Michał Probierz tylko w nieco lepszym stylu od świątecznych życzeń Grzegorza Laty przedstawił naszą szeroką kadrę na Euro, ale niespecjalnie go winię – jaka kadra, takie ogłoszenie.
Że jesteśmy słabi, to wszyscy wiemy, ale że się nie ma o co pokłócić – nowa sprawa. Niby można zwrócić uwagę na brak Casha, ale to nie stało nawet obok braku Iwana, Dudka czy Frankowskiego. To sytuacja trochę jak z Milą w 2016 roku – jakieś zaskoczenie, ale żadna sensacja. Natomiast tylko „trochę”, bo Mila tamtej reprezentacji wyraźnie pomógł w eliminacjach, a Cash nie zrobił nic.
Są pojedyncze próby płakania za Cashem, ale w gruncie rzeczy niespecjalnie to ludzi rusza. Wiedzą, że Matty gra w dobrym zespole i generalnie jest dobrym piłkarzem, ale w kadrze tego nie widać. Co nam wówczas po tym?
Na tablicy wyników nie wyświetlą 1:1 z Holendrami – Depay w 79. minucie i gol dla Polski za to, że Cash jest dobry w Anglii.
No nie, trzeba klasę z klubu przekładać na reprezentację i tyle. Cash tego nie robi – nie zagrał żadnego bardzo dobrego meczu, może ze dwa dobre, a reszta średnia i słaba. Sędziowie ratowali go przed wylotami z boiska.
Stać go na więcej? Tak. Niech to pokaże po turnieju, na samych mistrzostwach musimy mieć ludzi, których jesteśmy pewni, a Casha przecież nie jesteśmy.
Idąc dalej – ja zapowiedziałem, że pojadę z Probierzem, jeśli nie powoła Marczuka, ale ostatecznie chcę od tego odejść. Może i racja, że jego czas jeszcze nadejdzie i nie ma co go palić na turnieju, na którym będziemy mieli problem, żeby wyjść z połowy? Zawsze to fajniej debiutować w miłych okolicznościach, a nie złych.
Natomiast wiecie co… Może ta obojętność, czy ten, czy tamten bierze się z zerowych oczekiwań względem tej kadry? Nie łudzimy się przecież, że wyjdziemy z grupy, nie zakładamy: tych ogramy, z tymi remis i idziemy dalej. Tak było zawsze przed turniejem, a teraz tak nie jest.
Liczymy bardziej, gdzie uda się urwać ten jeden punkt. Z Holandią, bo nie jest aż taka mocna, z Austrią, bo ma falę kontuzji, z Francją, bo sobie odpuści ostatnią kolejkę? To są dziś nasze oczekiwania, więc trudno przy takich nastrojach głośno się kłócić „a dlaczego nie Cash?!”, „a dlaczego nie Marczuk?”.
Bo co to za różnica, czy przegramy z piłkarzem A w składzie, czy przegramy z zawodnikiem B.
Najważniejsze, że jest Szczęsny. O, jego obecność akurat może zrobić różnicę. Na przykład taką, że przyjmiemy sześć goli, a nie dziewięć.
WIĘCEJ NA WESZŁO: