Reklama

Wisło, możesz być z siebie dumna!

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

29 sierpnia 2024, 22:03 • 4 min czytania 131 komentarzy

Czego oczekiwaliśmy dziś od Wisły Kraków? Tak szczerze mówiąc, to kompletnie niczego. No, może po cichu liczyliśmy na to, że “Biała Gwiazda” w miarę godnie zakończy swoją pucharową przygodę i nie powtórzy się historia sprzed tygodnia, gdy Cercle Brugge zdemolowało krakowską ekipę aż 6:1. Ale podopieczni Kazimierza Moskala kolejny już raz bardzo pozytywnie nas zaskoczyli. Wprawdzie żegnają się z Europą, lecz robią to z wysoko uniesionym czołem. Osiągnęli w pucharach więcej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

Wisło, możesz być z siebie dumna!

Dwa szybkie ciosy

Pierwsze momenty dzisiejszego spotkania zwiastowały kolejny oklep.

Cercle szybko narzuciło wysokie tempo, zepchnęło Wisłę do głębokiej defensywy i parokrotnie narobiło sporego zamieszania w okolicach bramki strzeżonej przez Kamila Brodę. I być może to sprawiło – rzecz jasna w połączeniu z rezultatem pierwszego starcia – że Belgowie zaczęli traktować triumfatorów Pucharu Polski z totalnym lekceważeniem. Jak gdyby grali z półamatorami, który w żaden sposób nie mogą im zagrozić. A przecież już w poprzednim spotkaniu Wisła pokazała, mimo dotkliwej porażki, że jak najbardziej jest w stanie od czasu do czasu zaskoczyć defensywę Brugge. Jasne, ekipie z Krakowa brakowało wtedy skuteczności, ale “Biała Gwiazda” miała naprawdę całkiem sporo okazji do zdobycia bramki i mogła być rozczarowana faktem, że stanęło na zaledwie jednym trafieniu.

No więc dzisiaj zawodnicy Wisły zameldowali się na murawie ze znacznie lepiej nastawionymi celownikami. Już w 15. minucie meczu do siatki trafił Alan Uryga, a kilka chwil później prowadzenie krakowskiej drużyny podwyższył Tamas Kiss, wykorzystując całkowitą rozsypkę linii obronnej Cercle Brugge. Mało tego – jeszcze przed przerwą zawodnicy Kazimierza Moskala byli blisko dalszych trafień, lecz między słupkami u Belgów świetnie spisywał się Warleson. No i parokrotnie Wiślakom nie udało się poprawnie rozegrać kontrataku, a wystarczyłoby jedno lepsze podanie, by jeden z graczy “Białej Gwiazdy” znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Gospodarze, jak Marysia, byli lekko w szoku. Dwa przyjęte gongi ewidentnie zachwiały ich pewnością siebie.

Reklama

Wisła na fantazji

Zastanawialiśmy się, jak Cercle Brugge podejdzie do drugiej odsłony spotkania. Czy po zmianie stron spróbuje się odgryźć Wiśle, zmiażdżyć ją, natychmiast odrobić straty? A może jednak skoncentruje się przede wszystkim na pilnowaniu wciąż pokaźnej zaliczki? Belgowie postawili jednak na wariant pośredni. Owszem, zdominowali “Białą Gwiazdę”, kąsali ją wysokim pressingiem, regularnie gościli w jej polu karnym, ale nie mieliśmy poczucia, że szukają gola za wszelką cenę. Zależało im raczej na tym, by stale utrzymywać futbolówkę na połowie rywala i tym samym uniemożliwić Wiśle płatanie kolejnych niemiłych niespodzianek w szesnastce Warlesona.

Tylko że gości niosła dzisiaj w ofensywie niesamowita odwaga i fantazja. Efekt? Na kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry Wisła trafiła do bramki Brugge po raz trzeci – tym razem autorem gola został wprowadzony z ławki Patryk Gogół. Zanim jednak zdążyliśmy w ogóle dopuścić do siebie myśl, że podopieczni Kazimierza Moskala zdołają odrobić dziś straty, Belgowie definitywnie uspokoili sytuację. Wreszcie rozerwali defensywę Wisły, a Felipe Augusto pokonał Brodę.

Potem było zresztą blisko kolejnych trafień dla gospodarzy, lecz Broda skapitulował dziś summa summarum tylko raz.

Natomiast goście – co naprawdę imponujące i godne pochwały – do samego końca meczu szukali kolejnych bramek. Po prostu, dla frajdy, dla własnej satysfakcji. I znaleźli jeszcze czwartą, gdy w ostatniej akcji meczu Łukasz Zwoliński, przy odrobinie szczęścia, piętą ustalił wynik spotkania na 4:1. I to chyba mówi wszystko o postawie “Białej Gwiazdy” w dzisiejszym starciu. Krakowianie po prostu wyrzucili z głowy rezultat pierwszego meczu, dali z siebie maksa i rozbili faworytów z Belgii.

***

A zatem cudu w Brugii nie było. Wisła wygrywa z Cercle, ale to Belgowie zagrają w fazie zasadniczej Ligi Konferencji. Będziemy jednak do znudzenia podkreślać – już sam występ “Białej Gwiazdy” w decydującej rundzie eliminacyjnej jest ogromnym sukcesem. A pożegnanie się z Europą zwycięstwem to najlepsza możliwa puenta.

Reklama

Wisło – możesz być z siebie dumna! Pal licho, dwie klęski 1:6. Patrząc całościowo, godnie reprezentowałaś Polskę w pucharach.

CERCLE BRUGGE 1:4 (0:2) WISŁA KRAKÓW

F. Augusto 78′ – A. Uryga 15′, T. Kiss 18′, P. Gogół 73′, Ł. Zwoliński 90+4′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

131 komentarzy

Loading...