Ojciec, który wydłubał człowiekowi oko po konflikcie rozpoczętym od… butelki piwa. Wujek, który był gangsterem i jedną z najważniejszych postaci w narkotykowym biznesie Wielkiej Brytanii. Brat, który jest bokserem-celebrytą, walczył z Jakiem Paulem oraz wystąpił w programie „Love Island”. Matka, która ceni sobie prywatność, a w ciążę zachodziła aż czternaście razy. Oraz żona (i zarazem matka siedmiorga jego dzieci), która przez lata dzielnie znosiła kolejne odpały męża. O Tysonie Furym napisano i powiedziano już sporo, ale cała jego rodzinka to grupa barwnych i czasami konkretnie porąbanych ludzi. Poznajcie bliżej dwór „Króla Cyganów”.
NIE DO KOŃCA „CYGANIE”
Z pewnością nikomu z was nie trzeba tłumaczyć, skąd wziął się przydomek Tysona Fury’ego. Miano „Króla Cyganów” odnosi się do jego pochodzenia… choć samo określenie „Cygan” (z angielskiego: Gypsy) jest tu pewnym uproszczeniem. Rodzina Fury’ego wywodzi się z grupy Travellersów. To społeczność, która pod względem etnicznym nie ma wiele wspólnego z ludnością romską. Choć styl życia może przywodzić na myśl właśnie skojarzenia z Romami.
Nawet jeżeli wielu z nich posiada stałe miejsce zamieszkania, to i tak przez wiele miesięcy w roku prowadzą wędrowny tryb życia. Zgodnie z nim tradycyjnie mieszkają w powozach lub – nieco bardziej współcześnie – przyczepach kempingowych. Przez społeczeństwa zamieszkujący na stałe dane miejsca, zwykle są traktowani jak intruzi. To powoduje, że Travellersi jako grupa są znacznie słabiej zintegrowani zresztą tkanki społecznej na Wyspach. Ze względu na styl życia i wynikające z niego uprzedzenia, posiadają znacznie gorszy dostęp do edukacji czy systemu opieki zdrowotnej. Normą w tej społeczności jest też zawieranie małżeństw w młodym, nastoletnim wieku. Nawet pomiędzy krewnymi.
Wyświetl ten post na Instagramie
Skąd więc wzięli się Travellersi, jeżeli nie od Romów? Wiedza na temat dokładnego pochodzenia tej grupy wciąż jest owiana nutką tajemnicy. Wynika to chociażby z faktu, że jako ludność przez lata niepiśmienna, sami nie zachowali wielu źródeł o pochodzeniu swoich przodków. Z pewnością można jednak stwierdzić, że wywodzą się z Irlandii. Za moment ich oddzielenia się od osiadłej ludności wskazuje się wielki głód w połowie XIX wieku. Ale inne badania mówią też o podboju tego kraju przez Cromwella, który miał miejsce jeszcze dwieście lat wcześniej.
OJCIEC FURIAT
Tyle z naszej strony, jeżeli chodzi o ogólną historię Travellersów. Z perspektywy bohaterów poniższego tekstu, należy jednak wspomnieć o tradycyjnym dla tej grupy sporcie, którym jest boks na gołe pięści. To w takiej formule chłopcy i mężczyźni ze sobą rywalizują, oraz najczęściej rozwiązują wewnętrzne spory.
W takim oto środowisku, w niewielkim miasteczku Tuam na świat przyszedł John Fury. Jednak ojciec Tysona (oraz piątki innych dzieci) już w wieku czterech lat przeprowadził się wraz z rodzicami do Manchesteru. Powodem ich imigracji było panujące w Irlandii bezrobocie. Z powodu braku pracy staruszek Johna nie mógł utrzymać rodziny, dlatego wyjechali do Anglii. Jednak pomimo zmiany miejsca zamieszkania wszyscy wciąż czuli się bardzo związani z Irlandią.
Zgodnie z tradycją przodków, John w młodości także okładał z innymi chłopakami na gołe pięści. Ba, obecnie 59-letni senior rodu Furych nawet próbował swoich sił na zawodowstwie, gdzie dobił do rekordu 8 wygranych, 4 porażek i remisu. Nie bez kozery zresztą dał swojemu synowi na imię Tyson. Uczynił to ku czci Mike’a Tysona, który był jego ulubionym pięściarzem.
Przede wszystkim jednak John całe życie był gościem, którego nerwy miały naprawdę krótki lont. Podczas walk syna nie raz to on był gościem, który najbardziej prowokował obóz przeciwników. Obrażanie zawodników i menadżerów? Krytykowanie mediów za to, że te nie wierzą i nie szanują w jego syna? Wywracanie na konferencji stołów czy nawet pokazywanie przeciwnikom mniej szlachetnej części pleców? Te wszystkie zagrywki znajdowały się w arsenale Fury’ego seniora. Podczas majowej walki Tysona z Oleksandrem Usykiem, John zdzielił nawet jednego z członków ekipy Ukraińca ciosem z główki. Ale nawet krew spływająca po czole nie pohamowała wtedy jego temperamentu. – Żyję dla tego jebanego gówna! Żyję dla krwi, flaków i horroru! – krzyczał Travellers.
John Fury is hands down the most UNHINGED man in combat sports 😭 pic.twitter.com/SKMVY3Pgml
— Happy Punch (@HappyPunch) November 20, 2024
Jednak jakiego zachowania można było spodziewać się po człowieku, który dawniej potrafił… wydłubać drugiemu facetowi oko? I to w wyniku konfliktu, który rozpocząć miał się kilkanaście lat przed tym feralnym zdarzeniem. A wszystko przez… butelkę piwa.
Jak możemy przeczytać w opisie zdarzenia na portalu Manchester Evening News, w 2011 roku John Fury przebywał na giełdzie samochodowej, gdzie spotkał Oathie’go Sykesa. Obaj kiedyś byli kumplami, ale ta relacja gwałtownie zmieniła się w 1999 roku. Wówczas, przebywając na wakacjach na Cyprze, panowie mieli pokłócić się o rzeczone piwo. Najwyraźniej ta zadra długo siedziała w Johnie. Kiedy bowiem napatoczył się na Sykesa, zaproponował mu rozwiązanie sporu – oczywiście w walce na pięści. Dwa lata młodszy rywal odmówił starcia, lecz to nie zniechęciło seniora Fury’ego. Ojciec Tysona i tak doprowadził do bójki, którą zakończył w makabryczny sposób. Celowo wsadził Sykesowi palec w oko, które dosłownie wydłubał.
Za swój czyn wówczas 44-letni John został aresztowany miesiąc później. Fury bronił się tym, że była to uczciwa walka pomiędzy Travellersami. Tłumaczył, że sam bał się o życie, bowiem Sykes był z rodziną, która wtrąciła się w pojedynek. Oraz że wprawdzie trwale okaleczył oponenta, jednak uczynił to przypadkowo. Zaklinał się przy tym, że gdyby zrealizował groźby, które wtedy wypowiadał w stronę Sykesa, ten skończyłby o wiele gorzej. Jednocześnie John kajał się za zachowanie twierdząc, że gdyby mógł oddać dawnemu koledze swoje oko, byleby tylko nie pójść za kratki, to by to uczynił.
Jednak sąd nie dał wiary słowom 44-latka. Ofiara, jego rodzina i liczni na giełdzie świadkowie zeznali, że Fury wpadł w – nomen omen – furię. I nie miał prawa tak potraktować dawnego kolegi, z którym konflikt – przypomnijmy ostatni raz – rozpoczął się od pieprzonej butelki piwa. Tym sposobem John został skazany na jedenaście lat więzienia.
Pamiątkowa fotka Johna Fury’ego z więzienia
Jak twierdzi sam zainteresowany, przetrwać za kratkami pomogła mu wiara. Nie mamy zamiaru dowodzić czy negować prawdy tego twierdzenia, lecz możemy stwierdzić jedno. John najwyraźniej wymodlił zakończenie odsiadki w odpowiednim momencie. Wyszedł bowiem już po czterech latach, w lutym 2015 roku. W tym samym roku Tyson Fury pokonał Władymira Kliczkę i zabrał Ukraińcowi mistrzowskie pasy wagi ciężkiej trzech z czterech najważniejszych federacji: IBF, WBA oraz WBO.
WUJEK GANGSTER
Okej, obrażanie wszystkich dookoła, liczne bójki i trwałe okaleczenie kogoś za błahy konflikt sprzed lat, to nie są zachowania godne pochwały. A co, jeżeli powiemy wam, że w całej rodzince Furych John i tak nie jest tym najgorszym?
– Wiem, że w społeczności Travellersów jest wielu złych ludzi, ale jest też wielu złych ludzi w innych grupach społecznych. Nie oceniaj wszystkich tą samą miarą – mówił ojciec Tysona w rozmowie z Irish Post w 2016 roku, więc już po wygranej syna z Kliczką. – Chcę, żeby ludzie szanowali to, co robimy, nie poza boksem, tylko w boksie. Jeśli kochasz boks, po prostu uszanuj to, co zrobiliśmy. Mój brat Peter (trener Tysona) pracuje bez końca – wszyscy tak robimy – ja dbam o to, żeby nasz statek utrzymał właściwy kurs.
Wypowiedź Johna sprzed przeszło ośmiu lat, która już wtedy mogła rodzić pewne wątpliwości, bardzo źle się zestarzała. Już samo to, że sternikiem (przynajmniej w swoim mniemaniu) tej metaforycznej łajby jest totalny furiat, wiele świadczy o reszcie załogi. Lecz w tym samym roku wspomniany wujek Peter popadł w konflikt z Tysonem Furym. Ówcześnie panujący mistrz trzech federacji miał pokłócić się ze swoim dotychczasowym trenerem podczas zajęć. Jak mogliście przekonać się po historii Johna, rodzinka Furych potrafi długo żywić do siebie urazę. Zatem choć Peter był trenerem, przy którym jego bratanek pokonał Kliczkę, to dziś obaj nie utrzymują ze sobą kontaktu.
– Jeśli chodzi o Petera, to rozdziera mi serce to, jak rozpadła się nasza relacja, ponieważ w pewnym momencie życia był dla mnie jak drugi ojciec – mówił Tyson, który od 2017 roku trenował już z Benem Davisonem.
Tyson i Peter Fury w 2015 roku
Ale brat Johna także ma za sobą [nie]ciekawą przeszłość. A na sumieniu czyny być może nawet gorsze od okaleczenia drugiej osoby. 56-latek w przeszłości był bowiem… gangsterem. I nie mówimy tu o żadnej płotce. Peter Fury był poważnym przestępcą. Za młodu wdawał się w wiele bójek. Prał się tak często i na tyle dobrze, że przyciągnął uwagę osób z przestępczego półświatka. Jak twierdził w podcaście Cryminal Connection, na początku kryminalnej działalności zajmował się ściąganiem długów, na co miał klientów z całej Europy. Peter wprawdzie nie chwalił się, jak dokładnie wyglądało ściąganie wierzytelności. Możecie się jednak domyślać, że przekonywał dłużników do zapłaty w nieco inny sposób, niż dostarczenie pisma komorniczego.
– Pewnego razu ścigałem dłużnika gdzieś na południu Francji. Kiedy go dopadłem, siedział w wielkim domu i pokazał mi przez okno jakiś obraz z wizerunkiem śmierci, którym chciał się spłacić. Powiedziałem temu kolesiowi, że jeżeli nie ureguluje należności, to zaraz on może wylecieć przez to okno. Obraz podobno był warty kilkaset tysięcy funtów, ale nie byłem zainteresowany kolekcjonowaniem sztuki – opowiadał z uśmiechem Peter we wspomnianym podcaście.
To jeszcze nic. Z czasem wujek Tysona rozwinął swoją działalność na polu handlu narkotykami. Stał się prawdziwą szychą na północy Anglii, a ze swojej przestępczej działalności potrafił skasować nawet dwa-trzy miliony funtów w przeciągu miesiąca. A to wszystko na przełomie lat 80. i 90.! Zajmował się głównie przemytem amfetaminy z Belgii, którą magazynował w małej wiosce nieopodal Manchesteru. Jego prochy rozchodziły się na cały kraj, a by upłynnić transfer ogromnej ilości zarabianej kasy, stworzył sieć kont bankowych w Hiszpanii, Irlandii, Ameryce czy na Wyspie Man. Innymi słowy, był szychą w tej branży.
Dobra karta odwróciła się od Fury’ego w 1994 roku, kiedy został złapany na gorącym uczynku. Zatrzymano go jak odbierał plecak z dziesięcioma kilogramami amfetaminy wartej półtora miliona funtów. Sprawa trafiła do sądu, który nie dał wiary tłumaczeniom Petera, jakoby ten dorobił się majątku na sprzedaży samochodów oraz organizowaniu walk bokserskich czy też na gołe pięści. Tym sposobem na dziesięć lat trafił za kratki. Przebywał tam w bloku o zaostrzonym rygorze, razem z ludźmi należącymi do Irlandzkiej Armii Republikańskiej i mordercami. W więzieniu był świadkiem wielu drastycznych scen. A nawet śmierci, gdy na jego oczach jeden z osadzonych został śmiertelnie dźgnięty w szyję szczotką do czyszczenia toalety.
Opuszczenie więziennych murów nie stanowiło jednak końca jego problemów z prawem. W 2008 roku Peter ponownie zaliczył dwa lata przerwy w życiorysie. Tym razem powodem odsiadki była sprawa prania pieniędzy pozyskanych z handlu narkotykami. Poza odsiadką sąd nakazał oskarżonemu zwrot siedmiuset tysięcy funtów z jego przestępczej działalności, które Peter zdołał ukryć.
— W więzieniu można zostać pobitym czy dźgniętym nożem, ale to wszystko może przytrafić się również na ulicy — radziłem sobie z tym w młodości. Jednak w celach pocisz się krwią i łzami — wszyscy ludzie, którzy zgrywają twardzieli i mówią, że więzienie jest łatwe, kłamią, ponieważ nie ma nic gorszego niż bycie z dala od rodziny. Ktoś mógłby mi wpłacić milion funtów do banku i zapytać mnie, czy odsiedziałbym swój wyrok jeszcze raz. Nie zrobiłbym tego. Nie odsiedziałbym nawet dwunastu kolejnych miesięcy. Bardziej cenię sobie wolność i radziłbym ludziom myśleć podobnie — mówił Fury w 2013 roku w rozmowie z portalem Boxing Scene.
Po ponownym odzyskaniu wolności Peter w pełni poświęcił się boksowi. Jak twierdził we wspomnianym podcaście, w zasadzie wychował się na sali treningowej, lecz perspektywa zarobienia 250 000 zamiast 250 funtów w tygodniu skłoniła go do obrania nie do końca legalnej ścieżki rozwoju kariery. Choć dziś trzyma się na uboczu, to bez wątpienia pomógł Tysonowi wejść na szczyt. Nawet jeżeli ze względu na kryminalną przeszłość, nie mógł stać w ringu przy każdej walce swojego podopiecznego. Tak stało się w starciu ze Stevem Cunninghamem, gdyż Pete nie otrzymał pozwolenia na pobyt w USA.
Obecnie Peter prowadzi kilku zawodników – między innymi syna Hughiego (w 2020 roku wygrał z Mariuszem Wachem) czy Savannah Marshall, która w ubiegłym roku zunifikowała mistrzowskie pasy w kategorii super średniej kobiet.
Wyświetl ten post na Instagramie
BRAT CELEBRYTA
Kuzyn Hughie nie jest zresztą jedynym, który po Tysonie postawił na boks. Były mistrz świata wagi ciężkiej posiada też trzech braci – Johna Juniora, Shane’a i Hughiego (ten ostatni ma na imię tak samo, jak wspomniany kuzyn). A także dwóch braci przyrodnich – Romana i Tommy’ego – którzy są owocem drugiego związku staruszka Johna.
I to od ostatniego z wymienionych braci rozpocznijmy, bowiem – oczywiście wyłączając Tysona – ma on na swoim koncie najgłośniejsze bokserskie starcia. Do tej pory jest niepokonany na zawodowych ringach, gdzie posiada bilans 10-0. Rekord nie świadczy jednak o bokserskiej klasie Tommy’ego. Obijał on bowiem totalnych kelnerów. Takich jak nasz rodak Przemysław Binienda, obecnie legitymujący się rekordem 2-48. Albo co najwyżej przeciętniaków, jak kolejny z Polaków – Daniel Bociański (obecny rekord 12-4).
Możecie w takim razie zapytać, gdzie tu są głośne starcia? Cóż, od 2019 roku każde z nich skupia sporą uwagę opinii publicznej, i to nie tylko ze względu na nazwisko Fury’ego. Tommy we wspomnianym 2019 roku wystąpił bowiem w jednej z edycji programu Love Island. I poszło mu tam naprawdę nieźle – wraz ze swoją partnerką Molly-Mae Hague, zajął w tym show drugie miejsce. Występ w telewizji zrobił z Tommy’ego celebrytę i przysporzył mu pokaźną grupę fanów. Jego profil na Instagramie obserwuje ponad pięć milionów użytkowników tego portalu.
Głośne nazwisko, własna rozpoznawalność i brak porażek w bokserskim rekordzie sprawiły, że 25-latek stał się idealnym kandydatem do walki z innym pięściarskim celebrytą. W lutym ubiegłego roku brat Tysona zmierzył się z… Jakiem Paulem. Tak, tym samym, który niedawno walczył z Mikiem Tysonem. I być może to właśnie walka z Tommym wskazała Paulowi kierunek kariery. O ile bowiem miesiąc temu youtuber uporał się z emerytowaną legendą boksu, tak w ubiegłym roku nie dał sobie rady z Brytyjczykiem. „TNT” może nie dysponuje wybitnymi umiejętnościami, ale te w zupełności wystarczyły, by pokonać na punkty bawiącego się w boks gwiazdora z Ameryki. Z powodu tej walki Paul zdecydował, że woli jednak zostać przy obijaniu emerytów, którzy w ringu straszyć mogą głównie nazwiskiem.
Tommy Fury podczas walki z Jakiem Paulem
Boksem zajął się także drugi z przyrodnich braci Tysona. Roman Fury na zawodowym ringu zadebiutował dwa lata temu. 28-latek obecnie legitymuje się rekordem 4-0, jednak trudno mówić o tym, by miał on szansę zrobić karierę w tym sporcie.
Tym samym za drugiego najlepszego pięściarza w rodzinie Furych uznać możemy nie brata, lecz kuzyna Tysona – Isaaca Lowe’a. 30-latek aktualnie posiada rekord 25-2-3, a w swojej karierze zdobył pas WBC w wersji International w wadze piórkowej. Pozostali bracia 36-latka także są związani z boksem, choć na nieco innej płaszczyźnie. Shane i Hughie działają w zespole byłego mistrza świata, gdzie są odpowiedzialni głównie za przygotowanie obozów treningowych. Z kolei John Junior kiedyś był pięściarzem, lecz porzucił sportową karierę. O jego postaci wiemy najmniej, bowiem John unika rozgłosu. Zupełnie tak, jak następna bohaterka tego tekstu…
ANONIMOWA MATKA
– Ona nie była na żadnej z moich walk, amatorskiej czy zawodowej, i nigdy nie była w centrum uwagi. Przeszukałem Google i nie znalazłem tam ani jednego jej zdjęcia. To szaleństwo, prawda? – mówił Tyson Fury o swojej mamie, 64-letniej Amber.
Doprawdy trudno było uwierzyć nam w to, że w sieci nie ma ani nawet fotki matki jednego z najbardziej rozpoznawalnych bokserów na świecie. Lecz Tyson mówił prawdę. Jego rodzicielka bardzo ceni sobie prywatność. Nie udziela wywiadów, nie posiada kont w mediach społecznościowych a nawet – co również powiedział sam zainteresowany – nie interesuje się sportowymi osiągnięciami syna.
– Szczerze mówiąc, moja mama nie do końca rozumie, co osiągnąłem jako bokser. Raz po walce z Wilderem zabrałem ją na zakupy. Gdziekolwiek jeździliśmy po Manchesterze, zatrzymywało nas mnóstwo ludzi, żeby zrobić sobie ze mną zdjęcia czy wziąć autograf, a ona nie mogła tego zrozumieć – powiedział Fury.
Tyson jednocześnie wyraził podziw wobec Amber, za jej nieprzejednaną postawę w kwestii unikania sławy. Dla jego matki nie jest bowiem ważne to, co syn osiągnął w swojej karierze, lecz jego szczęście i zdrowie. 64-latka to strażniczka domowego ogniska, która zresztą nie miała w życiu łatwo. W końcu musiała opiekować się rodziną w której nie brakowało szalonych charakterów. Ostatecznie wraz z Johnem doczekała się czwórki synów, lecz w ciążę zachodziła aż czternaście razy. Jedno z dzieci – córkę Ramonę – straciła już po porodzie.
– Możesz dać mojej matce stół pełen pięćdziesięciofuntowych banknotów i diamentów, a ona i tak nie zmieniłaby tego, kim jest – stwierdził Tyson.
WYROZUMIAŁA ŻONA
Ostatnią, ale jakże ważną osobą z rodziny Fury’ego jest kobieta, która u jego boku spędziła już ponad dwadzieścia lat. Przy czym nie zawsze były to lata miodowe.
Para poznała się w młodym wieku na weselu znajomych, a Paris miała wówczas 15 lat. Jednak zaiskrzyło pomiędzy nimi dopiero rok później, kiedy spotkali się na przyjęciu urodzinowym dziewczyny. Na początku był to jednak bardzo niewinny związek. Jako praktykujący katolicy, nawet będąc w bliskiej relacji nie pozwolili sobie na dzielenie łóżka aż do ślubu, który nastąpił w 2008 roku. – Nawet po zaręczynach Tyson spał w przyczepie kempingowej obok domu moich rodziców, podczas gdy ja spałam w domu – opowiadała Paris w rozmowie z Irish Mirror.
Wyświetl ten post na Instagramie
35-latka bardzo korzysta ze sławy męża, rozwijając przy jego boku swoją własną rozpoznawalność. Była jedną z głównych bohaterek serialu dokumentalnego „Rodzina Furych”, w którym można było lepiej poznać pięściarza i jego najbliższe otoczenie. Produkcja cieszyła się sporym zainteresowaniem, a prawa do niej wykupił Netflix. Kobieta napisała też dwie książki: „Love and Fury: The Magic and Mayhem of Life with Tyson” oraz „How Does She Do It?: The Kids, Tyson & Me”.
Nie zrozumcie nas jednak źle. Paris buduje swoją markę na nazwisku męża, jednak nie jest typową partnerką–pijawką, których nie brakuje w sportowym środowisku. W szczególności wśród piłkarzy. 35-latka naprawdę wiele przeszła przy Tysonie. Musiała zmagać się z jego depresją, a także uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Znosiła też liczne upokorzenia. Bo przyznacie chyba, że to nic przyjemnego, kiedy partner publicznie mówi o tym, że w życiu zaliczył kilkaset kobiet.
– Jestem kłamcą, oszustem i prawdziwą trucizną. Popełniłem w życiu wiele błędów. Ale jesteśmy tylko ludźmi. Nie żałuję niczego, poza związkami przed małżeństwem. Chciałbym cofnąć czas, żeby do tych rzeczy nigdy nie doszło. Spałem z ponad 500 kobietami. Może było tego więcej, ale już przestałem liczyć – mówił Tyson jeszcze dwa lata temu. – Kiedyś zdrada przynosiła mi przyjemność, ale teraz jest to dla mnie coś obrzydliwego. Wszystko się zmieniło. Chcę być dobrym człowiekiem i odkupić wszystkie złe rzeczy.
Mało tego, podobnie jak matka Tysona, Paris także ma za sobą nieudane ciąże. Pierwszy raz poroniła w 2014 roku. Z tego powodu Fury wówczas odwołał swoją walkę z Aleksandrem Ustinowem. Kolejny raz nie dowiozła ciąży cztery lata później, gdy mąż przygotowywał się do starcia z Nurim Seferim. Ostatnie poronienie Paris miało miejsce niedawno, bo na kilka dni przed walką Fury’ego z Oleksandrem Usykiem.
– Wyszłam [ze szpitala] i zaczęłam płakać. Jechałam do domu i pomyślałam, że nie mogę tak wrócić do młodszych dzieci, które nie wiedziały, że jestem w ciąży. Jednak wiedziały o niej starsze, dlatego poszłam do domu mojej przyjaciółki i płakałam w jej ramię przez około godzinę – wspominała to traumatyczne wydarzenie Paris na łamach magazynu „OK!”. Powiedziała również, dlaczego od razu nie wyjawiła mężowi prawdy o przerwaniu ciąży:– Doszłam do wniosku, że bez względu na to, co się ze mną działo, on nie mógł tego zmienić. Za to ja mogłam radykalnie zmienić to, co działo się w jego życiu. [Tyson] Nie byłby w stanie walczyć [gdyby się dowiedział]. Jego mózg byłby wszędzie. Dlatego podjęłam decyzję, żeby mu nie mówić.
Jak się okazało, Fury jeszcze przed starciem z Ukraińcem domyślił się dramatu, który przeżywała jego żona.
Pomimo tych przykrych momentów, małżeństwo i tak doczekało się licznego potomstwa. Aktualnie Tyson i Paris posiadają aż siedmioro dzieci. W kolejności od najstarszego, są to Venezuela (13 lat), Prince John James (11 l.), Prince Tyson II (7 l.), Valencia (5 l.), Prince Adonis Amaziah (5 l.), Athena (2 l.) i Prince Rico (1 rok). Mało tego, kobieta powiedziała, że marzeniem Tysona jest spłodzić aż dziesięcioro potomków!
Zapewne dopatrzyliście się też pewnego klucza, którego państwo Fury używają do nadawania imion swoim pociechom. Dziewczynki, podobnie zresztą jak matka, zawdzięczają swoje imiona od nazw miast lub państw. Z kolei każdy chłopiec w rodzinie otrzymuje w nazwie słowo „Prince”. Po części jest to sposób oddania przez Tysona szacunku wobec Prince’a Naseema Hameda, który był jednym z ulubionych pięściarzy Fury’ego. Jednak 36-latek tłumaczy też imiona chłopców w inny sposób. Głosi bowiem, że skoro on sam nazywany jest „Królem Cyganów”, to jego synowie jak na razie są książętami (z angielskiego: prince). Wszak na miano królów będą sobie musieli dopiero zapracować.
Kto wie, może w przyszłości któryś z nich, tak jak staruszek, zostanie królem zawodowego boksu?
SZYMON SZCZEPANIK
Fot. Newspix
Czytaj więcej o boksie: