Niby każdy z nas wie, że gdy karierę na dobre zakończy Robert Lewandowski, a za jakiś czas także Piotr Zieliński, jasnych punktów w polskim futbolu będzie naprawdę mało i jakość reprezentacji spadnie. Nawet jednak mając tę świadomość przykro oglądało się, jak wielka różnica dzieli od najlepszych nasze bezpośrednie zaplecze dla seniorskiej kadry. Na Euro U-21 przegraliśmy z Gruzją, zebraliśmy srogie baty z Portugalią, a teraz nie mieliśmy szans z Francją.

To już był tylko mecz o honor, nadzieje na awans z grupy pogrzebaliśmy wcześniej. No cóż, niewiele z naszego honoru zostało. Minęły dwa kwadranse i stało się jasne, że przypadnie nam miano największego popychadła turnieju.
Francja rozbija 4:1 Polskę na Euro U-21
Francuzi nie musieli się nawet jakoś wybitnie wysilać, żeby ładować kolejne gole. Wystarczyło, że Kacper Trelowski popełnił fatalny błąd przy wyjściu do nieudanego dośrodkowania i Zeze zdołał wepchnąć piłkę za linię bramkową. Golkiper Rakowa dostał szansę, żeby się pokazać i udowodnić, że Adam Majewski niesłusznie trzymał go na ławce, ale i on zawiódł. Nawiązał dziś do swojego występu w Mielcu, gdy był piłkarzem Śląska Wrocław i zawalił przy wszystkich straconych bramkach.
W środowe popołudnie Trelowski przy wszystkich nie zawinił, ale trudno nie odnieść wrażenia, że mógł jeszcze zrobić coś więcej przy golu nr 2 i zwłaszcza przy golu nr 4.
Co nie zmienia faktu, że my po prostu na tym EURO broniliśmy dramatycznie jako zespół, to była antypromocja pod każdym względem. W ofensywie jeszcze zdarzały nam się przebłyski, nawet z Portugalią kilka sensownych akcji przeprowadziliśmy. Z Francuzami również spięliśmy się po przerwie, kiedy najpierw Fornalczyk strzelił ostatecznie nieuznanego gola, Mosór trafił do siatki po rzucie rożnym, a potem świetne okazji zmarnowali Fornalczyk i Kowalczyk (już w doliczonym czasie). Z przodu mogliśmy trochę wycisnąć i kończyć turniej nawet z dwoma lub trzema bramkami więcej. Szmyt czy Kozłowski, jak już się napędzili, potrafili minąć jednego czy drugiego rywala i stworzyć zagrożenie. Szkoda, że były to tylko momenty.
Częściej jednak widzieliśmy takie scenki jak w pierwszej połowie – Fornalczyk próbuje się urwać na skrzydle, na starcie wypracowuje sobie przewagę, ale po chwili francuski obrońca dogania go z dziecinną łatwością i kasuje akcję bez cienia wysiłku na twarzy. W obronie, jak już Francja zobaczyła, że nie może totalnie odpuścić, znów byliśmy bezradni. Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka rozmiary porażki byłyby znacznie większe.
Generalnie większość naszych orląt przeszła weryfikację negatywną, aspekt promocyjny na młodzieżowych turniejach potrafi działać w dwie strony. To samo zresztą dotyczy selekcjonera Majewskiego. Popełnił błędy selekcyjne, za bardzo zaufał niektórym nazwiskom, a nas samych już na starcie stawiał w roli kopciuszków, mówiąc nawet o wyższości Gruzinów. Później przed kamerami TVP Sport przekonywał, że już sam awans na mistrzostwa był sukcesem. Z takim podejściem daleko nie zajedziemy.
U-21 to już przecież w zasadzie poziom seniorski. Wielu powołanych przez Majewskiego gra za granicą i miało już styczność z dorosłą reprezentacją, a mimo to na tle Portugalczyków i Francuzów wyglądało jak ich młodsi bracia.
Nadchodzą wieki ciemne w polskim futbolu reprezentacyjnym. Szykujmy się, bo będzie bolało.
Francja U-21 – Polska U-21 4:1 (3:0)
- 1:0 – Zeze 19′
- 2:0 – D. Cisse 21′
- 3:0 – D. Cisse 29′
- 3:1 – Mosór 61′
- 4:1 – Abline 82′
Fot. FotoPyK