Reklama

Dawidowicz musi zacząć się wyróżniać. Sama gra nie wystarczy.

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2015, 14:18 • 4 min czytania 0 komentarzy

Adam Nawałka dał się poznać jako selekcjoner, który potrafi w wielu zawodnikach dostrzec coś, czego inni nie widzą (Mączyński), ale też taki, który nie waha się wzywać zawodników, którzy – bądźmy szczerzy – zupełnie na to nie zasłużyli. Na przykład Pawła Dawidowicza, który przez półtora roku nie zdążył zadebiutować w Benfice, ale po weekendzie stawi się na kadrze. 20-latek to wielka zagadka. Wyjechał do Lizbony, ugrzązł w rezerwach i… tyle o nim wiadomo. O jego występy postanowiliśmy zapytać Pedro Ponte z dziennika “Record”, który regularnie ogląda mecze Benfiki B.

Dawidowicz musi zacząć się wyróżniać. Sama gra nie wystarczy.

Powołanie dla Dawidowicza was też zaskoczyło?
Oczywiście. Dawidowicz grywa regularnie w Benfice B i sądzę, że właśnie za tę regularność został powołany, bo raczej nie za jakość gry. Wszystkie jego dotychczasowe występy były dyskretne. Trzeba mu jednak oddać, że z czternastu meczów wystąpił w aż dwunastu. Znajduje się w czołówce pod względem liczby rozegranych minut w rezerwach.

Paweł nigdy jednak nie znalazł się nawet na ławce pierwszej drużyny.
Bo nigdy nie zaprezentował niczego nadzwyczajnego, żeby zasłużyć na pierwszy zespół. Wydaje mi się, że selekcjoner waszej reprezentacji chce po prostu przetestować różne rozwiązania. Nie widzę innych argumentów za tym powołaniem.

Jaka jest obecna pozycja Dawidowicza w Benfice? Mówiąc wprost – ilu konkurentów musiałoby się rozsypać, żeby dostał szansę gry?
W pierwszej drużynie jest kilku zawodników na jego pozycję. Pierwszy wybór to Andreas Samaris, następnie Andre Almeida i Ljubomir Fejsa, który aktualnie jest kontuzjowany. Ostatnie miejsce w hierarchii zajmuje Bryan Cristante. Żeby Paweł dostał szansę, wszyscy musieliby doznać kontuzji, a i tak nie mam przekonania, że byłby wtedy pierwszym wyborem.

A w rezerwach jak w ogóle się spisuje?
Benfica B zawsze gra czterema obrońcami, jednym defensywnym pomocnikiem, dwoma nieco wysuniętymi, dwoma skrzydłowymi i napastnikiem. Pewna odmiana systemu 4-3-3, gdzie Paweł pewni rolę najgłębiej cofniętego pomocnika. Nigdy nie grał jako stoper, zawsze był szóstką. A jak się spisuje? Cóż… Przede wszystkim bardzo często fauluje. W 14 meczach dostał już cztery żółte kartki, więc został zawieszony na jedną kolejkę. Zwykle wybiera proste rozwiązania, chociaż strzelił w tym sezonie jednego gola – główką po rzucie rożnym z Desportivo de Chaves. Benfica przegrywała 0:1 i Paweł dał wyrównanie w 72. minucie. Zwykle jednak rzadko ryzykuje. Nie zalicza asyst. Szuka rozgrywania pomiędzy stoperami, czasem oddaje piłkę Renato Sanchesowi i Joao Teixeirze – bardziej wysuniętym pomocnikom, którzy są od niego kreatywniejsi. Obaj – w przeciwieństwie do Dawidowicza – są blisko pierwszego zespołu.

Reklama

Jakie jest zdanie trenerów Benfiki na temat Pawła?
Nigdy nie wypowiadali się publicznie na jego tematu. Wiemy natomiast, że poprzedni trener, Jorge Jesus, nie był jego wielkim fanem. Obecny szkoleniowiec Rui Vitoria stawia jednak odważnie na zawodników z rezerw, więc – kto wie – może Paweł w końcu zagra.

Szczerze – myślisz, że to możliwe?
Myślę, że będzie trudno, ale może dostanie szansę w Pucharze Ligi? Benfica znalazła się w grupie z Nacionalem, Moreirense i Oriental. Możliwe, że trener w meczu z drugoligowcem da pograć zawodnikom z rezerw i wtedy Dawidowicz będzie mógł się pokazać. Innej opcji szczerze mówiąc nie widzę.

Generalnie jego transfer to rozczarowanie?
Nie powiedziałbym, że rozczarowanie. Wielu młodych zawodników przechodzi przez taki proces rozwoju. U jednych trwa on dłużej, u innych krócej. Dobrym przykładem jest Nelson Semedo. Benfica ściągnęła go z Sintrense, trzecioligowej drużyny występującej w lokalnych lizbońskich rozgrywkach, kiedy miał 18 lat. Został wypożyczony do Fatimy, potem wrócił do Benfiki B. Był jednak skrzydłowym, ale przesunęli go na prawą obronę, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dziś jest członkiem pierwszej drużyny (choć akurat teraz zmaga się z urazem), zastąpił Maxiego Pereirę, który przeszedł do Porto, i nawet zdążył zadebiutować w reprezentacji Portugalii. Kto by się spodziewał, że ten chłopak aż tak się rozwinie? Dlatego mówię, że nikogo nie można skreślać. Kolejny przykład – Clesio z Mozambiku. Nie łapie się nawet do składu w rezerwach, a nagle dostał powołanie do pierwszej drużyny na mecz z Tondelą i zagrał na prawej obronie, choć… jest napastnikiem. Paweł musi być cierpliwy, ale powinien też zacząć się wyróżniać w rezerwach. Musi poprawić kontrolę piłki i otwierające podanie. Musi podejmować większe ryzyko. Same regularne występy w drużynie B nie wystarczą do awansu. Trzeba najpierw pokazać coś ekstra.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...