Reklama

Ruben Vargas. Włosi długo będą pamiętać jego nazwisko, ukarze i Anglików?

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

06 lipca 2024, 10:42 • 6 min czytania 3 komentarze

Kiedy przed tygodniem na stadionie w Berlinie wybrzmiał ostatni gwizdek i stało się jasne, że Włosi żegnają się z Euro 2024, radość Szwajcarów nie miała końca. W każdym mieście w tym kraju tłum kibiców wybiegł na ulice, setki także świętowały w stolicy Niemiec. Fani ubrani w koszulki z nazwiskami Manuela Akanjiego, Granita Xhaki czy uwielbianego Xherdana Shaqiriego bawili się do białego rana. Ale to inny piłkarz został bohaterem 1/8 finału – Ruben Vargas, który zaliczył asystę i strzelił piękną bramkę. To właśnie zawodnik Augsburga podarował Szwajcarom bilet do ćwierćfinału, po meczu mówił z rozbrajającą szczerością: – Tuż przed przerwą Granit Xhaka powiedział do mnie: Proszę Cię, Ruben, strzel gola, w ten czy inny sposób. Zaraz po rozpoczęciu znalazłem się przy piłce więc przypomniałem sobie, co powiedział i… strzeliłem.

Ruben Vargas. Włosi długo będą pamiętać jego nazwisko, ukarze i Anglików?

To właśnie 25-letni gracz Augsburga zebrał wszystkie pochwały, był absolutnie na językach. Najpierw w 37. minucie dograł do Remo Freulera i pomocnik Bolonii strzelił bramkę, a 27 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy sam Vargas dał trafienie, które ustaliło wynik meczu. Stał się bohaterem, choć to nie było wcale takie oczywiste.

Zwłaszcza po tym, co wydarzyło się trzy lata temu na stadionie w Petersburgu. Szwajcarzy grają ćwierćfinał Euro 2020. Rywalem Hiszpania. 120 minut rywalizacji nie przyniosło rozstrzygnięcia. Na tablicach widnieje 1:1, o awansie do półfinału zadecyduje konkurs rzutów karnych. Dla Szwajcarów jedenastki zaczynają się dobrze, bo nie wykorzystuje swojej szansy m.in. Sergio Busquets. Później jednak mylą się Fabian Schar i Manuel Akanji. Myli się także Vargas. Po jego kiksie trafia Mikel Oyarzabal i Hiszpania przechodzi się do najlepszej czwórki.

22-letni wtedy Vargas nie może się otrząsnąć. Nie ukrywa łez. Pięknym obrazkiem staje się wtedy gest Thiago Alcantary, który pociesza szerzej nieznanego wtedy piłkarza. Zdołał się podnieść. Trzy lata później, podczas kolejnych finałów Euro daje swojej kadrze ćwierćfinał.

Reklama

Ruben Vargas. Bohater meczu z Włochami. Kim jest piłkarz Augsburga?

Karierę zaczął w małym klubiku ze swojej miejscowości, FC Adligenswil. W wieku 17 lat trafił do akademii FC Luzern, jednego z największych klubów w Szwajcarii. Przeszedł tam przez wszystkie szczeble, do pierwszej drużyny trafił w 2017 roku. Dwa lata później za 4 mln euro dołączył do Augsburga. Bundesliga wydawała się naturalnym kierunkiem. Tam odnalazł się znakomicie, w swoim drugim występie wpisał się na listę strzelców i dał punkt w meczu z Unionem Berlin. Kolejkę później strzelił dwie bramki Werderowi, ale jego zespół przegrał 2:3.

W Niemczech czuł się jak ryba w wodzie. Dziennikarze natychmiast zaczęli go porównywać do ikony szwajcarskiej piłki, Xherdana Shaqiriego. W rozmowie z portalem „Bundesliga.com” przyznał, że musi być bardziej bezczelny w ostatniej fazie ataku, a od kolegi z kadry wziąłby fizyczną masę. – Tego mi brakuje, by wywrzeć dodatkową presję na obrońcach. 

W klubie z Bawarii mógł liczyć na pomoc swojego rodaka, Stephana Lichtsteinera, który tak jak i Vargas dołączył do klubu latem 2019 roku. Były piłkarz Juventusu, 108-krotny reprezentant kraju, kończył granie w piłkę i powoli schodził ze sceny, ale dla młodego Vargasa był wsparciem. – Znam go od dziecka! To prawdopodobnie najsłynniejszy sportowiec z mojego rodzinnego miasta. On też chodził do tej samej szkoły co ja. Na ścianie wisiały jego zdjęcia! Wiedziałem, że można odnieść sukces po tym, jak obserwowałem, jak przechodzi z FC Luzern do Serie A. To, że teraz gramy razem w tej samej drużynie jest marzeniem – mówił Vargas w rozmowie z „Bundesliga.com”

Lata mijały, Vargas grał regularnie, strzelał ważne gole i był powoływany do reprezentacji. Poza wspomnianym Euro 2020, gdzie nie zagrał tylko w jednym meczu, pojechał z kadrą na mundial do Kataru. Szwajcarzy odpadli w 1/8 finału, kiedy dostali oklep od Portugalii. 1:6 bardzo bolało, Vargas spędził na placu godzinę.

Reklama

Religia pomaga mu w karierze. „Dedykuję Bogu każdy mój sukces”

Od zawsze otwarcie deklarował, że jest chrześcijaninem i podkreślał, że wiara pomaga mu w karierze. Bramkę z Włochami podarował zresztą świętej pamięci ojcu. – W tej chwili zaniemówiłem. Chcę tylko podziękować za mojego Ojca w Niebie i za Jezusa Chrystusa – mówił po spotkaniu z Włochami, pytany o gola na 2:0.

Pobyt w Augsburgu dał mu sporo nie tylko pod względem sportowym. W marcu 2023 roku mówił: – Dorastałem jako chrześcijanin, cała moja rodzina jest wierząca. Dużo o tym słyszałem jako dziecko, ale tak naprawdę niewiele z tego rozumiałem. Tak naprawdę odnalazłem wiarę w Niemczech dzięki koledze z Augsburga, Felixowi Uduokhai. Zapytał mnie, ile wiem. Zachęcił mnie do przyłączenia się do wspólnoty chrześcijańskiej. Chodzę do kościoła raz lub dwa razy w tygodniu, jeśli nie jestem w stanie, to słucham nabożeństw online. Czytam Biblię, śpiewam pieśni uwielbienia. Wzmocniłem swoją wiarę i znalazłem siłę do życia.

Zostałem wychowany w taki sposób, że nawet w dobrych czasach twardo stąpam po ziemi. I to będzie mi towarzyszyć przez całe życie. Dedykuję Bogu każdy mój sukces, okazując mu moją wdzięczność. Bez niego nie byłbym tu, gdzie jestem dzisiaj – mówił Vargas na łamach „Zentralplus”.

Spędził w Augsburgu pięć pełnych sezonów, na liczniku ma blisko 150 gier. Wydaje się, że kolejnym krokiem są przenosiny do lepszego klubu w Niemczech, który biłby się o europejskie puchary bądź transfer zagraniczny. Dobre występy na tegorocznym Euro także powinny przyciągać oczy skautów, a imponujące spotkanie przeciwko Włochom sprawiło, że o Rubenie Vargasie było bardzo głośno.

Zresztą nie tylko mecz 1/8 finału był w jego wykonaniu bardzo udany, w poprzednich również dobrze się prezentował. Vargas wystąpił w każdym z trzech spotkań grupowych, przez portal „WhoScored” został oceniony bardzo wysoko – średnia not wywindowała go na piąte miejsce wśród wszystkich ocenionych piłkarzy na turnieju.

Szwajcarzy celują wysoko. W końcu chcą przebić szklany sufit

To wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ale Szwajcarzy na wielkich turniejach docierali maksymalnie do 1/4 finału. Mecz z Anglią będzie dla nich piątym ćwierćfinałem na dużej imprezie i mają nadzieję, że tym razem pójdzie im lepiej, niż w poprzednich latach. Żadna reprezentacja nie ma na koncie czterech porażek na tym etapie.

Kadra prowadzona przez Murata Yakina liczy, że dziś zakończy się ta passa, zwłaszcza, że Anglicy na tym turnieju nie prezentują się wybitnie. „Synowie Albionu” po wielkich bólach i męczarniach pokonali Słowację w 1/8 finału, rzutem na taśmę gola na 1:1 dającego dogrywkę zdobył Jude Bellingham, a w niej wygrali po bramce Harry’ego Kane’a. Uciekli spod topora, jednak konfrontacja ze Szwajcarią to będzie trudniejsze wyzwanie.

Oczywiście, podopieczni Garetha Southgate’a będą w tym starciu faworytem, jednak „Helweci” będą chcieli zagrać wysoko i agresywnie. I podobnie jak przeciwko Włochom podejść bez bojaźni z wyżej notowanym rywalem. Anglicy będą musieli jednak uczyć się na błędach Włochów i pilnować nieposkromionego Rubena Vargasa, który będzie chciał dać kolejny popis umiejętności.

Bo o tym, że potrafi skraść show przekonali się Włosi przed tygodniem. I z pewnością długo o tym nie zapomną.

WIĘCEJ O EURO 2024:

Fot. Newspix

 

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

1/4

Komentarze

3 komentarze

Loading...