Widzew Łódź plasuje się w przerwie zimowej w samym środku stawki, choć ambicje są w klubie o wiele większe. Nie znaczy to jednak, że wkrótce czterokrotni mistrzowie Polski przeprowadzą efektowną szarżę po piąty tytuł. Prezes Michał Rydz przyznaje, że jest gotowy na ryzyko, ale nie na szaleństwo, a kluczem do sukcesu klubu ma być rozsądne dysponowanie pieniędzmi.
O Widzewie rozmawialiśmy we wczorajszym programie “Odliczanie do Ekstraklasy” na WeszłoTV. Gościliśmy prezesa Widzewa Łódź, Michała Rydza, który opowiedział o zdrowych finansach Czerwono-Biało-Czerwonych. – Ważna jest cierpliwość i niebudżetowanie nierealnych przychodów. Ja jestem zwolennikiem zasady jeden do jednego – najpierw patrzymy na przychody, a potem one mają pokryć koszty. Robienie na odwrót może skutkować katastrofą – stwierdził Rydz. – Zdarzy się coś niespotykanego i mamy dziurę dziesięciu czy dwudziestu milionów. Ciężko je zasypać czymś innym niż kroplówka z miasta czy wkład właścicielski – przekonywał prezes Widzewa.
Widzew może być wzorem. “Jest jak obraz van Gogha” [CZYTAJ O FINANSACH KLUBU Z ŁODZI]
Spore wrażenie robią rosnące z każdym sezonem przychody klubu z Łodzi: – To robota niewidoczna, bo większość osób koncentruje się na tym, co na boisku. Za tym sukcesem stoją pracownicy Widzewa, którym bardzo dziękuję za ich wielkie zaangażowanie. Rosną przychody ze sklepu, ze sprzedaży, możemy liczyć na naszych partnerów komercyjnych. Dość powiedzieć, że 95% naszego przychodu pochodzi z sektora prywatnego – tłumaczy Michał Rydz.
Cały program znajdziecie poniżej. I zapewniamy – warto nadrobić, jeśli jeszcze go nie widzieliście.
Fot. Newspix