Reklama

Korzym: Nie mam nadwagi. W telewizji wyglądam na grubszego.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 września 2015, 10:07 • 8 min czytania 0 komentarzy

Nie mam nadwagi! Trzymam się limitu. Jeśli trener Marcin Bochynek nie jest pewien, to zapraszam na ważenie. Jesteśmy pod tym względem sprawdzani dwa razy w tygodniu. Moje dodatkowe kilogramy byłyby niedopuszczalne. Pan Bochynek może zdzwonić się z kierowników lub przyjść do klubu i zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda. Niektórzy spotykając mnie w galerii handlowej pytają się, czy to ja, bo w telewizji wyglądam na grubszego. Przez te plazmy jestem trochę szerszy – śmieje się w rozmowie ze Sportem Maciej Korzym. W sobotniej prasie nic nadzwyczajnego.

Korzym: Nie mam nadwagi. W telewizji wyglądam na grubszego.

FAKT

Pedro Pereira, dyrektor sportowy ds. zagranicy w Fiorentinie, chwali Błaszczykowskiego.

Image and video hosting by TinyPic

– Gdy sprowadza się takiego zawodnika, jak Kuba, to można się z tego tylko cieszyć. Liczymy, że będzie wielkim wzmocnieniem naszej drużyny. Może być tu gwiazdą – powiedział Faktowi dyrektor Fiorentiny o Błaszczykowskim. (…) Został tam wypożyczony na rok. Po zakończeniu sezonu szefowie klubu z Toskanii mogą wykupić Polaka za sześć milionów euro.

Reklama

Fakt idzie za ciosem i pisze o kłopotach Piszczka. Thomas Tuchel nie lubi dynamicznych piłkarzy, woli tych lepiej wyszkolonych technicznie. Nie wiadomo, czy Łukasz wróci do składu.

Image and video hosting by TinyPic

Relacji, wybaczcie, nie cytujemy. Bardziej ciekawi nas tekst z bardzo interesującym tytułem: Wybacz, że ci skakaliśmy po samochodzie.

Grzegorz Baran (33 l.), Szymon Sawala (33 l.) i Bartosz Ślusarski (34 l.) przyznają, że zniszczyli samochód Patryka Rachwała (34 l.). Wszyscy czują skruchę. (…) – Chciałbym publicznie przeprosić Patryka Rachwała za swoje zachowanie – powiedział Baran. – Dzwoniłem do niego w tej sprawie, ale nie chciał ze mną rozmawiać. Bardzo żałuję tego, co się stało. Nie wiem, co strzeliło mi wtedy do głowy. Jestem gotowy pokryć straty – dodał pomocnik występujący w Sandecji. – To był głupi wybryk. Zostaje mi tylko przeprosić Patryka i jego rodzinę. Liczmy, że uda nam się po ludzku dogadać – ma nadzieję Sawala.

Komedia, naprawdę.

SUPER EXPRESS

Reklama

W Rzeczpospolitej nic nie ma, w Gazecie Wyborczej – również ani słowa o piłce. Idziemy więc do Superaka.

Image and video hosting by TinyPic

Piast nadal będzie Latal wysoko. Hm, zawsze to lepsze niż tytuł, że Piast wygrał, bo ma dużego Vacka.

Czego pan najbardziej nie lubi u piłkarzy?
– Braku ambicji. Jestem człowiekiem, który po przegranym meczu jest wściekły, lepiej do mnie nie podchodzić. Nie mogę tego przeżyć. A szlag mnie trafia, kiedy po porażce widzę uśmiechniętych piłkarzy dowcipkujących przy kawce. Dyscyplinuję ich też za niepotrzebne kartki po brutalnych faulach.

A czego trener nie toleruje w szatni?
– Nie może zadzwonić telefon, nie ma spóźnień. Za to są kary. Miałem problem z Dobrivojem Rusovem, który dwa razy się spóźnił. Od razu wylądował w rezerwach, nie ma przebacz. Ale odkupił winy i wrócił do zespołu.

(…)

Piłkarze Piasta mogą wypić po piwku?
– Nie ma takiej opcji. Może za poprzedniego trenera z Hiszpanii było to możliwe, ja nie pozwalam. Dwa razy piłkarze mnie zapytali, trzeci raz nie przyszli (śmiech). Bardzo dbam o atmosferę w drużynie. Po zakończeniu okresu przygotowawczego zrobiliśmy uroczystego grilla, posiedzieliśmy do 23 przy muzyce. Było wszystko oprócz… alkoholu.

Z kolei gorąca Kasia podzieliła Ruch. Poszło o odważną sesję zdjęciową w barwach Ruchu.

Image and video hosting by TinyPic

Najbardziej zagorzali kibice zarzucili dziewczynie profanację barw klubowych, ponieważ pozuje częściowo rozebrana. „Ona nawet nie wie, co to barwy klubowe” – podsumował jeden z kibiców na forum. – Zrobiło mi się przykro, gdy usłyszałam takie zarzuty, moim zdaniem nie pokazałam więcej niż kobiety w bikini na plaży – mówi „SE” Kasia Spychała. – Taka była koncepcja sesji, daleko tu do braku poszanowania klubowych barw. Spadło na mnie dużo krytyki i nieuzasadnione obelgi – tłumaczy wicemiss Śląska. Kolejny zarzut w stosunku do modelki dotyczy jej udziału w akcji promocyjnej… Górnika Zabrze przed kilkoma laty. Kibice są wściekli, że wspierała największego wroga.

Na koniec Superak nie oszczędza Stojana Vranjesa: Bośniak zgotował koszmar.

SPORT

Na okładce: „Derby z presją”. Z takiej okazji to można było wymyśleć coś lepszego.

Image and video hosting by TinyPic

Nie mam nadwagi! – zapiera się Korzym. Skąd więc takie wrażenie? Piłkarz mówi, że w telewizji wygląda na grubszego.

Trener Marcin Bochynek, niedawno na naszych łamach stwierdził, że powinien pan zrzucić kilka kilogramów. Przyznał również, że może w tym panu pomóc, bo ma w tej kwestii doświadczenie. W przeszłości, gdy pracował w greckiej Larisie pomógł jednemu z miejscowych graczy, który miał ponad 10 zbędnych kilogramów.
– Nie mam nadwagi! Trzymam się limitu. Jeśli trener Marcin Bochynek nie jest pewien, to zapraszam na ważenie. Jesteśmy pod tym względem sprawdzani dwa razy w tygodniu. Moje dodatkowe kilogramy byłyby niedopuszczalne. Pan Bochynek może zdzwonić się z kierowników lub przyjść do klubu i zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda. Niektórzy spotykając mnie w galerii handlowej pytają się, czy to ja, bo w telewizji wyglądam na grubszego. Przez te plazmy jestem trochę szerszy (śmiech).

(…)

Dlaczego nie powiodło się panu w Bielsku-Białej?
– Tam w grę wchodziły inne sprawy, nie typowo sportowe. Jedne osoby mnie popierały, a przez inne nie byłem chciany. Wyciągano to, ile zarabiam. To wszystko odbiło się na mnie. Teraz odżyłem w Górniku psychicznie. Już głównym tematem nie są moje zarobki.

(…)

Czy w szatni, razem z Michałem Janotą, dbacie o dobrą atmosferę, tak jak miało to miejsce w Kielcach?
– Taki mam charakter, że nie lubię siedzieć cicho. Kilku innych chłopaków też nie będzie w szatni czytać książek. Coś musi się dziać, a nie możemy tylko myśleć o najbliższym meczu. Dlatego trzeba zrobić jakiś kawał, pośmiać się.

Image and video hosting by TinyPic

Kubicki gra o posadę. Jak zwykle.

Co innego można wywnioskować po wypowiedzi samego Dariusza Kubickiego. – Wszystko może się zdarzyć, ale na obecną chwilę nie zawracam sobie tym głowy. Najważniejsze jest dobrze zaprezentować się w Poznaniu i wygrać mecz – zaznaczył opiekun „górali”. W trawi piszczy, że Kubickiego mógłby pod Klimczokiem zastąpić były trener… Lecha Mariusz Rumak, który niedawno rozstał się z Zawiszą Bydgoszcz. Ogólnie rzecz biorąc jeśli obecny trener chce zachować posadę, powinien wygrać.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sobotnia okładka.

Image and video hosting by TinyPic

Lechia zmieniła trenera, ale gry nie zmieniła. Z kolei Legia notuje 47 dni bez zwycięstwa. Pisze Robert Błoński.

„Nie macie prawa przegrać już żadnego ligowego meczu w tym sezonie – powiedział norweski szkoleniowiec swoim piłkarzom przed wrześniową kampanią w ekstraklasie. Legia przystępowała do niej po pięciu dniach urlopu, czterech kolejnych meczach bez zwycięstwa i z siedmioma punktami straty do lidera z Gliwic. W odpowiedzi na apel szkoleniowca, legioniści długo rozgrywali najgorszy mecz w rundzie, słabszy nawet niż lipcowy Superpuchar w Poznaniu. Wtedy rywalizowali z mistrzem Polski na jego stadionie, w piątek gościli beniaminka. Prawie 70 minut byli bezradni jak dzieci we mgle, rozkojarzeni, bez pomysłu, jak przechytrzyć dobrze ustawione i poukładane Zagłębie. To lubinianie od początku mieli pomysł, jak wygrać na stadionie Legii. Szybko strzelili dwa gole i spróbowali pilnować wyniku. Słaba gra rywali zbyt mocno ich uspokoiła, bo w równie łatwy sposób, jak zdobyli przewagę, później ją roztrwonili. Przed spotkaniem Zagłębie miało, średnio, ponad 16 przewinień na mecz (w lidze częściej fauluje tylko Piast) – w Warszawie również grało twardo i to się opłacało do czasu aż lubinianie stracili siły i gola. Z pięciu ostatnich meczów ligowych z Legią, Zagłębie Lubin nie wygrało ani jednego (cztery porażki i remis), ale trener beniaminka Piotr Stokowiec przechwalał się przed spotkaniem, że – w roli trenera – przy Łazienkowskiej jeszcze nie przegrał. Warszawianie, którzy w trzech z czterech poprzednich meczach ligowych (z Wisłą, Piastem i Jagiellonią) jako pierwsi strzelali gola, ale potem punktami się dzielili albo – jak w Gliwicach – oddawali całą pulę, w piątek musieli gonić wynik. Katastrofalne błędy w obronie popełnił inny debiutant w drużynie, Bośniak Stojan Vranjes. Defensywny pomocnik grał jako środkowy obrońca, bo Michał Pazdan leczy uraz, a Jakub Rzeźniczak pauzował za kartki.

Image and video hosting by TinyPic

Wracamy do sprawy Rachwała. W ramkach wypowiedzi Stefana Majewskiego, dyrektora Szkoły Trenerów PZPN, który o niczym nie wiedział i jest zdecydowanie przeciwny takim sytuacjom, raz oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej:

Postępowanie w sprawie niszczenia mienia toczy się na wniosek pokrzywdzonego. Jeżeli złoży wniosek, by nie ścigać winowajców, postępowanie zostanie umorzone. Na razie takiego wniosku nie ma. To, że sprawcy publiczni przyznali się do winy, nie ma dla nas większego znaczenia, bo i bez tego mamy pewność co do tego, kto dopuścił się tego przestępstwa. Monitoring z miejsca zdarzenia jest zabezpieczony, a tożsamość sprawców została już ustalona. Wydane zostało postanowienie o przedstawieniu im zarzutów, na razie ich jednak nie usłyszeli. Niebawem wszyscy zostaną jednak wezwani na przesłuchanie.

Co poza tym?

– Co z Dawidem Nowakiem? Teraz prokurator
– Korzym nie jest grubasem
– Lech zrobi prezent Rumakowi?
– Strzelanina przy Bukowej

Image and video hosting by TinyPic

Czy imigrant może grać w piłkę? – pyta w swoim felietonie Krzysztof Stanowski.

Dwa zjawiska, które moim zdaniem w największym stopniu opisują XXI wiek – hipokryzja oraz poprawność polityczna. Do Europy właśnie zmierzają setki tysięcy imigrantów, za moment pewnie będą to miliony, a z czasem – kto wie – może i dziesiątki milionów. Pojawił się pomysł, że jedno euro z każdego biletu sprzedanego na pierwsze dwie kolejki Ligi Mistrzów i Ligi Europy trafi właśnie do uchodźców. Można się domyślać, że lada moment ten pomysł zostanie przyklepany przez UEFA. Jednocześnie w tym samym czasie FIFA prowadzi krucjatę przeciwko barcelońskiej szkółce La Masia. Wszystko dlatego, że trafiły do niej utalentowane dzieci między innymi z Senegalu, Maroka, Kamerunu czy Gwinei. Chłopcy są wyrzucani z akademii, zabrania się im nie tylko gry, ale też treningów czy… zakwaterowania. Jeden z rodziców pyta publicznie: – Dlaczego FIFA chce decydować za mnie, gdzie mogę mieszkać i za mojego syna, w jakim klubie ma grać? Niestety, nikt nie potrafi mu na to pytanie odpowiedzieć.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...