Reklama

Ter Stegen i jego dziwne gierki. Kapitan straci sympatię kibiców Barcelony?

Kamil Warzocha

Opracowanie:Kamil Warzocha

09 kwietnia 2025, 15:35 • 3 min czytania 17 komentarzy

Marc-Andre Ter Stegen powoli wraca do zdrowia. W kwietniu zaczął pojawiać się na treningach Barcelony i według katalońskich mediów wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym miesiącu będzie gotowy do gry. Pod tym kątem dziwne wydają się niektóre wypowiedzi Niemca z ostatnich dni, choćby ta na łamach „Bilda”. W wywiadzie 32-latek wrócił do czasów, gdy – dosłownie – tupnął nóżką i wymusił odejście konkurenta, Claudio Bravo. W realiach, gdy w bramce „Dumy Katalonii” dobrze radzi sobie Wojtek Szczęsny, timing tych słów wydaje się nieprzypadkowy.

Ter Stegen i jego dziwne gierki. Kapitan straci sympatię kibiców Barcelony?

Od niemal dekady za niemieckim bramkarzem ciągnęła się medialna opinia, że nie lubi rywalizacji. W Barcelonie chciał dostać gwarancję niekwestionowanego numeru 1, a nie być piłkarzem, który musi dzielić jedno miejsce z innym, też dobrym wówczas golkiperem. Teraz Niemiec dał tym opiniom najlepszy dowód – sam się odsłonił, pokazując tę część siebie, która nie może podobać się chyba żadnemu kibicowi Barcelony.

Reklama

Ter Stegen strzelił sobie w stopę?

To prawda, że po dwóch sezonach rozważałem nawet zmianę klubu. To był czas, kiedy nie byłem zadowolony z sytuacji w FC Barcelonie, ponieważ chociaż zdobyliśmy wiele tytułów, nie grałem w La Liga. 25 lub 28 meczów w sezonie w rozgrywkach pucharowych już mi nie wystarczało. Chciałem być niekwestionowanym numerem jeden. Mieliśmy nawet spotkanie z Guardiolą, który do mnie przyleciał. Wyjaśnił mi swoje pomysły i powiedział, że podpiszę kontrakt z Manchesterem City i że bardzo chciałby mnie mieć. Pep bardzo się postarał. Powiedziałem sobie, że to może być rozwiązanie mojego problemu. Plan, który mieli w City, wydał mi się bardzo interesujący – przyznał bramkarz Barcy.

Ter Stegen niebezpośrednio opisał, jaki nacisk wywołał na klubie, żeby ostatecznie wyszło na jego: – W pewnym momencie poszedłem do Luisa Enrique i powiedziałem mu, że chcę odejść, ale on na to nie pozwolił. Powiedział też, że przekaże klubowi, że nie powinni się zgodzić na moje odejście pod żadnym pozorem. Odpowiedziałem, że z jednej strony jestem bardzo wdzięczny, ale z drugiej chcę być numerem jeden. Kiedy powiedział, że powinniśmy zobaczyć, jak pójdzie mi presezon, prawie straciłem panowanie nad sobą, ale ostatecznie udało mi się opanować.

Historia skończyła się tak, że Bravo zaczął grać mniej w i końcu odszedł. Natomiast Ter Stegen, właściwie bez poważnej rywalizacji, mógł czuć się jak pączek w maśle, dopóki do Barcelony nie trafił Szczęsny. Czy w jakichś ramach ta sama historia się powtórzy? Trudno powiedzieć, ale jedno jest pewne: tym wywiadem kapitan zespołu mógł tylko stracić w oczach kibiców.

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

17 komentarzy

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Reklama
Reklama