Ależ to by była historia. Na pewno słyszeliście o Vitorze Roque, który w 2022 roku był hajpowany jako przyszły gwiazdor Barcelony i główny rywal Endricka. Niestety dla młodego Brazylijczyka okazało się, że droga na szczyt wcale nie jest taka prosta. W dodatku może się okazać, że piłkarz wróci z podkulonym ogonem do ojczyzny.
Latem Barcelona wypożyczyła Roque do Realu Betis. Było to rozwiązanie koniecznie, bo Brazylijczyk nie mógłby liczyć na minuty w swoim klubie. Mimo że jeszcze za kadencji Xaviego miał parę ciekawych momentów i strzelił nawet kilka goli, mając jeszcze wtedy łatkę topowego brazylijskiego talentu, jego akcje z miesiąca na miesiąc zaczęły spadać. W końcu wyszło na to, zgodnie z doniesieniami hiszpańskich mediów, że Brazylijczyk nie dał rady w Barcelonie najpierw jakościowo, a potem mentalnie.
Co gorsza, jego gra w LaLiga, ale w innym klubie, wcale nie polepszyła się na tyle, żeby powiedzieć: wow, teraz to będzie kozak. Na przestrzeni 15 spotkań w lidze 19-latek tylko cztery razy wpisał się na listę strzelców, a w Lidze Konferencji jeszcze nie zaistniał. Z drugiej strony trzeba przyznać, że ma pewne miejsce w składzie i w ostatnich tygodniach wyglądał bardziej przekonująco.
Może się jednak okazać, że to nie wystarczy ani Betisowi, ani tym bardziej Barcelonie, która może chcieć odzyskać pieniądze z transferu.
Według brazylijskiego portalu UOL będzie to możliwe dzięki Palmeiras, które byłoby gotowe zapłacić za Roque 20 mln euro już zimą. Barca, która potrzebuje pieniędzy do zbilansowania wciąż nadszarpniętych finansów, mogłaby rozważyć taką ofertę. Pytanie tylko, co na to sam zainteresowany.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Życiowa forma Amada Diallo. Ostatnio wygląda lepiej niż Palmer i Saka
- Mo Salah – najlepszy skrzydłowy w historii Premier League?
- W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje
- Kryzys City nie może wiecznie trwać, prawda? Prawda?
Fot. Newspix