Pierwsza połowa bardziej przypominała popisy graczy Ekstraklasy niż spotkanie najlepszej ligi świata. Aż w końcu piłkę ustawił Bruno Fernandes i kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego. Jednak Manchester United tylko zremisował u siebie 1:1 z Arsenalem. Goście długo byli marną podróbką siebie z Eindhoven, gdzie w Lidze Mistrzów niedawno wygrali 7:1. Arsenal był nijaki, ale w ostatnich kilkunastu minutach zaczął grać w piłkę i końcówkę w wykonaniu obu drużyn oglądało się świetnie.

Na jakim poziomie stała pierwsza odsłona spotkania i ile było w niej emocji?
Odpowiedzią niech będzie fakt, że gospodarze pierwszy celny strzał oddali w doliczonym czasie pierwszej połowy. I od razu wyszli na prowadzenie. W zasadzie nie było to zaskoczenie, bo przed meczem wydawało się, że jeżeli United ma jakoś wbić gola, to dzięki strzałowi Bruno Fernandesa z rzutu wolnego.
Krytykowany, ale wiele daje United
I tak właśnie się stało – Portugalczyk idealnie przymierzył nad murem z około 25 metrów.
Fernandes jest w ostatnim czasie krytykowany. Były kapitan Manchesteru, Roy Keane, powiedział, że nie jest typem walczaka. Ale Portugalczyk to dalej świetny piłkarz i ważny gracz dla swojej drużyny. W tym sezonie zdobył już siódmą bramkę w Premier League, ma też tyle samo asyst.
Bruno Fernandes. That’s the tweet.
Pierwszy celny strzał Manchesteru i mamy 1:0! Portugalczyk wozi swoją drużynę na plecach. pic.twitter.com/BC3M206a5X
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) March 9, 2025
Arsenal co prawda niedawno w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów pokonał aż 7:1 PSV na terenie rywala, ale w lidze ostatnio zawodził. I dziś długo było tak samo. Martin Odegaard, który w Eindhoven zdobył dwie bramki i miał asystę, próbował wziąć na siebie grę i często cofał się po piłkę, by następnie kreować okazje kolegom, ale był w tym osamotniony. W ataku nie radził sobie Mikel Merino, który niedawno, trochę w żartach, stwierdził, że na dziewiątce nie występował od dziewiątego roku życia. A teraz tak gra, z konieczności.
Kontrataki gospodarzy
W drugiej połowie to znów Odegaard dał swojej drużynie sygnał do ataku.
Norweg groźnie uderzał zza pola karnego, ale później kontrataki wyprowadzali gospodarze. Po jednym z nich byli blisko gola – świetnie dograł z lewej strony Diogo Dalot, ale Marokańczyk Noussair Mazraoui nie umieścił piłki w siatce. W 70. minucie natomiast można było powiedzieć: „Odegaard, i tak nie będziesz Fernandesem”. Arsenal miał rzut wolny tuż zza pola karnego United, z nieco lepszej pozycji niż wcześniej rywale, ale Norweg kopnął w mur. Gościom udało się jednak przeprowadzić świetną akcję, zakończoną idealnym strzałem Declana Rice’a. Ostatnie minuty to szanse z obu stron i fatalne zachowanie pod bramką rywali Rasmusa Hojlunda. Kto regularnie śledzi Premier League, ten nie był zaskoczony tym, jak kompromitował się napastnik z Danii.
Jedna z ostatnich akcji spotkania? Wydawało się, że Bruno Fernandes strzeli zwycięskiego gola i zostanie bohaterem, ale świetny dzisiaj bramkarz Arsenalu, David Raya, popisał się kapitalną, podwójną interwencją.
Arsenal, mimo straty dwóch oczek, jest wiceliderem tabeli, ale do Liverpoolu ma aż 15 punktów straty. Manchester United awansował na 14. miejsce, ale to wciąż pozycja, która jest wielkim rozczarowaniem.
Manchester United – Arsenal 1:1 (1:0)
- 1:0 Bruno Fernandes – 45+2′
- 1:1 Rice – 74′
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Lechia ma sporo atutów, ale robi dużo, by spaść
- Barack Obama odwiedzi stadion Warty?
- Bramkarz zagrał w polu. I to w I lidze!
fot. Newspix.pl