Wyborczy zjazd PZPN jak co roku dostarcza wielu absurdów. Jednym z nich jest fakt, że Arkę Gdynia będzie reprezentował w roli delegata… jej były właściciel, Michał Kołakowski, który nie ma z nią nic wspólnego od kwietnia 2024 roku.

To właśnie wtedy doszło do głośnej transakcji sprzedaży klubu, który po długich negocjacjach trafił do Marcina Gruchały. Nowy właściciel układa klocki po swojemu, awansował do Ekstraklasy, ale to nie jego głosem będzie mówiła Arka na poniedziałkowym Walnym Zgromadzeniu Delegatów.
Kołakowski delegatem Arki
W roli delegata Arki pojedzie Michał Kołakowski, czyli jej prezes i większościowy udziałowiec w latach 2020-2024. Według naszych źródeł, obecność byłego właściciela na wyborach prezesa PZPN była jednym z warunków, jakie postawił podczas negocjacji o sprzedaży klubu. Kołakowski grał ostro podczas przeciągających się rozmów i taka taktyka bardzo mu się opłaciła – oprócz miejsca na zjeździe delegatów zyskał ponad 25 milionów, bo tyle Gruchała musiał wyłożyć, żeby stać się nowym właścicielem Arki.
Gruchała stwierdził podczas negocjacji, że zgodzi się na oddanie wyborczej szabli, jeśli to ma przyspieszyć cały proces, a teraz po prostu wywiązał się z dżentelmeńskiej umowy. Po co Kołakowskiemu miejsce na wyborczym zjeździe? W momencie negocjacji, czyli na początku 2024 roku, wydawało się, że posiadanie głosu na wyborach oznaczać będzie spore wpływy. Kandydaci na prezesa PZPN musieliby bowiem przekonać do siebie Kołakowskiego, który nadal chce działać w piłce. W obecnym układzie – przy tylko jednym kandydacie – miejsce na zjeździe nie ma aż tak dużego znaczenia, jak zakładano.
Wola byłego właściciela Arki ruszyła niecodzienne domino. Gruchała mianował prezesem Wojciecha Pertkiewicza, który – jako jeden z lepiej ocenianych działaczy w kraju – chciałby wejść do zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Żeby się niego dostać, musi pojawić się na zjeździe. Ale nie może tego zrobić z ramienia własnego klubu, który – jako pierwszoligowiec w sezonie 24/25 – dysponuje tylko jednym miejscem wśród 118 delegatów.
Z pomocą Pertkiewiczowi przyszła więc… Jagiellonia Białystok, czyli klub, w którym pracował do końca 2024 roku. Duma Podlasia z wdzięczności za wydatną pomoc w zdobyciu mistrzostwa Polski odstąpiła działaczowi miejsce na wyborach w PZPN. Z ramienia Jagi, oprócz Pertkiewicza, pojedzie przewodniczący rady nadzorczej – Wojciech Strzałkowski. Na sali zabraknie prezesa klubu, Ziemowita Deptuły.
Pogoń i Kotwica nie wiedzą, kto będzie ich reprezentował
Do niecodziennych sytuacji dochodzi też w klubach niższego szczebla. Delegatem pierwszoligowej Pogoni Siedlce na poniedziałkowy zjazd wyborczy jest Łukasz Jarkowski, który… kilkanaście dni temu podał się do dymisji, czyli formalnie nie ma już z klubem nic wspólnego. I nawet sama Pogoń nie ma pojęcia, czy jej reprezentant pojawi się w poniedziałek na zjeździe. Dziś Jarkowski przekazał pracownikowi klubu, że jeszcze nie wie, czy wybiera się na zjazd.
Nie wiadomo też, czy swojego przedstawiciela będzie miała Kotwica Kołobrzeg, w której doszło w ostatnich dniach do ogromnych przekształceń. Były właściciel i prezes, Adam Dzik, oddał spadkowicza z 1. ligi w ręce zupełnie nowego podmiotu – społecznej inicjatywy Morski Klub Sportowy Kotwica Kołobrzeg. Nowy prezes, Sebastian Staszczak, przekazuje nam, że nie wie, kto jedzie na zjazd wyborczy. Grupa lokalnych pasjonatów, która postanowiła uratować klub, nie ma żadnego kontaktu z Adamem Dzikiem i starymi władzami. Nie sposób uzyskać od nich też wielu istotniejszych informacji, bo nazwisko delegata na wyborczy zjazd to z perspektywy klubu zwykła błahostka.
Wczoraj pisaliśmy też o jeszcze jednej zabawnej sytuacji – delegatem podlaskiego ZPN-u na wybory będzie Cezary Kulesza.
WIĘCEJ O PZPN:
- Cezary Kulesza delegatem podlaskiego związku na wybory. Czy zagłosuje na Kuleszę?
- Igrzyska śmiechu. Cezary Kulesza i kalendarium wyboru selekcjonera
- Jak uwolnić polską piłkę od Kuleszy?
Fot. FotoPyK