– Wszystko zaczęło się, kiedy starsi koledzy zabrali mnie do kasyna. W Pogoni dostawałem 300zł stypendium. Poszedłem do stołu na 20 minut i wygrałem tyle, ile w klubie dostawałem na miesiąc. Pomyślałem: „To niesamowite, jak łatwo można zarobić!”. Tak ruszyła machina. Do dziś muszę się pilnować, zapinać pasy – opowiada w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” Kamil Grosicki.
FAKT
Dzisiejsze gazety – co oczywiste – są zdominowane przez reprezentację. Zagrajcie, jakby to było Euro – nawołuje „Fakt”. Fragment tekstu zapowiadającego dzisiejsze starcie z Islandią:
Przed Euro 2012 kadra Franciszka Smudy (67l.) nie wygrała ani jednego sparingu z zespołami, które awansowały do polsko-ukraińskiego turnieju. Potem zajęła ostatnie miejsce w grupie. – Dla nas nie ma meczów nieoficjalnych, każdy traktujemy poważnie, to świetna okazja doskonalić grę w obronie i ataku. Ci piłkarze nie powiedzieli ostatniego słowa, jestem zadowolony z ich nastawienia, bo najtrudniejsze mecze dopiero nas czekają. Gramy z mocnymi rywalami – powiedział Nawałka, który oduczył reprezentację jak przegrywać.
Dalej czytamy rozmówkę z przedstawicielem naszych rywali, Aronem Gunnarssonem. Kapitan Islandii opowiada między innymi o tym, jak to się stało, że kraj o tak małej liczbie mieszkańców jest w stanie grać jak równy z równym z największymi w Europie:
Islandia ma tylko 320 tys. mieszkańców – tyle, ile średniej wielkości polskie miasto. Jak to możliwe, że w tak małym kraju udało się stworzyć tak silną drużynę?
Dobrze się znamy, bo wielu z nas grało razem w drużynie do lat 19, potem w młodzieżówce. To my wprowadzamy Islandię na piłkarską mapę Europy. Wywalczyliśmy pierwszy w historii awans i mam nadzieję, że to nie będzie ostatni. To bardzo realne, futbol w naszym kraju ma przed sobą ciekawą przyszłość. Przecież teraz nasza młodzieżówka prowadzi w swojej grupie eliminacyjnej. Wielkie zasługi dla rozwoju piłki w naszym kraju mają trenerzy młodzieży. Moim zdaniem są najlepsi w Europie. Ważny był też rozwój infrastruktury. Powstały nowe hale, gdzie można grać zimą. No i liczy się mentalność ludzi na Islandii, my lubimy ciężką pracę.
Henryk Kasperczak, czyli selekcjoner reprezentacji Tunezji, gra o być albo nie być w… mundialu 2018. My jeszcze nie poczuliśmy tak na dobrą sprawę atmosfery mistrzostw Europy, a w Afryce już grane są mecze o wszystko. Kto przegra, nie wchodzi nawet do grupy eliminacyjnej. Kasperczak śpi raczej spokojnie – jego Tunezję i Mauretanie dzielą w rankingu FIFA aż 63 pozycje.
Jeśli Tunezja prowadzona przez Henryka Kasperczaka (69l.) przegra dwumecz z Mauretanią (dziś i we wtorek o godz. 18 czasu polskiego) odpadnie z eliminacji mundialu. (…). Kasperczak zdaje sobie sprawę, że w razie przegranej w dwumeczu zapewne straci pracę. – Kontrakt mam do 2017r., ale wiadomo, jak to jest z trenerami. Umowę można rozwiązać wcześniej, jeśli nie będzie wyniku – przyznaje polski szkoleniowiec.
Dziennik zapowiada również, że kadra Lechii Gdańsk zostanie mocno uszczuplona.
Thomas von Heesen (54l.) dostał od władz klubu wytyczne, aby zimą zmniejszył kadrę zespołu i pozbył się z niej piłkarzy zbędnych. Temu służyć ma dwutygodniowa przerwa na repezentację. Von Heesen ma w tym czasie ocenić przydatność do drużyny zawodników. (…) W kadrze pierwszej drużyny jest 28 zawodników. Wielu nawet nie powąchało murawy w ekstraklasie. W klubie słychać głosy, że do końca tego roku może wyjaśnić się przyszłość niektórych z graczy. Od dziś za słabsze wyniki odpowiedzialność ponosić będą piłkarze.
Poza tym:
– Od parafii do Pogoni – tekst o Jakubie Piotrowskim, który grał niegdyś w klubie parafialnym,
– Wzmacniają się psychicznie – Ruch Chorzów spotyka się z psychologiem,
– Polacek walczy o kontrakt oraz o pozostanie w bramce,
– Wojna w ataku kadry – walka o pozycję numer trzy na ataku trwa.
GAZETA WYBORCZA
Na początek obszerny tekst z „Wyborczej” o meczu z Islandią. Konkluzja jest taka: Adam Nawałka chce zwrócić uwagę na to, żeby jego ekipa bardziej panowała nad tym, co się dzieje na boisku.
– Stać nas na to, by częściej być przy piłce, kontrolować mecz. Wciąż nad tym pracujemy – mówił trener Adam Nawałka w przededniu zgrupowania przed meczami z Islandią i Czechami (wtorek). Dziś selekcjoner wystawi wszystkich liderów, później niektórzy dostaną wolne. Do spotkania z Islandią Łukasz Szukała zastąpi występującego ostatnio na środku defensywy Michała Pazdana, a w środku pola obok Grzegorza Krychowiaka zagra Piotr Zieliński. Selekcjoner po objęciu stanowiska zapowiadał, że “plan jest taki, żebyśmy my decydowali o tym, jak wygląda mecz, a nie rywale”. W eliminacjach udawało się to bardzo rzadko. W połowie spotkań Polska była częściej przy piłce, ale tak naprawdę dominowała tylko w meczach z Gibraltarem oraz z Gruzją u siebie. Nawet w Tbilisi długo grę prowadzili gospodarze, przed przerwą stworzyli dwie świetne szanse do strzelenia gola. (…) Nie ma oczywiście mowy, by we Francji rywale ani przez chwilę nie przejmowali kontroli nad meczem. Ale te momenty trzeba ograniczać do minimum, nie mogą one być tak bolesne jak w eliminacjach. W Dublinie reprezentacja szybko wyszła na prowadzenie, ale po przerwie o wszystkim decydowali już Irlandczycy i w ostatniej minucie wyrównali. W październikowym rewanżu Polacy do końca drżeli o wynik. – Druga połowa pozostawia sporo do życzenia. Nie panowaliśmy nad piłką, nie od nas zależało, jak przebiega spotkanie. Powinniśmy przejąć kontrolę i spokojnie skończyć – mówił kilka dni temu Grzegorz Krychowiak.
Następnie trafiamy na tekst, w którym dziennikarze „Wyborczej” analizują dorobek strzelecki Roberta Lewnadowskiego w eliminacjach i porównują go do innych polskich napastników, którzy już zawiesili buty na kołku. I to Lewy okazał się najbardziej wydajnym atakującym na przestrzeni lat.
To może być największe osiągnięcie selekcjonera Adama Nawałki. Eliminacje mundialu w Brazylii Robert Lewandowski kończył z trzema golami i dwoma asystami, był wygwizdywany, słyszał, że nie zależy mu na grze w kadrze. A w kwalifikacjach przyszłorocznych ME zdobył 13 bramek, po jego podaniach padły cztery gole. Czyli przyłożył nogę do 17 z 33 bramek zespołu Nawałki. Żadna drużyna w Europie nie miała tak wydajnego zawodnika. Osiągnięcia napastnika Bayernu wyglądają równie imponująco, gdy porównamy je do statystyk gwiazd reprezentacji sprzed lat. Żeby to sprawdzić, policzyliśmy gole i asysty z wygranych kwalifikacji mundiali w 1974, 1978, 1982, 1986, 2002 i 2006 r. oraz Euro 2008. Zrezygnowaliśmy z liczenia wyczynów w eliminacjach przegranych, chodziło o to, by znaleźć lidera zespołu, który osiągnął cel. Wszystkie reprezentacje osiągające sukces po 1989 r. zapamiętaliśmy dzięki skutecznym snajperom. Ale zazwyczaj dawali oni tylko gole. Tomasz Frankowski (siedem bramek) i Ebi Smolarek (dziewięć) – odpowiednio – w eliminacjach MŚ 2006 i Euro 2008 nie mieli ani jednej asysty. Smolarek był jednak najbardziej efektywnym piłkarzem zespołu Leo Beenhakkera (zasłużył się przy 38 proc. goli). W drużynie Pawła Janasa najlepszy był Jacek Krzynówek, który do czterech goli dołożył cztery asysty (30 proc.). W najnowszej historii największy wpływ na wyniki kadry miał jednak Emmanuel Olisadebe. Nigeryjczyk z polskim paszportem w eliminacjach mundialu w Korei Południowej i Japonii w 2002 r. trafił osiem razy, po jego podaniach padły dwie bramki. To 48 proc. dorobku zespołu Jerzego Engela.
Gazeta serwuje nam też tekst o tym, że afera dopingowa w rosyjskiej lekkoatletyce może się odbić rykoszetem na… organizacji mundialu. Fragment:
Szef angielskiej federacji Greg Dyke wezwał do wykluczenia Mutki z komitetu wykonawczego FIFA, argumentując, że jest on zamieszany w dopingowy skandal. Minister i jednocześnie szef rosyjskiego związku piłkarskiego odpowiedział, że Anglicy chcą przejąć turniej, dlatego jest przez nich atakowany. Jednak Wiaczesław Kołoskow, były prominentny działacz FIFA, uważa, że groźba odebrania mistrzostw istnieje. – Zgodnie z prawem nie da się tego zrobić. Ale jest wiele bezprawnych sposobów – tłumaczy. – Kto rok temu przypuszczał, że dojdzie do katastrofy we władzach FIFA? – pyta. Największe niebezpieczeństwo widzi w wybraniu na nowego prezesa jednego z dwóch kandydatów z Azji: księcia Ali Al Husseina i szejka Salmana Bin Ebrahima Al Khalifę. – Żadnego z nich nie znamy i nie wiemy, jak zachowają się wobec nacisków naszych przeciwników – kończy Kołoskow, apelując, by władze Rosji “trzymały rękę na pulsie, bo dyplomata Blatter już nie może im pomóc”.
SUPER EXPRESS
Nawałka ma to coś! – przedmeczowy tekst w „Superaku” oparty jest na wypowiedziach Kamila Glika. Oto niektóre z nich:
– Jeśli chodzi o mnie, to u Adama Nawałki czuję się pewniej, niż było to za poprzednich trenerów. Selekcjoner ma w sobie to coś, dzięki czemu gram lepiej. Postaram się nigdy go nie zawieść – deklaruje kapitan AC Torino.- Nie ma znaczenia, że to mecz towarzyski. Każdy z nas walczy o bilet na ME, więc to nie będą spotkania o pietruszkę. Jeśli uzyskamy dobre wyniki w meczach towarzyskich, to na Euro pojedziemy pewniejsi siebie – uważa czołowy piłkarz kadry, który na poprzednie finały, w Polsce i na Ukrainie, się nie załapał.
Mamy też luźny tekst o piłkarzach Piasta Gliwice. Za kulisy szatni, opowiadając o swoich kolegach, zaprasza nas Jakub Szmatuła:
Marcin Pietrowski (27 l.). “Pietro”, obrońca/pomocnik. Najbardziej wszechstronny zawodnik zespołu. Był stoperem, prawym obrońcą, defensywnym pomocnikiem… Ukończył AWF, ma tytuł magistra. Z wykształcenia jest dietetykiem i… układa nam dietę.
Uros Korun (28 l.). “Kori”, obrońca. Słoweniec przyszedł do nas latem i sprawił, że jego krajan Sasa Zivec wystrzelił z formą. Na boisku nogi nie odstawi, ale poza nim to oaza spokoju. Nie widziałem, aby na kogoś się zdenerwował.
Radosław Murawski (21 l.). “Muraś”, pomocnik. Najmłodszy kapitan w lidze. Człowiek z Gliwic. Jest naszym skarbnikiem. Z tej roli także wywiązuje się doskonale, bo zawsze na czas “ściągnie” od nas karne pieniądze.
PRZEGLĄD SPORTOWY
W „PS” zapowiedź dzisiejszego meczu. Krótki fragment:
– Skład kadry na EURO jest otwarty, marzec będzie kluczowym momentem – mówi Nawałka. – Oczekuję, że kandydaci będą mieli stabilne miejsce w klubach i będą się w nich wyróżniali. Dwa lata, które spędziliśmy razem, pozwoliły mi wybrać grupę piłkarzy, którzy sprawdzili się w eliminacjach. Drużyna ma mocny kręgosłup, jesteśmy silną, zwartą grupą, która pokazała klasę – zapewnia.
Co warto wiedzieć o Islandii? Opowiada Rafał Ulatowski:
Lagerbäck ja Beenhakker. Islandia to fenomen. Na wyspie mieszka dwa razy mniej ludzi niż w Krakowie, a ich drużyna pojedzie na EURO. Bo mają swojego Leo Beenhakkera. Lars Lagerbäck odmienił Islandczyków, tak jak Leo odmienił Polaków przed EURO 2008. Szwed z Islandczykami rozpoczął pracę na początku 2012 roku i szybko przyniosło to ciekawe efekty. W kwalifikacjach do MŚ w Brazylii jego zespół nie awansował, ale dotarł do baraży. Odpadł dopiero po dwumeczu z Chorwacją. W kolejnych eliminacjach był dalszy postęp, bo zespół wyszedł z bardzo trudnej grupy, a wygrana na wyjeździe z Holandią, nawet przy uwzględnieniu, że Oranje są trawieni przez kryzys, na wszystkich zrobiła wrażenie. Teraz Lagerbäck jest tam traktowany jak bohater narodowy.
W „Przeglądzie” znajdujemy dziś wywiad z Łukaszem Piszczkiem. Prawy obrońca mówi o swojej sytuacji klubowej, która nie wygląda najlepiej. „Piszczu” podchodzi do niej spokojnie, z chłodną głową.
W Borussii jest pan już od ponad pięciu lat, po raz pierwszy jednak jako rezerwowy. Jak się pan odnajduje w nowej rzeczywistości?
To kolejne doświadczenie. Nie gram tyle, ile bym chciał, ale wciąż jestem przygotowany, by wszkoczyć do składu. Wszystko wydarzyło się przez przypadek. Pechowa kontuzja, złapana na treningu, moje miejsce zajął Matthias Ginter, który wcześniej nie grał na prawej obronie. Muszę przyznać, że bardzo dobrze prezentuje się na tej pozycji, ma mnóstwo asyst, strzela gole. Nie jestem głupi widzę, jak sobie radzi, dlatego decyzje trenera mnie nie zaskakują. Oczywiście, że przychodziły dni, kiedy frustracja we mnie była naprawdę duża, ale mówiłem sobie: „Spokojnie, skup się na treningach”. Na razie muszę akceptować, że trener stawia na Gintera. Nie jest to proste, ale mam już 30 lat, na pewne sprawy patrzę inaczej. Obrażanie się tylko by mi zaszkodziło.
Po wrześniowym meczu z Niemcami, który skończył pan już w pierwszej połowie z powodu kontuzji, znów rozpętała się dyskusja, kto powinien grać na prawej obronie w kadrze. Po spotkaniu z Irlandią eksperci byli jednomyślni: Piszczek udowodnił, że mimo problemów Borussii, jest numererm jeden w reprezentacji. Jak się pan czuł czytając takie opinie?
Nikomu nie chciałem niczego udowodnić. Każdy z nas wiedział, że mecz z Irlandią to finał eliminacji, chciałem jak najlepiej wystąpić i dla drużyny, i dla siebie. Po ostatnim gwizdku sędziego czułem, że rozegrałem bardzo dobry mecz.
Boi się pan, że z powodu sytuacji w klubie może nie pojechać na EURO 2016?
Nie jestem w łatwej sytuacji, ale w BVB nie powiedziałem ostatniego słowa.
Dalej znajdujemy tekst z wypowiedziami Arona Gunnarssona. Standardowo: to samo, co w Fakcie. Przytoczymy zatem inny fragment:
I łatwo zrozumieć, dlaczego nasi rywale tak grają. Mimo że wywalczyli dość łatwo awans na EURO, na papierze Islandczycy wyglądają średnio. Większość piłkarzy występuje w bardzo przeciętnych klubach. – Niektórzy zawodnicy są niedoceniani i powinni grać w lepszych drużynach. Na pewno finały EURO będą oknem wystawowym dla każdego gracza – mówi Gunnarsson. On zaś przekonuje, że nie myśli o transferze, choć na początku sezonu miał problemy w klubie. Ostatnio gra regularnie. – Chcę występować w Premier League, ale mam nadzieję, że awansujemy tam z Cardiff, bo jestem bardzo zadowolony z pobytu w tym klubie. Na początku sezonu nie grałem z powodu kontuzji, ale problemy już za mną – zapewnia Gunnarsson.
Na koniec perełka w dzisiejszej prasie – szczery wywiad Izy Koprowiak z Kamilem Grosickim. „Grosik” opowiada o swoim nałogu (jak sam mówi, udziela pierwszego takiego wywiadu od sześciu lat). Przytoczymy kilka fragmentów:
Więc skąd u pana skłonności do hazardu?
Wszystko zaczęło się, kiedy starsi koledzy zabrali mnie do kasyna. W Pogoni dostawałem 300zł stypendium. Poszedłem do stołu na 20 minut i wygrałem tyle, ile w klubie dostawałem na miesiąc. Pomyślałem: „To niesamowite, jak łatwo można zarobić!”. Tak ruszyła machina. Do dziś muszę się pilnować, zapinać pasy.
(…)
Kiedyś chodziłem do kasyna dzień w dzień. Teraz już tak nie robię. Czasem bywają jednak wypady…
(…)
Dziś potrafiłby pan wejść do kasyna, zagrać kilka razy i niezależnie od wygranej, wyjść?
Nigdy nie obstawiałem dla pieniędzy. Chodzi o samą grę. W kasynie pieniądz nie ma wartości. Człowiek traci kontrolę. Może wejść, ale musi być zabezpieczony, nie mieć przy sobie kart kredytowych, by nie wsiąknąć. Wiele osób chodzi do kasyna, bo lubi ten klimat, dużo znanych postaci można tam spotkać. Kiedy ja chodziłem, to nie po to, by pogadać, tylko pograć. Wtedy to lubiłem, dziś nienawidzę.
Kiedy ostatni raz pan grał?
Już dawno nie grałem. Rzadko chodzę, ale jak już wstępowałem do kasyna to impreza trwała dwa dni. Jeśli ktoś mówi, że wyleczył się z hazardu, to wiem, że to tylko puste słowa. Z tego nałogu nie da się całkowicie wydostać, cały czas trzeba się pilnować, walczyć ze sobą. Jak z alkoholikiem, który rok nie pije, a raz ruszy w miasto i przepadnie. Nie mam już takich stanów, jak w Legii, że kończył się trening i jechałem pograć. Mieszkam we Francji w takim miejscu, w którym nie ma kasyn, co też ułatwia sprawę.
(…)
W Jagiellonii bardziej chronił pana Cezary Kulesza czy Michał Probierz?
Na pewno Czarek Kulesza, drugi tata. Dużo mi pomógł.
Kiedyś ze złości o mały włos poważnie pana nie uszkodził…
Na Wielkanoc zostałem sam w Białymstoku. Czarek Kulesza przyniósł mi catering ze swojego hotelu. Przyszedł do mnie Darek Czykier, świąteczne jajeczko, jedno, drugie, ruszyliśmy w miasto… A że byliśmy dość nietrzeźwi, wylądowaliśmy w kasynie. Kibice donieśli Czarkowi, przyszedł, wyciągnął za fraki, wytargał za ucho. Po dwóch dniach spotkaliśmy się, przytuliliśmy, jak ojciec z synem. Znów obiecałem, że więcej się to nie powtórzy.
Oprócz tego:
– Tekst o tym, kto będzie trzecim napastnikiem kadry,
– Relacja z meczu Węgrów,
– Dla mistrzostw przełożył ślub – Jamie Vardy przez Euro musiał nieco pozmieniać plany,
– Chcemy rozmawiać ze Smudą – rozmowa z prezesem Wisły Kraków o konflikcie z byłym trenerem,
– Z parafialnej drużyny do Szczecina,
– Niebieskich wspiera psycholog,
– Radni chcą zmienić wygląd bielskiego stadionu,
– Siłacz walczy o kontrakt – swoje pięć minut w Zagłębiu ma Polacek,
– Rozmówka z Mikołajem Lebedyńskim.