Reklama

Przyjechali, poczekali, rozklepali. Jesień pod znakiem eurosparingów

redakcja

Autor:redakcja

01 października 2015, 22:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

I to by było na tyle. Awans dwóch polskich drużyn do fazy grupowej Ligi Europy  miał być symbolem rozwoju całej Ekstraklasy, tymczasem okazał się gorzką pigułką, nauką pokory, jednym wielkim przypominaniem sobie znaczenia hasła “eurowpierdol”. Właściwie z 99% dozą pewności można już powiedzieć, że d0 końca jesieni Legię i Lecha czekają wyłącznie eurosparingi. Zupełnie zasłużenie, no bo z czym do ludzi? Na czym tu oprzeć jakąś linię obrony? Jakbyśmy byli złośliwi, to byśmy powiedzieli, że wstyd tych piłkarzy wywozić z kraju i pokazywać, a jakbyśmy byli uczciwi, to wskazalibyśmy na suche fakty: zero goli w czterech meczach, jeden mizerny punkt z ogórkowym Belenenses, dzisiejsze występy poniżej krytyki.

Przyjechali, poczekali, rozklepali. Jesień pod znakiem eurosparingów

Co, znajdą się tacy, którzy będą przekonywać, że Legia jednak zagrała lepiej od Lecha? No i może miała w przeciwieństwie do poznaniaków jakiekolwiek sytuacje, ale sorry – za zagranie nieco lepiej niż Lech w Europie punktów naprawdę nie dają, aż tak szczodrzy nie są, zrobiłby się trochę chaos. Prawda o meczu na Łazienkowskiej jest taka, że Napoli poczekało, dało się trochę wyszumieć, ale jak już wrzuciło szybszy bieg, jak zaprosiło Legię do tańca, ta wylądowała na deskach. Nie umiała dotrzymać tempa. Od bramki już praktycznie nie było czego zbierać, to w najlepszym wypadku była praktyczna lekcja futbolu, obserwowana bardzo z bliska. Jak Higuain zaprosił Rzeźniczaka na spacer, a potem jeszcze bodaj czterech legionistów by i tak nie dać Kuciakowi szans perfekcyjnym uderzeniem – dziękujemy bardzo, o czym ta rozmowa. Jedyne co wówczas powinni zrobić legioniści, to skłonić się w pas, nic innego nie było właściwe. Na środku murawy mniej więcej w sześćdziesiątej minucie wyrosła przepaść oddzielająca obie drużyny.

Screen Shot 10-01-15 at 10.52 PM

Napoli – pamiętajmy, że nie w najmocniejszym składzie – usadziło Legię w szeregu, obnażyło wszystkie jej słabe strony. Poza może Pazdanem, a w szczególności Kuciakiem, który uratował wicemistrza Polski od kompromitacji, właściwie nie ma o kim mówić. Mierzący na oko półtora metra w kapeluszu Mertens strzelił gola głową, później co zrobił Higuin wszyscy wiemy, a jak to się stało, że Allan miał bodaj trzy stuprocentowe okazje w końcówce i żadnej nie wykorzystał – tylko on i Kuciak raczą wiedzieć. Napoli było tak kurtuazyjne, że Maggio uderzył w własną poprzeczkę, ale to po zmianie stron było wszystko. Może ta lekcja będzie pożyteczna – kto wie, ale wnioski to już raczej nie dla Berga. Cóż, jego następca będzie miał niesłychany komfort – sparingi z fajnymi rywalami zagranicznymi, grającymi w dobrych składach i na konkretnej motywacji? Żyć nie umierać.

Reklama

A że Ligę Europy później niż Lech i Legia przegrała nawet kiedyś Amica Wronki? To się fachowo nazywa zderzeniem z rzeczywistością.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...