Reklama

Prasa o Gibraltarze, przed ligą. “Eugen wróć!”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 września 2015, 09:17 • 10 min czytania 0 komentarzy

W gazetach pobrzmiewają jeszcze echa zakończonego już zgrupowania kadry – w końcu trzeba gdzieś wykorzystać te wszystkie zebrane wypowiedzi, ale powoli przebijają się już zmagania ligowe. W “Sporcie” znajdziemy tekst o słowackim duecie przyjaciół ze Slovana Bratysława, który rozdzielił się na dwa śląskie zespoły – Górnik i Ruch, a w “Przeglądzie Sportowym” przeczytamy tekst o powrocie do zdrowia Mateusza Szwocha. Kadra? W “Gazecie Wyborczej” wywiad z Grzegorzem Mielcarskim, głównie o Jakubie Błaszczykowskim, a w “PS” wywiad ze Zbigniewiem Bońkiem i felieton Wojciecha Kowalczyka.

Prasa o Gibraltarze, przed ligą. “Eugen wróć!”

FAKT

Najważniejszy piłkarski tekst dnia w “Fakcie” to wywiad z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem. Skrót tego, co przeczytacie w “Przeglądzie Sportowym”.

“Miły obrazek, rzut karny “podarowany” przez kolegów Błaszczykowskiemu.

Reklama

Fajna decyzja piłkarzy. Świadczy o sile grupy. Ta drużyna ma klimat i atmosferę. Taki gest pomoże Kubie. Wraca do drużyny i miejmy nadzieję, że zacznie grać regularnie.

Czy lubi pan rekordy? Polska jest w czołówce kilku klasyfikacji. Lewandowski najlepszym strzelcem, Polska najskuteczniejszym zespołem…

Część śmieje się, że to przez Gibraltar, ale ja się pytam, która drużyna strzeliła Gruzji osiem goli? Rekordy będą cieszyć w przypadku awansu.

Kto jest wygranym meczu z Niemcami i Gibraltarem?

Jest Grosicki, jest Rybus, ale jakie to ma znaczenie? Nie bawię się w publiczne wypowiedzi na temat formy poszczególnych piłkarzy. Jest jeszcze dużo rzeczy do zrobienia”.

O meczu z Gibraltarem mówi też Robert Lewandowski. To było już kilka godzin po meczu, bo wypowiedź z mixed-zony.

Reklama

“Za chwilę rusza Liga Mistrzów i rozpoczynam granie co trzy dni. Nie było sensu, żebym na siłę zostawał na murawie, walczył z obrońcami i biegał za każdą piłką. Chociażby po to, żeby za miesiąc, w meczach z Irlandią i Szkocją, tych sił mi nie zabrakło. Czasem trzeba umieć odpuścić, darować sobie kolejne 20 minut i odpocząć. Żeby mieć więcej siły i być w formie”

SUPER EXPRESS

Lewandowski? Superpiłkarz, supermąż. Fajny obrazek. Dla kobiet pewnie może nawet wzruszający.

“Po meczu, zanim wraz z drużyną ruszył do autokaru, wręczył żonie piękny tort. Anna była zaskoczona, ale i przeszczęśliwa. “Dziękuję!!! Niespodziankowy urodzinowy tort. Nie dość, że na Stadionie Narodowym, to bezglutenowy, bez laktozy! Mój mąż – NAJUKOCHAŃSZY!” – tak Lewandowska podpisała zdjęcie, którym pochwaliła się w internecie”

Za to Bartosz Kapustka cytuje Golluma z “Władcy Pierścieni”.

Z szatni wyszedłeś z koszulką w ręku, tą samą, w której grałeś. Co z nią zrobisz?

Muszę się nad tym zastanowić. Jedno jest pewne – będzie dla mnie najcenniejszym skarbem.

To koszulka z numerem 10, który zwykle noszą największe gwiazdy.

No właśnie, koledzy w szatni przed meczem pytali ze śmiechem, czy czasem ten numer nie będzie mi ciążył. Oczywiście, to wielka odpowiedzialność grać z „dychą”, ale nie czułem jakiegoś dodatkowego ciężaru na plecach”

GAZETA WYBORCZA

W GW w środę jeden tylko tekst piłkarski i to wywiad. Wywiad całkiem konkretny. Głos zabiera Grzegorz Mielcarski.

“Kuba jest chorobliwie ambitnym piłkarzem, by przyjmował “podpuchę” czy jałmużnę. Koledzy z kadry pamiętają, ile dla niej znaczył, że bywały okresy, gdy ciągnął drużynę w pojedynkę. Im nie zależy na pustych gestach ani na tym, by sprawić komuś frajdę. Oni dają komunikat: “Czekamy na ciebie, jesteś potrzebny, z tobą możemy być lepsi”. Jeśli liderzy drużyny nie zakładają biało-czerwonych koszulek tylko po to, by coś wygrać dla siebie, i nie zważając, ile mogą dać kadrze i kibicom, to świadczy o ich dojrzałości. Lewandowski, Glik czy Krychowiak nie wspierają Kuby, by odwzajemnił się zaproszeniem na rodzinny obiad. Oni wiedzą, że z nim w formie zespół będzie mocniejszy. A lepszy zespół to większa szansa na sukces dla każdego z nich. Naszej piłki nie stać na zmarnowanie potencjału kogoś takiego jak Kuba. Dobrze, że inni gracze kadry są tego świadomi.

Wróci jeszcze dawny, dobry Błaszczykowski? Ma już prawie 30 lat, za sobą masę kontuzji, w tym więzadeł krzyżowych, po czym wrócić do normalnej zwrotności i dynamiki niełatwo.

– Nie mam wątpliwości, że Kuba jeszcze pogra na najwyższym poziomie. Choć niewykluczone, że może pomyśleć o zmianie pozycji. Widzę go w środku pomocy obok Krychowiaka, lub na prawej obronie. Ta druga należy do Łukasza Piszczka, co do którego mam podobne odczucia jak wobec Błaszczykowskiego. Obaj wrócą na top. Kuba, jak na skrzydłowego, jest znakomity w odbiorze. To można wykorzystać w innych miejscach boiska. Rozmawiałem z nim o tym kiedyś, w kadrze były takie próby, by grał w środku, ale jeden czy dwa kontrolne mecze nie załatwią sprawy. Tego odruchu gry w defensywie brakuje Kamilowi Grosickiemu, który zrobił ostatnio tak ogromne postępy”

SPORT

W “Sporcie” na jedynce siatkówka.

Dalej pomeczowe analizy i wywiady. Spokojnie przewracamy stronę.

A tam tekst o Bartoszu Kapustce z Cracovii. Zarys historii zawodnika.

“Odważnie postawił na niego dopiero Robert Podoliński. Pobyt tego trenera w Cracovii trudno nazwać pasmem sukcesów, ale trzeba mu oddać, że ma wielki wpływ na to, że gdzie Kapustka dziś jest. Niepełnoletniemu zawodnikowi pozwolił zagrać w meczu Pucharu Polski z Okocimskim Brzesko. A że ten spisał się dobrze, nie bał się wystawić go w derbach Krakowa. Od tego momentu Kapustka miał już u niego niema pewne miejsce w pierwszym składzie.

Początki u Jacka Zielińskiego nie były jednak łatwe. Po zmianie trenera Kapustka poszedł w odstawkę, a drużyna zaczęła notować rewelacyjne wyniki, więc nie było powodów, by cokolwiek zmieniać. Co bardziej niecierpliwi dziennikarze zaczynali na konferencjach prasowych atakować trenera “Pasów” za trzymanie Kapustki na ławce. W końcu trener sam się do niego przekonał, stawiając na niego w kilku meczach”

Przechodzimy już do spraw ligowych. Tutaj mamy tylko tekst o słowackich przyjaciołach  – Eriku Grendelu i Matuszu Putnockym. Obaj grali długo ze sobą na Słowacji, teraz będą grać przeciwko sobie w derbach Górnego Śląska.

Grendel: – W 2009 roku spotkaliśmy się w Slovanie Bratysława i przez te lata spędzone na Słowacji mocno się ze sobą zżyliśmy. Tak bardzo, że teraz gdy gramy w dwóch śląskich klubach, to mieszkamy… w tym samym bloku w Katowicach. Rozmawiamy ze sobą codziennie, a nasze żony jeszcze więcej czasu spędzają ze sobą.

Putnocky: – Pamiętam, że spędzaliśmy razem Sylwestra na prywatce. Była więc okazja, aby pogadać o przyszłości. Ja byłem bez klubu i chciałem wyjechać do innego kraju, ale czekałem na oferty. Erik nic nie wiedziałem, że odejdzie ze Slovana. Potem w styczniu najpierw ja podpisałem kontrakt z Ruchem, a potem dowiedziałem się, że Erik trafi do Górnika. Śmiałem się, bo wiedziałem, że to największy rywal z możliwych i byliśmy ciekawi, jak to będzie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

PS na jedynce zapowiada wywiad ze Zbigniewem Bońkiem. No to zaglądamy.

 – Pośpiewamy po awansie – mówi prezes. Tonujemy nastroje.

A skoro tonujemy, to zajmijmy się małą aferką związaną z biletami na mecz z Gibraltarem. Na Stadion Narodowy przyszło tylko 27 tys. ludzi. Bilety zaczynały się od 100 złotych. Nie za dużo?

“Słaby rywal, a bilety drogie…

Różnie można spojrzeć na tę sprawę. Najlepiej tylko krytykować, ale fakty są takie, że pierwszy raz graliśmy w poniedziałek. Początek tygodnia, ludzie idą do pracy, zaczęła się szkoła, do tego słaby rywal. Przyjęliśmy pewną politykę. Bilety zawsze są w tej samej cenie. Nieważne, czy na Gibraltar, czy na mistrzów świata. Przecież mogliśmy podnieść cen na Niemców kilkukrotnie, najtańsze za 250, 300 złotych. I tak rozeszłyby się jak ciepłe bułeczki. Podobnie jak ostatni mecz z Irlandią, na który już nie ma wejściówek. Nie zrobiliśmy tego. Z kolei na Gibraltar obniżyć je do 50 złotych. Nie myślimy tak. Zakładamy, że kibic idzie oglądać reprezentację Polski, a nie rywala. Gdybyśmy co chwila majstrowali przy cenach, obniżali na słabych, zwiększali na mocnych przeciwników, kibic mógłby odebrać to, że jak na Gibraltar to go chcemy, ale jak jest elitarne spotkanie, to zamykamy mu drogę z ekonomicznego punkt widzenia. Zasady są proste. Można to sobie wkalkulować w budżet. Odpuścić cztery bilety do kina. Chcemy walczyć z mentalnością, że reprezentację wspieramy tylko w ważnych meczach. Mamy swoją politykę, która nie wszystkim musi się podobać. Wszystkie decyzje zatwierdza zarząd. Prawie 30 tysięcy widzów na mecz z Gibraltarem w poniedziałek to nie jest zły wynik. Remis lub wygrana z Niemcami i byłby full. Ludzie przyszliby na fetę z okazji awansu. Tak to działa”.

Boniek krytyków raczej nie zadowolił, ale wytłumaczył się całkiem konkretnie.

Jest też felieton Wojciecha Kowalczyka. Kilka ciekawych wniosków.

“Nie mamy prawego obrońcy i to jest poważny kłopot. Bez względu na to, czy był na tej pozycji Łukasz Piszczek, czy Paweł Olkowski, jeden i drugi grali bardzo słabo. To, że Łukasz Piszczek będzie miał kłopoty, można było się spodziewać. To nie jest ten piłkarz, który grał z Borussią o mistrzostwo Niemiec i w finale Ligi Mistrzów. Wówczas miał ciągłość występów, przygotowań. Później przyplątały się kłopoty zdrowotne, a po operacji biodra już nie doszedł do optymalnej dyspozycji. W meczu z Niemcami wyszedł brak odpowiednio przepracowanych okresów przygotowawczych. To widać jak na dłoni. Łukasz wyraźnie odstaje od drużyny. Prawa strona zdecydowanie do obsadzenia!

Żałuję, że nie ma w naszej jedenastce Eugena Polańskiego. On i „Krycha” stworzyliby idealny duet. Wspaniale by było, gdyby gracz Hoffenheim uderzył się w pierś, przestał się dąsać. Niech spotkają się z Nawałką w połowie drogi i podadzą sobie ręce. „Sorry, zawaliłem” – tak powinna ta rozmowa się rozpocząć. Brakuje nam solidnych środkowych pomocników, dlatego apeluję: Eugen wróć!”

I przechodzimy do ligi.

Dawid Kownacki wraca do gry.

“Z powodu kontuzji w tym sezonie rozegrał tylko pięć meczów o stawkę. Najpierw pauzował od pierwszej odsłony rywalizacji z FK Sarajevo (2:0) o Ligę Mistrzów. Zderzył się wówczas z rywalem. Doznał wstrząśnienia mózgu, a dodatkowo upadając, uszkodził staw skokowy. Pierwsza diagnoza była fatalna – operacja i kilka miesięcy przerwy. Pomogło jednak leczenie zachowawcze i w błyskawicznym tempie zawodnik wrócił do gry. Na krótko, bo szczęście opuściło go w Lubinie w spotkaniu przeciwko Zagłębiu (1:2) 14 sierpnia. Od tego czasu Kownacki pauzuje. Z tego powodu pojawiły się opinie, że lechita jest wyjątkowo kruchym piłkarzem.
– Nie przejmuję się tym. Kontuzje, a było ich faktycznie dużo, nie wynikają z tego, że na przykład źle postawiłem nogę. Każdy widział, jak w Lubinie Jakub Tosik wpakował mi się w kostkę. To był niebezpieczny wślizg. Na takie urazy człowiek nie ma żadnego wpływu i właściwie nic nie może zrobić – rozkłada ręce Kownacki”

Mateusz Szwoch też, tutaj historia jest jednak ciekawsza.

“Trafiłem do szpitala na Woli, przy ulicy Kasprzaka. Doktor Stanisław Piłkowski nie pozwalał mi nawet myśleć, że to koniec przygody z piłką. Na przełomie marca i kwietnia miałem rezonans. Okazało się, że frakcja czyli wyrzut krwi z serca jest na fatalnym poziomie. Serce bije nieregularnie, arytmia jest duża. Holter wykazał, że podczas dobry mam aż 20 tysięcy pobudzeń serca. Najlepiej, gdyby u zdrowego człowieka nie było ich w ogóle. Po zabiegu mam 90-100 pobudzeń. Pytałem lekarzy, skąd się wzięło to paskudztwo. Nie wiedzieli. Przypuszczali, że o niedoleczonego przeziębienia. (…) Zabieg polega na tym, że przez pachwinę wprowadza się elektrodę na żyłce, ona dociera do serca i wypala punkty powodujące arytmię. Kiedy lekarz zaczął wypalać, czułem ogromny ból w klatce piersiowej, ale pół godziny wytrzymałem.

(…)

Koledzy przywitali mnie śpiewem, balonami i serpentynami. Wzruszyłem się. Mój pobyt w Legii jest emocjonalny. Jestem traktowany jakbym był jej gwiazdą, a nie tylko młodym piłkarzem”

A Paweł Brożek nie wiadomo, czy wraca do gry.

“Pawłowi Brożkowi uraz nie mógł przytrafić się w gorszym momencie. W meczu ze Śląskiem Wrocław (4:2) przełamał niemoc strzelecką, a teraz może wypaść z gry. Podczas jednego z treningów uszkodził mięśnie międzyżebrowe. Z powodu urazu nie zagrał w sparingu z Koszarawą Żywiec, a wczoraj, gdy zespół wznowił treningi, Brożek nie wyszedł na boisko.

Piłkarz przechodzi rehabilitację i dziś trudno wyrokować, czy będzie w stanie zagrać w spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Mecz dopiero w poniedziałek, więc jest dużo czasu, by postawić 32-letniego napastnika na nogi. To ważne, bo w spotkaniu ze Śląskiem Brożek wreszcie trafił do siatki – przerwał serię 964 minut bez strzelonego gola. W meczu tym dorzucił jeszcze jedno trafienie”

Najnowsze

Niemcy

Trela: Wielka przebudowa. Kluczowe miesiące Bayernu Monachium

Michał Trela
0
Trela: Wielka przebudowa. Kluczowe miesiące Bayernu Monachium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...