We wtorek kadra U-21 grała towarzysko z Rumunią. Zremisowała 0:0. Mecz do zapomnienia – ani nie było w nim fenomenalnych akcji, ani popisów gry w obronie. Po meczu dziennikarz Polsatu Sport zapytał Dawida Kownackiego o ocenę spotkania. – Zabrakło kreatywności – powtarzał młody napastnik Lecha mówiąc mniej więcej to samo, do czego przyzwyczajony jest w klubie. I potem, na koniec, padło pytanie wagi ciężkiej: “Czy chciałby powalczyć o grę na EURO?”
– Oczywiście, że chcę powalczyć. Kadra U-21 to tak jakby zaplecze pierwszej reprezentacji. Każdy z nas walczy o to, żeby pojechać na mistrzostwa czy choćby zagrać w kolejnych meczach towarzyskich. Tylko dobrą grą w klubie i młodzieżówce można się pokazać trenerowi Nawałce – mówił Kownacki.
Rzecz jasna młody piłkarz nic innego nie mógł odpowiedzieć. No, mógł stwierdzić, że na tę chwilę o tym nawet nie myśli, bo skupia się na sobie i powrocie do dobrej formy, a potem dopiero na powrocie do reprezentacji. Niemniej jednak teraz Kownacki obok kadry nawet nie stoi, a co dopiero miałby się w niej znaleźć. To chłopak z dużym talentem, nie przeczymy, ale z jeszcze większymi obecnie problemami. Pytanie więc kosmicznie głupie i trzeba nie śledzić polskiej piłki, by zadawać je teraz akurat Dawidowi.
O ile więc do piłkarza trudno mieć pretensje o to, co powiedział (bo co miał powiedzieć?), to dobrze by było, aby przed następnym zgrupowaniem młodzieżówki reporterzy dokładnie sprawdzili, z kim mają do czynienia i kto może stanąć przed ich mikrofonami.
Statystyki? Kownacki w tym sezonie zagrał w jedenastu meczach i strzelił jedną bramkę. Jak tak dalej pójdzie, będzie miał gorszy rok niż poprzedni, gdzie w 38 spotkaniach trafił siedmiokrotnie. Trend jest niepokojący, bo o ile dowolny młody piłkarz – nawet tak młody jak Kownacki – z meczu na mecz ma wahania formy, to patrząc z szerszej perspektywy powinien grać coraz lepiej. W jednym sezonie pięć bramek, w następnym dziesięć, później piętnaście. Zdobywa doświadczenie, podnosi umiejętności. Jak Arkadiusz Milik, który osiemnastolatkiem będąc zalutował na pożegnanie z ekstraklasą siedem bramek w 14 meczach.
Ale Milik pracował, a Kownacki stoi w miejscu. Wydawało się, że młody zawodnik z miesiąca na miesiąc będzie wyglądał coraz lepiej, będzie walczył do końca, czasem strzelał bramki. Jak przy Łazienkowskiej rok temu, gdy Kownacki zagrał na szpicy i sprawiał wrażenie jakby nikt i nic nie mógł go złamać, odepchnąć. Z boiska schodził z kontuzją, ale każdy miał wrażenie, że był to występ heroiczny.
Po roku Maciej Skorża znowu wystawiał go, już pod koniec swojej kadencji, z przodu, ale wyglądało to tak źle, że aż bolały zęby. 18-letni napastnik odbijał się od obrońców, przegrywał pojedynki główkowe, a gdy uderzał, to z reguły obok bramki. To bolączka całego Lecha, że w tym sezonie wygląda oszałamiająco gorzej niż w poprzednim, ale trudno uwierzyć, gdy teraz ogląda się tak słabego – i fizycznie, i technicznie, i psychicznie – Kownackiego. Gdy Kolejorz pędził po mistrzostwo, prawe skrzydło Kędziora-Kownacki było silne, a obaj młodzi zawodnicy wybiegani, szybcy. Trudni do zajechania. Dziś to oni są objeżdżani, na co wpływ miały oczywiście też niesamowicie liczne urazy Dawida.
Swoją drogą, Kownacki też, pewnie w imieniu całej drużyny, powiedział, że kadra U-21 to bezpośrednie zaplecze dorosłej reprezentacji. Oto skład z meczu z Rumunią: Drągowski – Kędziora, Dawidowicz, Jach, Jaroszyński (Straus) – Mazek (Formella), Lipski (Dźwigała), Uryga, Piątek (Murawski), Kownacki – Stępiński (Kobylański).
Oj, równie dobrze można byłoby powiedzieć, że bezpośrednim zapleczem pierwszej reprezentacji jest Korona Kielce.
Fot. FotoPyK