabeli jest ścisk, dlatego, podobnie jak działacze klubu, zachowuję spokój. Karta, która „żarła” w poprzednim sezonie, teraz się odwróciła. Swoje zrobiło odejście kluczowych piłkarzy. Solidna konstrukcja została powalona. Jeszcze kilka miesięcy temu białostoczanie odwracali losy spotkania w kilka minut. Dzisiaj wszystko dzieje się nie po ich myśli. W futbolu jak nie idzie, to nie idzie.

Brak dłuższego odpoczynku po ubiegłym sezonie czy wyprzedaż zespołu? Co zaważyło na tym, że Jagiellonia jest tu, gdzie jest?
Transfery mocno osłabiły zespół. Na początku nie było to zbyt widoczne, ale wtedy zespół niosła fantazja z poprzedniego sezonu. Nagle coś się zacięło i to na dobre. Nie bardzo widać kogoś, kto mógłby podźwignąć zespół. Piłkarze sprowadzeni do Białegostoku i kreowani na nowych liderów, nie dają powodów do satysfakcji. Konstantin Vassiljev swoje zrobił na początku, lecz później przygasł. Zaś Alvarinho czy Fedor Černych błyszczeli w swoich starych klubach a teraz przepadli.

Poza tym:

– Relacje z meczów barażowych i towarzyskich,
– Jendrisek zaczął grać na miarę oczekiwań,
– Świerczok doznał kontuzji podczas meczu rezerw,
– Dyskusja o pozycji dla Kadara,
– Emil Drozdowicz na aucie,
– Piłkarze Piasta przyzwyczajeni do dużych obciążeń,
– Wojtkowiak sprawdzany w roli wahadłowego,
– Krystian Nowak liderem Podbeskidzia.

Najnowsze

Boks

Poznaliśmy zwycięzcę pięściarskiego hitu. Co za emocje!

Kacper Marciniak
1
Poznaliśmy zwycięzcę pięściarskiego hitu. Co za emocje!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...