Jest młodszy od szesnastu aktualnych zawodników NBA. Inspiruje się Pepem Guardiolą. Choć zdecydowanie nie uchodzi za showmana, na jego konferencjach prasowych można trafić na cytat-perełkę. Joe Mazulla to trener z najlepszym bilansem zwycięstw i porażek w… całej historii NBA. Wkrótce może poprowadzić Boston Celtics do mistrzostwa.
Wspomnianą statystykę trzeba brać oczywiście z przymrużeniem oka, bo choć Mazzulla faktycznie wygrał 121 z 164 meczów (nie licząc play-off), w których był głównym trenerem, to jednak mówimy o małej próbce. Amerykanin (urodzony w 1988 roku) jest wciąż na początku swojej szkoleniowej kariery. Ale trzeba przyznać, że i tak zdecydowanie ma się czym pochwalić.
“Ten gość jest pierdolonym geniuszem” – powiedział o nim LeBron James, analizując w podcaście “Mind the Game” akcje Boston Celtics z Indianą Pacers.
Mazzulla, jak każdy młody trener trafiający do wielkiego sportu, nie miał wiele czasu, aby zaskoczyć niedowiarków. Szkoleniowiec ze stosunkowo pustym CV potrafi zostać błyskawicznie spisany na straty, szczególnie przez kibiców. Opiekun koszykarzy Celtics jednak szansę, która otrzymał w 2022 roku, dotychczas wykorzystuje znakomicie.
Choć na dobrą sprawę i tak nadeszła ona… przedwcześnie.
Niespodziewana zamiana ról
Amerykanin do Boston Celtics trafił w 2019 roku, mając na karku zaledwie trzydzieści jeden lat. Początkowo pracował w sztabie Brada Stevensa, głównego trenera. Kiedy ten natomiast został prezydentem i generalnym menadżerem klubu, Mazzulla zaczął pełnić funkcję asystenta nowo zatrudnionego Ime Udoki. Wydawało się, że to będzie jego zadanie na przynajmniej kolejne kilka sezonów.
Stało się jednak inaczej – Udoka wytrzymał w Celtics tylko rok. I to mimo bardzo dobrych wyników, bo zespół pod jego wodzą awansował do finałów NBA. Na jaw wyszedł jednak skandal obyczajowy. Były asystent Gregga Popovicha (będący żonaty mężczyzną) miał nawiązać bliższe stosunki z pracownicą Celtics. Klub skrzętnie ukrył szczegóły tej sytuacji, ale szybko stało się jasne, że Udoka do pracy prędko nie wróci – został zawieszony na całe rozgrywki 2022/2023.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Choć w sztabie Celtics znajdowało się kilka bardziej doświadczonych szkoleniowców, to właśnie Mazzulla został wybrany na stanowisko tymczasowego trenera. Kiedy natomiast okazało się, że dobrze odnajduje się w nowej roli, klub postanowił otoczyć go kredytem zaufania – i w styczniu 2023 roku podpisał z nim długoletni kontrakt.
Tym samym stało się jasne, że krótka era Udoki (obecnie jest już trenerem Houston Rockets) w Bostonie dobiegła końca. Mazzulla miał wszystkie karty w ręce.
Przeznaczenie?
– Brad Stevens pomógł mi od startu. Zatrudnił mnie, doceniał od pierwszego dnia, kiedy byłem jeszcze jego asystentem. Dał mi wiele możliwości – opowiadał w trakcie konferencji prasowej przed finałami NBA Joe Mazzulla o człowieku, który być może jako pierwszy dostrzegł w nim materiał na wielkiego trenera.
Nie ma co ukrywać, że nie mówimy o najbardziej oczywistym kandydacie do pracy w najlepszej lidze świata. Mazzulla w koszykówkę grał stosunkowo krótko. Nie robił furory w szkole średniej, a w latach 2006-2011 może i występował w prestiżowej uczelni West Virginia, ale daleko mu było do statusu gwiazdy. Po skończeniu studiów było jasne, że mierzący 188 cm zawodnik do NBA nie trafi.
Joe nie był też zainteresowany grą w Europie, ani gdziekolwiek indziej. Już jako 23-latek zaczął pracę szkoleniową, w rozgrywkach uczelnianych. Poszedł tym samym w ślady swojego ojca – Amerykanina o włoskim pochodzeniu, Dana Mazzulli. Ten po pięciu sezonach profesjonalnej kariery w Chile, przez ponad dwadzieścia trenował młodzież w szkolę Johnston Senior High School. Świata zatem nie podbił, ale podobno kochał to, co robił.
Gdzie natomiast jest obecnie jego syn? Mazzulla przed finałami NBA spotkał się z Pepem Guardiolą, swoim… kolegą i mentorem.
Manchester a Boston
Co nie jest typowe dla obywatela Stanów Zjednoczonych, piłka nożna od zawsze fascynowała Joe Mazzullę. A w szczególności jej sfera taktyczna. W pewnym momencie zaczął dostrzegać, że na dobrą sprawę futbol oraz jego ukochana koszykówka mają wiele wspólnego. A kiedy już został trenerem Boston Celtics, na jednym z pierwszych spotkań odpalił swoim podopiecznym mecz… Manchesteru City Pepa Guardioli, według niego najlepszego trenera świata – i to niezależnie od dyscypliny.
– Piłka nożna i koszykówka to w pewnym stopniu ten sam sport, jeśli chodzi o nacisk na to, jak wykreować na boisku przewagę. Jak doprowadzić do akcji dwóch na jednego? Jak rozpoznać słabość w defensywie? Jak wykorzystać różne kąty na boisku? – mówił na łamach “The Athletic”.
Mazzulla zwrócił też uwagę, że koszykówka niejako idzie w stronę piłki nożnej. Pozycje na boisku stają się umowne, gra w defensywie jest zależna od tego, jak wygląda ofensywa, i w drugą stronę. A zawodnicy na boisku nie mogą o sobie myśleć wyłącznie jako “zawodnik ataku” albo “zawodnik obrony”, tylko postrzegać grę jako jedną składową.
Pep Guardiola coaching up Joe Mazzulla ✊
(h/t @MHershgordon ) pic.twitter.com/qbcxP4MqLG
— NBACentral (@TheDunkCentral) June 5, 2024
W trakcie treningów szkoleniowiec Celtics lubuje się w ćwiczeniu polegającym na stworzeniu dwóch piątek i posłaniu ich na boisko bez wiedzy, która strona będzie bronić, a która atakować. Następnie rzuca piłkę do jednej z nich i oczekuje błyskawicznej reakcji swoich koszykarzy. Odpowiedniego ustawienia, krycia właściwego gracza i generalnego dostosowania się do taktyki, jaka panuje w drużynie.
Co natomiast Mazzulla mówił o Guardioli? – Myślę, że trenerzy piłki nożnej są najlepszymi nauczycielami, bo kiedy zaczyna się mecz, nie mogą już wziąć przerwy na żądanie. Muszą przygotować swoich zawodników przed spotkaniem. Styl Pepa wciąż jest bazowany na tym, co było w Barcelonie. Każdy jest zaangażowany, każdy dotyka piłki.
Elementy Pepa w taktyce Mazzulli dostrzegał Al Horford, inny fan piłki nożnej w Boston Celtics. – Mam wrażenie, że co kilka meczów Joe pokazuje nam powtórki akcji i zwraca uwagę na posiadania, w których każdy dotyka piłki i gra nabiera energii. Jeśli piłka krąży po boisku, to zawsze dzieją się dobre rzeczy. Wtedy prezentujemy swój najlepszy basket – mówił również dla “The Athletic”.
W tym roku w przerwie podczas Weekendu Gwiazd Mazzulla spełnił swoje marzenie. Poleciał do Manchesteru i po raz pierwszy w życiu miał okazję spotkać Guardiolę. Teraz ten natomiast pojawił się w Bostonie na finałach NBA, aby dopingować swojego koszykarskiego odpowiednika. Jak uchwyciły kamery: najwidoczniej dawał mu nawet kilka rad.
Mistrz ciętej riposty
Choć Mazzulla nie jest człowiekiem, któremu blisko do kontrowersji, to mało który trener NBA potrafi tak sprawnie poruszać się w mediach. Kiedy w grudniu 2022 roku został zapytany o wizytę rodziny królewskiej (Kate Middleton oraz księcia Williama) na meczu Celtics, odpowiedział:
– Chodzi o Jezusa, Marię i Józefa? Znam tylko jedną rodzinę królewską. Nie wiem za dużo o innej. Ale mam nadzieję, że są fanami Celtics.
Trener Bostonu jest też mistrzem w tłumieniu emocji na konferencjach prasowych. Gdy przed finałami dostał pytanie o Kyrie Irvinga i to, że ten jest czarnym charakterem w gronie kibiców Celtics, rzucił błyskawicznie: – Czy każdy z nas nie jest czarnym charakterem w czyichś oczach?
A gdy dziennikarze nazywali grę w finałach Celtics końcem podróży, Mazzulla stwierdził, że nasza podróż trwa tak długo, jak jesteśmy na świecie, znowu odwołując się do swojej wiary.
Joe Mazzulla: “I would say this is not the end of the journey. The journey is for however long you’re alive.” pic.twitter.com/5zundRw2hI
— Zack Cox (@zm_cox) June 5, 2024
Trzeba jednak przyznać, że 35-latek trafił teraz na godnego rywala. Jason Kidd, trener drugich finalistów, czyli Dallas Mavericks, postanowił podgotować emocje przed kolejnymi meczami, nazywając Jaylena Browna najlepszym graczem Celtics. To oczywiście miało urazić dumę Jaysona Tatuma, powszechnie uważanego za lidera ekipy z Bostonu. I tym samym wpłynąć negatywnie na jego postawę na boisku.
Jak zatem widzicie: trwające finały NBA są pełne ciekawych postaci. Ale nazwisko Joe Mazzulli naprawdę warto zapamiętać. Niewykluczone, że za kilka lat będziemy o nim faktycznie mówić jako o “Guardioli NBA”.
Czytaj więcej o NBA:
- Stare niesnaski, wielkie gwiazdy i biurowe sukcesy, czyli Mavericks vs Celtics w finałach NBA
- „Syn Jordana” podbija NBA. Anthony’ego Edwardsa chce się oglądać
- Wemby, nowości i Polacy. Co zapamiętamy z minionego sezonu regularnego NBA?
Fot. Newspix.pl