Reklama

Konie, wiatraki i jeźdźcy. Jak biegają piłkarze Ekstraklasy?

Michał Trela

30 maja 2025, 18:00 • 7 min czytania 9 komentarzy

Najmodniejszym słowem roku w polskim futbolu była intensywność, którą trenerzy i piłkarze odmieniali przez wszystkie przypadki. A intensywność wiąże się z bieganiem. Co szczegółowe statystyki fizyczne mówią o polskich ligowcach?

Konie, wiatraki i jeźdźcy. Jak biegają piłkarze Ekstraklasy?

Gdy mowa o piłkarskich statystykach, zwykle chodzi o to, co piłkarze robią z piłką przy nodze. To jednak ledwie nikły procent ich aktywności boiskowej. Nawet najwybitniejsi i najbardziej wpływowi zawodnicy świata spędzają z piłką w trakcie meczu łącznie mniej niż pięć minut. Zwyczajni piłkarze i tak znacznie krócej. To dlatego nawet Johan Cruyff, apostoł futbolu opartego na posiadaniu piłki, już lata temu przekonywał, że dopiero to, co robi, gdy nie ma piłki, najwięcej mówi o piłkarzu. Rosnącą popularnością cieszą się więc szczegółowe dane biegowe, które pomagają zmierzyć tak ważną w dzisiejszym futbolu intensywność.

Reklama

To właśnie jej zwiększanie stało się konikiem współczesnego pokolenia trenerów. Wszystko ma dziać się na boisku szybko. Szybkie biegi, dużo sprintów, szybka wymiana piłki, szybka reakcja po stracie. Flegmatyczni rozgrywający nie mają już racji bytu. Nawet artystyczne dusze i wolne ptaki muszą się w dzisiejszym futbolu dynamicznie machać skrzydłami. Bazując na statystykach firmy Hudl, która gromadzi fizyczne dane dla przeszło stu różnych rozgrywek na świecie (szukajcie ich TUTAJ), można sprawdzić, kto pod różnymi względami biegowymi wyglądał najlepiej w minionym sezonie Ekstraklasy.

Pierwsza i podstawowa metryka biegowa, jaka weszła do głównego nurtu, to pokonany dystans. Trenerzy nie są jej fanami, a jej przełożenie na wynik jest zwykle ograniczone. Wpływ na nią ma przebieg spotkań, styl danej drużyny, czy choćby granie w przewadze liczebnej lub osłabieniu. Nie ma jednak wątpliwości, że indywidualnie wysoki wynik w tej statystyce świadczy o pewnego rodzaju pracowitości piłkarza, jego mrówczej pracy. Często niedostrzeganej, bo to środkowi pomocnicy, niekoniecznie asystujący i strzelający gole, zwykle mają do pokrycia największe połacie. Według danych Hudl było w minionym sezonie trzech piłkarzy, którzy średnio pokonywali w przeliczeniu na 90 minut ponad 11 kilometrów. Rekordzistą był Jarosław Kubicki z Jagiellonii Białystok (11,3 km), przed Filipem Jagiełłą z Lecha Poznań i Maciejem Domańskim ze Stali Mielec. Czołową piątkę uzupełnili Mikkel Maigaard z Cracovii i Antoni Kozubal z Lecha.

PŁUCA SWOICH DRUŻYN

Ta sama piątka siłą rzeczy przoduje też w metryce pokonanych metrów na minutę. Kubicki w ciągu 60 sekund na boisku pokonuje średnio 125 metrów. Jeśli z angielskiego mówi się czasem o pomocnikach typu „box to box”, biegających od pola karnego, do pola karnego, trudno chyba o lepsze zobrazowanie tego profilu, biorąc pod uwagę, że boisko ma długość 105 metrów, a przestrzeń pomiędzy polami karnymi 73 metry, Kubicki w ciągu minuty przebywa niemal cały dystans spod jednej szesnastki pod drugą i z powrotem. O takich piłkarzach mówi się czasem, że są płucami swoich drużyn.

Zawodnicy na tej pozycji nie poruszają się jednak zwykle sprintem. Kubicki i Domański są w czołowej piątce wśród zawodników biegających w tzw. średniej intensywności, którą Hudl ustala na pułapie 1.5 m/s² do 3 m/s². Najwięcej średnich przyspieszeń wykonuje przeciętnie Matthew Guillaumier ze Stali, a wysoko są także Christopher Simon z Motoru i Jakub Jezierski ze Śląska. W każdym przypadku mowa więc o graczach środka pola. Zupełnie inne parametry biegowe obowiązują na bokach boiska, gdzie mniej liczy się pokonywany dystans, a bardziej zrywy i zatrzymania, sprinty oraz umiejętność pokonywania z dużą szybkością sporego dystansu. Dynamika jest tam ważniejsza niż wytrzymałość.

Matthew Guillaumier

Jednym z zawodników, którzy w minionym sezonie robili furorę, zwłaszcza w rundzie wiosennej, głównie ze względu na cechy motoryczne, jest Capita z Radomiaka. To skrzydłowy, który niemal nigdy nie chciał od partnerów dostawać piłki do nogi, za każdym razem szukając wolnej przestrzeni za linią obrony. Pod względem liczby wysokich przyspieszeń (powyżej 3 m/s²) na 90 minut ustąpił tylko Kacprowi Sezonience z Lechii. Obaj zaliczają takich w trakcie meczu około 35. Jest też drugi, za Kamilem Lukoszkiem z Górnika, jeśli chodzi o liczbę nagłych zatrzymań. Pod względem udziału sprintów, czyli biegów powyżej 25 km/h, w całym dystansie pokonywanym na wysokiej intensywności, ustępuje z kolei tylko Mariuszowi Fornalczykowi z Korony Kielce. W obu przypadkach 41% ich biegów to sprinty. Jeśli więc już ruszają, to z piskiem opon.

FENOMEN CAPITY

To wszystko sprawia, że Capita bardzo wysoko wypada także w zbiorczym indeksie fizycznym, łączącym wszystkie statystyki biegowe jak dystans, biegi o wysokiej intensywności, sprinty, przyspieszenia, hamowania. Hudl klasyfikuje go w tej kwestii na trzecim miejscu w lidze. Na wszechstronne fizyczne monstrum, konia do biegania, wyrasta w takim łączonym zestawieniu Hubert Zwoźny z Korony. Już na początku sezonu Kamil Kuzera, ówczesny trener, chwalił cechy motoryczne wahadłowego, podkreślając, że wiele do zrobienia było w kwestii gry z piłką przy nodze.

Drugie miejsce w zbiorczym fizycznym indeksie zajmuje Taofeek Ismaheel z Górnika, który gdyby był skuteczniejszy pod bramką rywala, pewnie wzbudzałby podobne zainteresowanie jak Capita. Wysoko są także Daniel Hakans z Lecha, Serhij Krykun ze Stali, Lukoszek z Górnika i Mateusz Stępień z Puszczy. Jeśli chodzi o graczy z innych pozycji, zwracają uwagę wysokie pozycje napastników Patryka Makucha i Marca Guala. To może tłumaczyć, dlaczego Marek Papszun i Goncalo Feio tak mocno ich cenili, mimo czasem irytujących deficytów w typowych zadaniach napastników. Biegowo trudno się jednak do któregoś z nich przyczepić.

Kategorią, którą Capita wygrał indywidualnie, jest udział biegów o wysokiej intensywności w całkowitym dystansie. To metryka, która pokazuje, że dany zawodnik nie spaceruje, nie człapie, tylko faktycznie po boisku biega. Przy czym najwyższy wynik w lidze wciąż oznacza jedynie 12% całego pokonanego dystansu, co daje pewne wyobrażenie, jakim sportem jest piłka nożna. Takim, w którym bieganie to czasowo wciąż tylko jakiś drobny odsetek całej aktywności polegającej na przesuwaniu się, krótkich doskokach, czy zatrzymaniach. Z nazwisk, które dotąd się w tym kontekście nie pojawiały, wysoko w tej statystyce są Ryoya Morishita z Legii, M’baye N’diaye z Motoru i Dawid Błanik z Korony.

Ryoya Morishita

Z kolei w liczbie sprintów, czyli kategorii, która pokazuje, czy dany zawodnik po bardzo szybkim biegu musi długo odpoczywać, czy jest w stanie natychmiast zerwać się do kolejnego, czołówkę ligową stanowią Tomas Bobcek, napastnik Lechii oraz Kamil Grosicki z Pogoni, który właśnie częstotliwością napędzania akcji Portowców od lat może imponować. W czołowej dziesiątce ligi znaleźli się pod tym kątem także Akim Zedadka z Piasta Gliwice i Marcin Wasielewski z GKS-u Katowice, czyli kolejni boczni obrońcy/wahadłowi, których z samego oglądania meczów można wyłowić jako zawodników odpoczywających w biegu. Zestawienie wśród najlepszych w tej kategorii uzupełniają Mateusz Żukowski ze Śląska, już przed laty kupowany przez Rangersów jako fizyczny fenomen, za którym niestety nie zawsze nadążają umiejętności techniczne oraz Paweł Wszołek z Legii, budzący skojarzenia z maszyną.

Prawa obrona ma się naprawdę dobrze [RANKING LIGOWCÓW]

JEDENASTKA ATLETÓW

Gdyby na bazie statystyk Hudl chcieć zbudować najlepszą jedenastkę ligi na podstawie zbiorczego indeksu danych biegowych, w ustawieniu 4-4-2 wyglądałaby ona następująco:

Komar (Puszcza) – Zwoźny (Korona), Wlazło (Stal), Senger (Stal), Lukoszek (Górnik) – Capita (Radomiak), Schwarz (Śląsk), Domański (Stal), Ismaheel (Górnik) – Makuch (Raków), Gual (Legia).

Na podstawie tej jedenastki widać wyraźnie, jak mocno różnią się wymagania fizyczne w zależności od pozycji na boisku. Najlepsi biegowo stoperzy Ekstraklasy są dopiero pod koniec pierwszej setki klasyfikacji uwzględniającej wszystkich piłkarzy w lidze. Wysoka pozycja Wlazły wśród stoperów zwraca jednak uwagę, wszak mowa o piłkarzu już 35-letnim. Rację mógł mieć Janusz Niedźwiedź, były trener Stali, który w trakcie sezonu na stałe przesunął go z drugiej linii do defensywy, tłumacząc, że chce wykorzystać weterana na pozycji, na której nie będzie już musiał tak wiele biegać w sensie objętości, pokonywanego dystansu, co jest niezbędne na środku pomocy, za to na takiej wymagającej częstszego ścigania się z rywalami, czyli półprawego środkowego obrońcy.

Zespół zbudowany wyłącznie na podstawie parametrów biegowych raczej furory w Ekstraklasie by nie zrobił, zwraca zresztą uwagę, że aż trzech piłkarzy w jedenastce stanowią piłkarze Stali, która spadła z ligi. Nie ma jednak wątpliwości, że kluby uważnie patrzą na szczegółowe metryki biegowe. A gracze, którzy wypadają w nich najlepiej, jak Capita, Fornalczyk, Ismaheel czy Hakans, nawet jeśli nie mają znakomitych liczb w sensie bramek i asyst, wzbudzają zainteresowanie na rynku transferowym. Ci nieliczni natomiast, którzy potrafią połączyć dużą liczbę sprintów z konkretami pod bramką rywala, jak Grosicki, są od lat czołowymi piłkarzami ligi. Jakkolwiek aktualny przechył w stronę poszukiwania intensywności jest bardzo wyraźny, połączenie dobrego biegania z dobrym graniem w piłkę wciąż jest najrzadsze i najbardziej pożądane.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

MICHAŁ TRELA

Fot. newspix.pl

9 komentarzy

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama