Reklama

Wrocław przystankiem do kariery? Chyba jednak nie do końca…

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2015, 13:05 • 6 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj w tekście o polskich bramkarzach z lig zagranicznych (do przeczytania TUTAJ) doceniliśmy postawę Rafała Gikiewicza. Napisaliśmy, że na poziomie 2. Bundesligi robi autentyczną furorę, bo częściej niż w co drugim meczu zachowuje czyste konto, a według not Kickera jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem Eintrachtu Brunszwik oraz siódmym najlepszym piłkarzem całej ligi. Wygląda też na to, że niedoceniany w Śląsku golkiper zrobił zdecydowanie największą karierą spośród wszystkich zawodników, którzy w ostatnich latach odeszli z Wrocławia. I sami zastanawiamy się, czy to bardziej zasługa samego Gikiewicza, czy jednak jego byłych kolegów z drużyny.

Wrocław przystankiem do kariery? Chyba jednak nie do końca…

Jeżeli spojrzymy na wszystkie transfery ze Śląska, począwszy od sezonu 2011/12 – było nie było drugiego najlepszego w całej historii klubu – to naprawdę ciężko znaleźć tu jakieś oszałamiające kariery. Piłkarze, którzy wygrali ligę, bądź kręcili się w okolicach czołówki w kolejnych sezonach, po odejściu z Wrocławia zazwyczaj sobie nie radzili lub co najwyżej udawało im się zachować status quo. Chyba jedynym zawodnikiem, o którym możemy napisać, że poszedł do przodu, jest Tomasz Jodłowiec. Zresztą oceńcie sami – poniżej krótkie podsumowanie dalszych losów najważniejszych graczy Śląska.

Krok do przodu:

Tomasz Jodłowiec – bo odszedł jednak do lepszego klubu, w którym od dłuższego czasu ma pewne miejsce w wyjściowym składzie. Z Legią zdobył dwa mistrzostwa, dwa krajowe puchary, przyzwoicie zaprezentował się w Europie i stał się ważnym graczem reprezentacji Adama Nawałki.

Statu quo:

Reklama

Jarosław Fojut – dziś gra rewelacyjnie i ze średnią notą Weszło 6,09 jest ex aequo drugim najlepszym piłkarzem ligi. Pamiętajmy jednak, że ze Śląska odchodził jako mistrz Polski, a wraz z Pogonią musiałby grać nawet lepiej niż dotychczas, by móc marzyć o powtórzeniu takiego sukcesu. Poza tym w międzyczasie zdarzyło mu się przez pół roku pozostawać bez klubu oraz grać w norweskim Tromso i szkockim Dundee, co raczej ciężko nazwać wielkim osiągnięciem.

Mateusz Cetnarski – długo nie mógł dojść do siebie, ale w końcu odnalazł się w Cracovii, gdzie – podobnie jak Fojut – z notą Weszło 6,09 jest wiceliderem klasyfikacji piłkarza sezonu. Rzecz jasna Mateusz obecnie wygląda znacznie lepiej, niż w czasach gry we Wrocławiu, ale porównując potencjał i możliwości Cracovii i Śląska trudno doszukiwać się tu jakiegoś znaczącego postępu.

Patrik Mraz – kolejny piłkarz w świetnej formie (nota 5,62), który ma ogromny udział w wynikach rewelacyjnego Piasta. Trudno jednak zakładać, że Mraz – zamieniając Wrocław na Gliwice, z kilkoma przystankami pomiędzy – zrobił jakiś znaczący postęp. Jeżeli Słowak wraz z kolegami utrzyma wysoką formę na przestrzeni całego sezonu i sprawi ogromną sensację, wtedy będzie można mówić o kroku do przodu. Póki co umieszczamy go jednak w rubryce „status quo”.

Łukasz Madej – z racji wieku trudno było oczekiwać, że po odejściu ze Śląska zrobi jakąś oszałamiającą karierę. Bardziej można było się spodziewać takich sezonów, jak ten w Bełchatowie, zakończony degradacją. Madej odnalazł się jednak w Górniku, gdzie od dłuższego czasu pozostaje czołowym graczem i motorem napędowym całej drużyny. Z pewnością nie gra gorzej, niż w czasach Śląska, ale pamiętajmy, że Zabrze to ostatnimi czasy dość specyficzne miejsce i pobyt tam raczej nie może być interpretowany jako sportowy awans.

Marek Wasiluk – po nieudanym epizodzie w Widzewie odnalazł się w Jagiellonii, gdzie jesienią 2014 roku zaliczył kapitalną rundę na lewej obronie. Niestety ciężka kontuzja mocno zahamowała jego karierę i ciężko stwierdzić, jak potoczą się jego dalsze losy.

Dalibor Stevanović – regularnie grywa w lidze rosyjskiej, najpierw w barwach Torpedo, obecnie w Mordovii. Jako że są to zdecydowanie silniejsze rozgrywki, niż nasze, moglibyśmy nawet uznać, że Słoweniec zrobił jakiś krok do przodu. Powstrzymał nas jednak fakt, że podczas pobytu w Moskwie Dalibor zaliczył spadek z ligi, a i teraz gra w drużynie z samego dna tabeli.

Reklama

Adam Kokoszka – podobnie jak Stevanović odszedł do Torpedo, spadł z ligi rosyjskiej i wrócił do Wrocławia. Jakieś doświadczenie z pewnością zebrał, ale czy można powiedzieć, że jego Śląsk jest obecnie lepszy, niż ten, z którego odchodził?

Piotr Celeban – podobnie jak Kokoszka, odszedł i wrócił. Całkiem nieźle prezentował się w swoim pierwszym sezonie w lidze rumuńskiej, kiedy zdobył aż siedem goli, ale z czasem było już tylko gorzej. Naprawdę bardzo byśmy chcieli, ale nie jesteśmy w stanie napisać, że Celeban jest dziś lepszym zawodnikiem, niż w 2012 roku.

Krok do tyłu:

Marcin Kowalczyk – po odejściu ze Śląska trafił do rosyjskiej Wołgi, gdzie regularnie grał, co jednak nie pomogło jego drużynie utrzymać się w lidze. Po spadku szybko stracił miejsce w podstawowym składzie, przeszedł do występującego w tych samych rozgrywkach Tosna (obecnie 17. pozycja w tabeli) i znowu zaczął w miarę regularnie grać. Umieszczamy go więc gdzieś na granicy rubryk „status quo” i „krok do tyłu”.

Sebastian Mila – tuż przed odejściem ze Śląska wspiął się na wyżyny formy, więc w sumie nic dziwnego, że obecnie wygląda zdecydowanie gorzej. Nie bez znaczenia jest tu też jego dosyć zaawansowany wiek. Samo przejście do Lechii z pewnością nie było krokiem wstecz, ale wypadnięcie z podstawowego składu już tak. Podobnie jak Kowalczyk, Sebastian znalazł się na granicy dwóch rubryk.

Waldemar Sobota – zaliczył niezły początek w Club Brugge, ale z czasem było coraz gorzej. Na początku tego roku zdecydował się więc na transfer do Sankt Pauli, które poprzednie rozgrywki 2. Bundesligi zakończyło na piętnastej pozycji. W tym sezonie drużynie idzie nieco lepiej, czego raczej nie można powiedzieć o samym Sobocie. Według not Kickera skrzydłowy zajmuje miejsca 168-173 spośród 219 klasyfikowanych zawodników. Trzeba mu jednak oddać, że dość regularnie gra, ale do poziomu prezentowanego w czasach Śląska z pewnością wiele mu brakuje.

Łukasz Gikiewicz – prawdziwy obieżyświat, który ze Śląska odszedł w lipcu 2013 roku i od tego czasu zaliczył już pięć klubów. Przyzwoicie strzelał tylko w pierwszej Omonii (7 goli), a później było już tylko gorzej. Aktualnie reprezentuje barwy arabskiego Al-Wehda Club.

Piotr Ćwielong – przez ostatnie piętnaście miesięcy w 2. Bundeslidze w barwach Bochum rozegrał ledwie 291 minut. Chyba już najwyższy czas wracać do Polski.

Rafał Grodzicki – kapitan Ruchu Chorzów, który z notą Weszło 3,58 jest jednym z najgorszych obrońców w całej lidze.

Johan Voskamp – po odejściu ze Śląska trafił do drugiej ligi holenderskiej, gdzie nawet trochę postrzelał, bo w 56 meczach zdobył 24 gole. W tym sezonie jest już tylko rezerwowym w Sparcie Rotterdam i rzadko kiedy pojawia się na boisku.

Cristian Omar Diaz – umieszczamy go tu bardziej w ramach ciekawostki. Po odejściu ze Śląska zdecydował się na powrót do Boliwii, a obecnie występuje na poziomie trzeciej ligi argentyńskiej.

Za wcześnie na ocenę:

Lukas Droppa – dosyć regularnie występuje w Pandurii, czyli obecnie czwartej drużynie ligi rumuńskiej.

Marco Paixao – jak dotąd rozegrał ledwie kilka ogonów w Sparcie Praga, a we wszystkich rozgrywkach na boisku przebywał łącznie przez 157 minut i nie strzelił żadnego gola. Jakkolwiek patrzeć, optymizmem raczej nie powiewa.

Robert Pich – w tym przypadku również trudno o optymizm. Słowak zaliczył ledwie 108 minut w siedmiu meczach 2. Bundesligi, a po raz ostatni na boisku widziano go 19 września.

***

Przyznacie sami, że trochę to dziwne, iż żaden piłkarz czołowego polskiego klubu na przestrzeni kilku lat nie był w stanie wejść na wyższy poziom w silniejszej lidze. Jakkolwiek patrzeć, na dzień dzisiejszy Wrocław nie wydaje się najlepszym przystankiem w drodze do wielkiej kariery. Wymowne też, że dziś najlepiej radzą sobie ci, którzy w Śląsku grali niewiele, czyli Jodłowiec (jedna runda) oraz Gikiewicz (27 meczów w trzy lata). I chyba nie należy się spodziewać, by w najbliższym czasie sytuacja miała ulec drastycznej poprawie. Tak naprawdę zarówno w obecnej kadrze Śląska, jak i wśród piłkarzy, którzy ostatnio odeszli z klubu, nie widzimy wielu kandydatów do przełamania tej niezbyt chwalebnej serii.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...