Reklama

Lewandowski okradziony z gola? Burza w mediach, Flick nie ma wątpliwości

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

11 listopada 2024, 09:09 • 3 min czytania 32 komentarzy

Znakomita passa Dumy Katalonii została przerwana. Wczoraj Barcelona dość niespodziewanie uległa na wyjeździe Realowi Sociedad 0:1 w ramach 13. kolejki La Liga. Nie milkną echa decyzji sędziego spotkania, który anulował po analizie VAR bramkę Roberta Lewandowskiego. Rozstrzygnięcie budzi ogromne wątpliwości w hiszpańskich mediach. Nie mógł pogodzić się z nim również opiekun gości, Hansi Flick, czego wyraz dał w rozmowie z arbitrem w przerwie starcia oraz na pomeczowej konferencji prasowej.

Lewandowski okradziony z gola? Burza w mediach, Flick nie ma wątpliwości

Real Sociedad dzielnie stawiał opór Dumie Katalonii. Jak się okazało, bramka Sheraldo Beckera nie tylko dała prowadzenie gospodarzom, ale zapewniła im niezwykle cenne trzy punkty.

Wcześniej jednak doszło do sytuacji, która diametralnie mogła zmienić obraz spotkania. W 13. minucie do siatki ekipy z Kraju Basków trafił Robert Lewandowski. Niestety, radość Polaka była przedwczesna, gdyż po analizie VAR gol nie został uznany. W momencie podania 36-latek znajdował się na pozycji spalonej.

Kilka minut po wspomnianym zdarzeniu w transmisji telewizyjnej pojawiła się analiza systemu z wyrysowaną linią ofsajdu. Według niej polski napastnik spalił akcje przez czubek swojego buta, który znalazł się minimalnie bliżej bramki niż stopa obrońcy gospodarzy. Jednak nie brakuje również opinii, że wysunięte korki nie należą do „Lewego”, a defensora Realu Sociedad, Nayefa Aguerda.

Reklama

Już w przerwie starcia swoją opinię wyraził trener Blaugrany, Hansi Flick, który udał się z pretensjami do Cuadro Fernandeza. Kamery Movistar wyłapały odpowiedzi arbitra. – Ale ty mi mówisz: „Nie było spalonego”. A co ja mogę zrobić?. Dla ciebie nie było, bo to przeciwko twojej drużynie. I skoro z VAR-u mówią mi, że był spalony, to dlaczego mielibyśmy wymyślić spalonego?

Całą sytuację po meczu skomentował oficjalnie niemiecki szkoleniowiec. – W przerwie powiedziałem mu tylko, że to gol, to była zła decyzja, tam nie było spalonego. To nie jest jego wina, musimy to zaakceptować, co mogę powiedzieć, to byłby inny mecz, ale stało się inaczej, to nie był nasz dzień – mówił na konferencji prasowej.


Flick odniósł się także do absencji Yamala oraz przeanalizował grę swoich podopiecznych. – Powiedzieć, że przegraliśmy, bo nie mieliśmy Lamine to byłaby prosta odpowiedź. Każdej drużynie brakowałoby gracza o takiej jakości, ale koniec końców zaczęliśmy dobrze, strzeliliśmy bramkę. To była zła decyzja, absolutnie zła, ale musimy to zaakceptować. Po golu Realu cierpieliśmy, do tego momentu było w porządku. Dzisiaj nie był nasz dzień, w ofensywie nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji, podejmowaliśmy złe decyzje w ostatniej tercji. Musimy to zaakceptować.

Za to bramkarz Barcy, Inaki Pena sugeruje nawet podjęcie koniecznych kroków przez władze ligi. – Możliwy jest błąd w oznaczeniu stopy Roberta. Miejmy nadzieję, że jeśli doszło do tak poważnego błędu, LaLiga podejmie odpowiednie działania. Jeśli to był błąd, niech to zostanie udowodnione, niech to zostanie zbadane i niech działają – mówił w wywiadzie po meczu, cytowany przez dziennik „Marca”.

Reklama

Kontrowersyjną sytuację skomentował również w „Mundo Deportivo” były międzynarodowy sędzia, Cesar Luis Barrenechea Montero. – Nie jest jasne, czyj but wystaje. Jest to dość wątpliwy spalony – stwierdził.

Z kolei dziennikarz hiszpańskiego dziennika, Roger Torello twierdzi, że Nayef Aguerd ma dłuższą stopę od Polaka. Jego zdaniem VAR popełnił błąd.

W tabeli La Liga Barcelona utrzymała pierwszą lokatę. Po przerwie na kadrę zmierzy się na wyjeździe z ekipą Celty Vigo.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. screen Movistar/ Archivo VAR X.com

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

32 komentarzy

Loading...