We Włoszech trochę obawiali się dzisiejszego meczu. Niby Azerbejdżan w dzisiejszych dziwnych czasach już nie jest tylko Azerbejdżanem, tylko dość solidną, europejską drużyną. Wygrali jednak 3:1 i na kolejkę przed końcem eliminacji zaklepali miejsce w samolocie do Francji. Tak jest, Italia zagra na Euro 2016. Jest to jednak drużyna zupełnie inna niż te, które widzieliśmy na ostatnich wielkich turniejach.
Dlaczego? Bo to reprezentacja Antonio Conte. Dziś na boisku jedynym piłkarzem – reliktem, który pamiętał wygrane mistrzostwa świata w 2006 roku, był strzegący bramki Gianluigi Buffon. O sile ognia stanowili piłkarze, którzy jeszcze niedawno w kadrze znaczyli albo niewiele, albo nic, czyli Eder oraz Graziano Pelle. Niedoceniany był szczególnie ten drugi, chociaż w Holandii strzelał aż miło. Dopiero, kiedy zaczął trafiać na Wyspach, na dobre na niego postawiono. Pierwszy to tak naprawdę Brazylijczyk z włoskim paszportem, świeża krew, tzw. Oriundo. Dzięki golom jego, Stephana El Shaarawy’ego i Matteo Darmiana, Italia awansowała na europejski czempionat.
Conte ma jednak łeb na karku i nie chce niepotrzebnie pompować balonika. W pomeczowych wypowiedziach zwracał uwagę na to, że to młoda drużyna, że tak naprawdę dopiero rośnie w siłę. Mówił też, że nie rozumie dlaczego jego reprezentacja jest przed Chorwacją, a w rankingu FIFA zajmuje miejsce za jej plecami. Nam jednak wydaje się to dość logiczne. Jakie Włosi mają plany na zbliżające się mistrzostwa Europy? Uwaga, cytujemy. – Do wszystkiego należy podchodzić z ambicją. Dojść do końca i zobaczyć, czy jest się na szczycie, czy też nie. Przeciwnicy będą bardzo silni, ale ciężką pracą i wypracowaną jakością możemy zajść naprawdę daleko – mówi Conte.
O miejsce w barażach pazurami i pięściami walczą dzielni piłkarze holenderscy, którzy dziś wywieźli cenne zwycięstwo (2:1) z Kazachstanu. Wiadomo, brzmi dość zabawnie, ale dla Holendrów zabawne nie jest. Muszą cieszyć się tym, co jest. A o play-offy powalczą z Turkami. Szykuje się naprawdę niezła jatka. A dziś Islandczycy szczególnie się nie popisali, remisując u siebie z Łotwą. Kiedyś taki wynik uznalibyśmy za zupełnie normalny, ale teraz… To mniej więcej tak, jakbyśmy my zremisowali z Kosowem.