Piątkowa prasa oszczędna jest w wychwalaniu sukcesu Lecha Poznań – mecz skończył się na kilka chwil przed deadlinem, więc na analizy miejsca za dużo nie ma. A już teraz zaczyna się liga, a wraz z nią pojawia się w “Przeglądzie Sportowym” ligowy weekend. W nim tekst o Janie Urbanie, wracającym do Warszawy, ale w roli trenera Lecha, jest też obfita opowieść o Łukaszu Surmie, a na koniec znakomity wywiad z Michałem Listkiewiczem. – Tak się dowiedziałem o śmierci mamy. Po śmierci Jana Pawła II napisałem list do Anety, w którym jej wybaczyłem. To nie kwestia wiary. Jan Paweł II porwał mnie jako człowiek, a nie przywódcza kościoła – mówi były prezes PZPN. A co gdzie indziej? Wywiady z Michałem Probierzem. Zarówno w “Gazecie Wyborczej”, jak i “Sporcie” całkiem ciekawe.
FAKT
“Koniec wymówek!” dla Wisły, która gra dobrze, ale nie wykorzystuje sytuacji.
Piłkarze Śląska są zajechani. Dowód? Badania wydolnościowe doktora z wrocławskiego AWF-u.
– Paixao w tamtym sezonie rozegrał 3500 minut, a teraz ma już około 1500. Po niecałych trzech miesiącach sezonu, do którego podszedł po dwóch tygodniach przerwy letniej! Kiedy on miał zrobić reset? Na dodatek piłkarze grający w Polsce to nie są herosi pod względem możliwości fizycznych, bo takie jednostki są zwykle wyławiane – mówi Bartosz Ochmann.
Dalej, poza relacjami z meczów Lecha i Legii, dwa mniejsze teksty. O Krychowiaku, o którego bije się Premier League i o Mili, który nie ma miejsca w składzie Lechii. – Nie chcę włazić z butami w sprawy Lechii, ale ja bym tak długo na ławce takiego zawodnika nie trzymał. Trzeba mu wyraźnie pokazać, że jest potrzebny. Niech wróci do nas, do Śląska. Tutaj raz, dwa się pozbiera, tak jak poprzednio – uśmiecha się Tadeusz Pawłowski.
GAZETA WYBORCZA
Dwa teksty o piłce nożnej. Wielkość umiarkowana. Bardziej ciekawy natomiast wywiad z Michałem Probierzem.
“To czas hejterów. Niektórzy nie rozumieją, że nie narzekam, tylko spokojnie opowiadam o zaistniałem sytuacji. Słyszę też, że niektórzy nie przyjmują, że problem jest większy, bo już w lipcu graliśmy w pucharach: “Co mają puchary w lipcu do sytuacji w październiku?”. Tylko że te osoby nie zdają sobie sprawy, że od lutego do dziś piłkarze mieli tydzień wolnego. Może na Zachodzie grają co trzy dni, ale w lato mieli miesiąc wolnego.
W zespole nie ma już strzelców 45 goli z 59 w poprzednim sezonie. Dobra, dalej się już nie tłumaczę, bo oczywiście, że odbiór tego jest taki, że Probierz się tłumaczy. Mieliśmy wybieganych zawodników, teraz przyszli zawodnicy, których parametry dopiero poznajemy. Nie mówię, że nie są przygotowani, ale mają inne cechy. Na przykład Wasiliew piłkarsko jest dobry, ale nie biega tyle co Gajos, mniej też skacze, nie jest tak agresywny. Cały czas uczymy się, jak nowi zawodnicy reagują na stres. Wszystkich musimy połączyć i dopasować do siebie”.
Sędziowie przeciwko Barcelonie?
“Czy inni sędziowie, na których rzekomo wywierano naciski, zechcą zeznawać? Nie wiadomo. Prawnik zdaje sobie sprawę, że dowieść czegokolwiek w sądzie będzie trudno. Na razie sprawę bada także policja i urząd antykorupcyjny.
To nie pierwszy taki przypadek w Hiszpanii. W 1976 r. arbiter José Antonio Camacho oskarżył szefa Kolegium Sędziów José Plazę o to, że jest obsesyjnie antybarceloński. Camacho wypowiedział wtedy słynne na całą Hiszpanię słowa: “Dopóki Plaza będzie szefem sędziów, dopóty Barça nie zdobędzie mistrzostwa”. Ta przepowiednia spełniła się niemal w 100 proc. Plaza szefował sędziom 18 lat (1967-70 i 1975-90). Real zdobył w tym czasie 11 tytułów, po dwa razy triumfowały Atlético, Sociedad i Athletic, a Barcelona wygrała ligę tylko raz”
SUPER EXPRESS
Ruch odpalił rakietę – Kamil Mazek to prawdopodobnie najszybszy piłkarz ligi
“Z naszych informacji wynika, że ma prawo odkupienia go za 200 tysięcy euro.Dziś, w meczu ze Śląskiem, Mazek po raz kolejny zaprezentuje nieprzeciętną prędkość. Jak mówi, to wrodzona cecha.
– W Akademii Legii mierzono nam czasy na różnych odcinkach i zawsze miałem najlepsze wyniki w swojej kategorii wiekowej – opowiada skrzydłowy Ruchu. – Kiedyś podczas lekcji wf, zmierzono mi wynik na 100 metrów – 11,3 s. Daleko mi zatem do Usaina Bolta – uśmiecha się piłkarz “Niebieskich”, który właśnie w barwach 14-krotnego mistrza Polski zadebiutował w Ekstraklasie”.
SPORT
“Sensacja stulecia!”, czyli Lech Poznań na jedynce.
W środku kolejny wywiad z Probierzem.
Jakie jest lekarstwo na zminimalizowanie strat związanych z grą w pucharach?
Budżet w wysokości stu milionów złotych.
Żeby zbudować dwie drużyny, a nie jedną?
Dokładnie. Choć i Legia – która jest przecież bliska tego modelu – też zmieniła trenera i ma pewne problemy w lidze.
(…)
Nie zajmuję się gdybaniem.
To czym się pan zajmuje?
Treningiem. Robimy to, czego – moim zdaniem – nam potrzeba najbardziej, byśmy zaczęli wygrywać.
Nad czym pracowała Jagiellonia w przerwie na kadrę? Nad stroną fizyczną? Zgraniem? Taktyką?
Jak można pracować nad taktyką, skoro w tym okresie nie miałem aż 11 zawodników z kadry? Porozjeżdżali się na mecze swych reprezentacji, komplet na zajęciach pojawił się bodaj dwa dni przed kolejnym spotkaniem ligowym.
I na dokładkę rozmwa z Marcinem Broszem.
“To było tak, że po 10 latach ustawicznej pracy trochę tego potrzebowałem. To był ważny i dobry moment, by spojrzeć a siebie z trochę innej perspektywy, z dystansem. W ferworze walki wydaje się często, że wszystko jest w porządku, a rzeczywistość jest inna. Mogłem wreszcie inaczej na wszystko spojrzeć, mieć styczność z innymi trenerami, dlatego też pojechałem do Liverpoolu, gdzie miałem okazję podejrzeć to i owo, przyjrzeć się pracy tamtejszych szkoleniowców. Wcześniej uważałem, że tylko praca i przygotowania do meczu są najważniejsze. Właśnie w Premier League zobaczyłem i przekonałem się, jak ważny jest element pracy z mediami”.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Lech we Florencji zrobił “Włoską robotę”.
W środku relacja z meczu, więc zacytujemy rozmówkę z bohaterem Poznania – Dawidem Kownackim.
Kownacki:
“Nawet jak ktoś czuł zmęczenie, to i tak na sto procent atakował przeciwnika. Jasne, mieliśmy też dużo szczęścia. Ono jednak jest potrzebne. Wreszcie jednak było przy nas, tego brakowało w poprzednich występach. I ograliśmy lidera Serie A! Niesamowite! Trener nam powiedział jedno fajne zdanie przed wyjściem na boisko: „Żeby każdy z nas na boisku był sobą”. I tak faktycznie dziś było. Niech to będzie punkt zwrotny sezonu i pójdzie wreszcie wszystko do przodu”.
Dalej tekst o Janie Urbanie w Legii. Jego problemach i jego dorobku.
“Na gorąco został oceniony przeciętnie, ale im więcej czasu mija od zwolnienia, tym częściej jego praca jest doceniana. Kiedy rozmawialiśmy kilka tygodni temu z prezesem i współwłaścicielem Legii Bogusławem Leśnodorskim, zapytaliśmy czy Jan Urban wciąż jest dla niego najlepszym polskim trenerem. Bez zastanowienia odpowiedział: “Tak, i im dłużej tutaj jestem, tym bardziej się w tym przekonaniu utwierdzam”. Tym razem staną po przeciwnych stronach barykady. – Tak, tak, to nie będzie normalny mecz – nie ma wątpliwości Urban”.
Nemana Nikolić mówi: “Dla mnie Lech może spaść”.
“Teraz wobec pana są takie oczekiwania, że trzy mecze bez bramki zostaną odebrane jako pański kryzys.
To strzelę w czwartym.
(…)
Pojawiła się propozycja z Reading. Rozważał ją pan?
Tak, to prawda. Mój agent powiedział mi o niej. Odpowiedziałem mu, żeby nawet o tym nie myślał. Przecież nie po to podpisałem kontrakt miesiąc wcześniej, by od razu odchodzić”
Idziemy dalej. Na dwóch stronach rozciąga się znakomity tekst o Łukaszu Surmie, który rozegra pięćsetny mecz w ekstraklasie. Opowiadają o nim koledzy, trenerzy.
Maciej Terlecki: Kiedyś rozmawialiśmy o przesądach. Zdradził mi nieopatrznie, żen ie zaśnie, jeśli pod łóżkiem nie będą równo stały jego kapcie. Zapamiętałem to. Podczas zgrupowań spaliśmy zazwyczaj w jednym pokoju. Podszedłem do jego łóżka i niby przypadkiem lekko kopnąłem kapcia. Zagotował się, mało nie doszło do awantury. Miał pretensje, że zburzyłem jego ład.
Dariusz Marzec: Jeden z Sylwestrów spędzaliśmy razem, Łukasz był już kapitanem Legii. Po północy wyszliśmy na zewnątrz. Byliśmy, hmm, jakby to powiedzieć, rozluźnieni. Szampan zrobił swoje. Na podwórku grały dzieci, dołączyliśmy do nich. Padał deszcz, wszędzie błoto. Zrobiło się nerwowo. Łukasz, który nie znosi przegrywać, jako jedyny jeździł na tyłku, żeby odebrać piłkę. Mówiłem nawet dzieciom: “Zobaczcie, poważny piłkarz, a jakie wślizgi robi”. Tylko jego żona nie była zachwycona. Wróciliśmy po dwudziestu minutach. My pobrudziliśmy sobie buty, Łukasz miał cały garnitur w błocie. “Co ty narobiłeś?” – zapytała Iwona. “No co, w piłkę grałem” – odpowiedział spokojnie. Można powiedzieć, że wtedy wyjątkowo zrobiliśmy noworoczny trening przed Cracovią.
Szymon Marciniak: Są sytuacje na boisku, w ocenie sędziego pięćdziesiąt na pięćdziesiąt, w których może pokazać kartkę, ale nie musi. W takich momentach nigdy nie karzę Surmy. Za jego sposób bycia. Tak się składa, że będę prowadzić piątkowy mecz ze Śląskiem, w którym może po raz pięćsetny zagrać w ekstraklasie. Co mu powiem? Postaram się być oryginalny.
Ostro we Wrocławiu. Kokoszka i Grajciar nie jadą do Chorzowa.
“Na mecz z Ruchem biorę najlepszą na tę chwilę osiemnastkę. Biorę za tę decyzję pełną odpowiedzialność – mówi trener Tadeusz Pawłowski. Mówiąc z przymrużeniem oka: pięścią w stół wali rzadko, ale jeśli już, to tak, że spadają talerze, kubki i szklanki. W czasie jego półtorarocznej pracy przy Oporowskiej zdarzyło się już natychmiastowe wyrzucenie ważnego dla drużyny, ale popełniającego mniejsze i większe pozasportowe grzeszki Lukaša Droppy, kiedy tylko ten pokazał się w klubie pod wpływem alkoholu. Przytrafiło się i odzieranie z opaski kapitańskiej Marco Paixao, a wcześniej Sebastiana Mili (Portugalczyk grał słabo, Mila miał nadwagę). Teraz znowu cios spada na ważnego piłkarza. Adam Kokoszka, o ile akurat nie pauzował za kartki, w podstawowym składzie wychodził zawsze. Znowu poszedł mocny sygnał, że w drużynie nikt nie jest nietykalny”
Na koniec wywiad dnia. Iza Koprowiak rozmawia z Michałem Listkiewiczem. O ojcu aktorze inwigilowanym i szykanowanym przez SB, o śmierci matki i przebaczeniu jej morderczyni.
“Byłem wtedy w samochodzie polskiego ambasadora na Cyprze, przez telefon instruowałem Tadzia Olbińskiego, jak ma z moim synem dostać się do mieszkania. “Wejdź przez balkon” – stwierdziłem. Wszedł, oświadczył, że w pokoju jest ciemno. “To idź do kuchni” – powiedziałem i po chwili usłyszałem jego krzyk: “O Boże! Morderstwo!” – wydarł się i krzyknął do Tomka: “Wypierdalaj stąd!”. Wypchnął go, nie chciał, by zobaczył zamordowaną babcię. Tak się dowiedziałem o śmierci mamy. Po śmierci Jana Pawła II napisałem list do Anety, w którym jej wybaczyłem. To nie kwestia wiary. Jan Paweł II porwał mnie jako człowiek, a nie przywódca kościoła. Spotkałem go trzy razy. Bił od niego niesamowity blask. Zeszło ze mnie napięcie, bo bałem się, że zepsuje mnie nienawiść. Może napisałem ten list z egoizmu? Pomagam wszystkim, na wsi stać mnie, by dawać po 50 zł biednym. Zastanawiam się, czy nie robię tego dla samego siebie, by się lepiej poczuć, że jestem taki dobry, że pomagam”.