Reklama

Lazio jak po swoje. Sensacja w Rydze! [PODSUMOWANIE LE]

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

23 stycznia 2025, 23:07 • 5 min czytania 4 komentarze

Zawsze w cieniu Ligi Mistrzów, ale nie taka znowu najgorsza i najnudniejsza. Liga Europy ma swój urok i po raz kolejny dostaliśmy potwierdzenie tego, że warto śledzić te rozgrywki. Nie ma tu może (oby tylko do następnego sezonu!) polskiego reprezentanta, lecz kilka większych firm przykuwa uwagę nawet typowo niedzielnych kibiców. A wy to już na pewno znacie Lazio czy Real Sociedad, choć i o znajomości RFS Ryga powinniście się dowiedzieć!

Lazio jak po swoje. Sensacja w Rydze! [PODSUMOWANIE LE]

Skoro wiadomo, o czym mowa, to przejdziemy od razu do konkretów – rzymianie spuścili dziś ekipie z Hiszpanii tęgie manto. Zaczęło się od trafienia Mario Gili, który otworzył wynik meczu już w piątej minucie. Potem… potem to już tylko jedna wielka katastrofa.

W 30. minucie z boiska wyleciał Aihen Munoz, który w głupi sposób osłabił Real Sociedad.

W 32. minucie goście znów dostali między oczy – za drugiego gola dla Lazio odpowiedzialny był Mattia Zaccagni.

W 34. minucie na 3:0 podwyższył Taty Castellanos.

Reklama

Niecałe trzysta sekund, które właściwie pozbawiło hiszpański zespół jakichkolwiek szans na wywiezienie ze Stadio Olimpico choćby marnego punktu. Co tu się jednak dziwić, skoro klub z Rzymu plasuje się na samym szczycie tabeli fazy zasadniczej Ligi Europy i w tym sezonie jeszcze w tych rozgrywkach nie przegrał.

S.S. Lazio – Real Sociedad 3:1 (3:0)

  • 1:0 – Mario Gila 5′
  • 2:0 – Zaccagni 32′
  • 3:0 – Castellanos 34′
  • 3:1 – Barrenetxea 83′

Czerwona kartka: Munoz 30′

***

Z pewnymi obawami zasiadali dziś pewnie przed telewizorami sympatycy Manchesteru United, który, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwyca. Z wielkim trudem udało się jednak pokonać teoretycznie niżej notowanego rywala – podopieczni Rubena Amorima stanęli na wysokości zadania, ale sporo mogą zawdzięczać samobójczemu trafieniu Jacka Butlanda – wskoczyli nawet na czwartą lokatę w tabeli fazy ligowej. Nieźle, nie?

Swoją drogą kuriozalny ten gol. Niecodziennie możemy oglądać, jak bramkarz tak umiejętnie piąstkuje, że piłka trafia prosto do jego bramki. Butland miał dziś jednak wielkiego pecha i wiele wskazuje na to, że trafi na okładki jutrzejszych wydań szkockich dzienników sportowych. Zasłużenie.

Reklama

Jeśli chodzi o Manchester United – na pewno mogło być gorzej. Nawet w tym jednym spotkaniu z Rangers, bo Szkoci bynajmniej nie położyli się przed renomowanym rywalem i nie mieli zamiaru zrezygnować z walki o punkty. Może i się nie udało, ale wrażenie po ich występie na Old Trafford pozostało nie najgorsze. Mecz w sumie też wyszedł z tego całkiem niezły, bo w końcówce zrobiło nam się wyjątkowo emocjonująco…

Manchester United – Rangers 2:1 (0:0)

  • 1:0 – Butland 52′ (gol samobójczy)
  • 1:1 – Dessers 88′
  • 2:1 – Fernandes 90’+2

***

Co z tego, że Marmoush poszedł w końcu do tego Manchesteru City, skoro we Frankfurcie został Ekitike. Francuz kolejny raz wpisał się dziś na listę strzelców i jest jednym z tych piłkarzy, których w najbliższym czasie musicie bardzo uważnie obserwować. Napastnik postara się załatać dziurę po fenomenalnym Egipcjaninie i wcale nie jest powiedziane, że poniesie w tej materii klęskę.

W siódmej kolejce Ligi Europy do spółki z kolegami odprawił z kwitkiem węgierski Ferencvaros. Dzięki wygranej Eintracht zameldował się w tabeli tuż za plecami Lazio – wynik więcej niż godny, a w ostatniej serii gier na rozkładzie będąca w trudnej sytuacji Roma. Rywal, któremu Ekitike też pewnie coś strzeli…

Eintracht Frankfurt – Ferencvaros 2:0 (0:0)

  • 1:0 – Uzun 49′
  • 2:0 – Ekitike 59′

***

O czym by tu jeszcze trochę opowiedzieć… W tej edycji Ligi Europy kompletnie skompromitowała się Nicea, która łącznie z dzisiejszym porywającym występem przeciwko Elfsborgowi uzbierała całe dwa punkty. Tak, dwa punkty w siedmiu meczach. Dziś koledzy siedzącego na ławce Marcina Bułki niby przeważali i niby kreowali sobie okazje strzeleckie, ale koniec końców dostali w czapę i chyba nikomu nie jest ich żal.

Do pogrążenia Francuzów wystarczyło jedno jedyne trafienie Gustava Henrikssona. Najgorsza informacja dla ekipy z południowego wybrzeża jest taka, że przed nimi kolejne trudne mecze – najpierw w Ligue 1 z mocną Marsylią,  a już za tydzień na pożegnanie Ligi Europy z Bodo/Glimt.

IF Elfsborg – OGC Nicea 1:0 (0:0)

  • 1:0 – Henriksson 62′

***

No i wynik, który idzie w świat i przekonuje wszystkich niedowiarków, że cuda są możliwe. Maleńkie łotewskie RFS kontra wielki Ajax, typowe starcie Dawida z Goliatem. Wynik? Wygrana tego skazywanego na pożarcie, w dodatku jedna z tych, które rodziły się w wielkich bólach. Udało się jednak dzielnym gospodarzom obronić przed niezbyt dziś konkretnymi Holendrami, a w drugiej połowie wyprowadzić nawet cios, po którym rywale już się nie podnieśli.

Bohaterem Rygi został Adam Marhjew, który zdobył gola na wagę trzech punktów i przypieczętował gigantyczny sukces RFS. Zespół nie ma już szans na awans do TOP24, ale co wygrał z naprawdę renomowanym rywalem, to jego. Brawo!

RFS – Ajax Amsterdam 1:0 (0:0)

  • 1:0 – Marhjew 78′

***

Warto na koniec dopisać kilka słów o polskim spotkaniu w Lidze Europy. Po jednej stronie barykady stanął Jakub Piotrowski, po drugiej zaś Adam Buksa. I nie bez przyczyny użyliśmy czasownika “stać”, bo udział obu reprezentantów nie był przesadnie wydatny. Pomocnik Łudogorca wpisał się do notesu sędziego wyłącznie za sprawą otrzymanej żółtej kartki. Napastnika arbiter mógł nawet nie zauważyć na boisku – Buksa zaliczył bowiem kolejny bezbarwny występ, ale w przeciwieństwie do Piotrowskiego z murawy schodził zadowolony. Jego Midtylland zwyciężył 2:0 i wciąż – w przeciwieństwie do bułgarskiej drużyny – ma nadzieję na awans do fazy pucharowej.

Łudogorec Razgrad – Midtjylland 0:2 (0:1)

  • 0:1 – Osorio 18′
  • 0:2 – Byskov 90’+5

Pozostałe wyniki wieczornych spotkań 7. kolejki Ligi Europy:

PAOK – Slavia Praga 2:0 (1:0)

  • 1:0 – Schwab 26′
  • 2:0 – Konstantelias 56′

Royale Union Saint-Gilloise – SC Braga 2:1 (0:1)

  • 0:1 – El Ouazzani 16′
  • 1:1 – Ivanović 50′
  • 2:1 – Ivanović 74′

Czerwone kartki: Carvalho 79′, Machida 82′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

4 komentarze

Loading...