Choć Hamburger Sport Verein prawdopodobnie nie awansuje do Bundesligi (znowu), to przynajmniej na otarcie łez wygrał niezwykle ważne derby przeciwko St. Pauli. W wyjściowym składzie giganta z Hamburga wyszedł Łukasz Poręba, który skierował nawet piłkę do siatki, lecz jego trafienie odwołał VAR. Złapaliśmy polskiego piłkarza na gorąco po meczu. – Chciałbym zostać w HSV – zdradza nam wypożyczony z francuskiego Lens zawodnik.
Jak z twojej perspektywy wyglądała ta sytuacja z odwołanym golem po weryfikacji VAR?
Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, czy dotknąłem piłkę, choć wydaje mi się, że tak. Ale jest też szansa, że przy okazji dotknąłem także bramkarza. Jeśli mu przeszkodziłem, to pewnie faul. Nie oglądałem jeszcze tej sytuacji. Sprawdzę sobie zaraz w szatni. Szkoda, bo fajnie byłoby znowu strzelić gola.
Nie mam pewności, czy w ogóle dotknąłeś piłkę.
Możliwe, że nie, a tylko przeszkodziłem bramkarzowi.
Uratowaliście w tych derbach honor, ale chyba nie uratowaliście sezonu.
Nie chcę powiedzieć, że sezon jest stracony… Wygraliśmy derby, niezwykle ważny mecz dla całego miasta, kibiców, jak i dla naszego zespołu. Wiedzieliśmy, co chcieliśmy zrobić, mieliśmy plan, na szczęście się udało. Strzeliliśmy trzy bramki, z czego tylko jedna została udana. Mecz był zamknięty. Obie drużyny nie chciały się otworzyć. Ale wydaje mi się, że stworzyliśmy więcej sytuacji niż oni.
Jak czułeś się przy takiej atmosferze?
Jako piłkarz nie możesz myśleć o otoczce, ale nie ominie cię to. Czujesz atmosferę, zwłaszcza gdy na rozgrzewce jest już prawie cały stadion. Jak wychodziliśmy, kibice zrobili taki doping… Tak naprawdę nigdy nie grałem przy takiej atmosferze. Fajne doświadczenie i przeżycie. Każdemu kibicowi chciałbym powiedzieć, żeby przyjechał i obejrzał te derby z bliska.
Jesteś w stanie porównać dzisiejszą atmosferę z jakimś innym meczem, w którym grałeś?
Pamiętam kilka meczów. Jak graliśmy z Lechem na zakończenie sezonu, ale to co innego, bo to nie derby miasta. We Francji jak wchodziłem przeciwko Marsylii, to też był super doping, ale wiadomo, że dwaj lokalni rywale, jeszcze grasz od początku, wszystkie oczy skierowane na ciebie — super doświadczenie.
I też je udźwignąłeś. Widać było po tobie duży spokój. Byłeś raczej od brudnej roboty.
Super. Nowy trener daje mi szanse i wierzy we mnie. To też nie przyszło “tak o”, samo, długo na to pracowałem. Cieszę się, że mam zaufanie. Niedawno strzeliłem gola, potem się rozchorowałem, trener dał mi 90 minut i odpłaciłem się dwoma asystami, a mogłem mieć ich jeszcze więcej. Dziś? To był ciężki mecz, rywal był naprawdę dobry. Mieliśmy swój plan. Wydaje mi się, że dobrze wykonałem swoją robotę. Jestem z siebie zadowolony.
Mieliście założenie, żeby przede wszystkim nie przegrać?
Nie. Ciągle pressowaliśmy. Wiemy, jak dobrze grają piłką. Nie chcieliśmy na to pozwolić. W miarę dobrze to wychodziło. Najważniejszy jest wynik. Wygraliśmy. Nieważnie jak.
Jak wyglądał tydzień przed derbami? Dochodziły głosy, że wasi kibice mogą zrobić zamieszanie, jeśli będzie niekorzystny wynik.
Powiem szczerze, nie zajmowałem sobie uwagi w ciągu tygodnia takimi rzeczami. Gdy tylko skończyliśmy poprzedni mecz, to w głowach zaczęły się derby. Każdy o nich rozmawiał, ale ty jako zawodnik nie możesz czytać takich rzeczy, w szczególności w Hamburgu, gdzie wszyscy o tobie piszą i musisz się raczej odciąć od informacji.
Jaki masz plan na karierę? Chciałbyś zostać na przyszły sezon w HSV? Wiadomo, że póki co jesteś wypożyczony.
Tak, chciałbym tutaj zostać. Czuję się tu dobrze. Z zawodnikami, sztabem i ludźmi z otoczenia mam bardzo dobre relacje. Wszyscy oni też chcieliby, żebym został.
WIĘCEJ O NIEMIECKIEJ PIŁCE:
- Trela: Pięć wymiarów sensacji. Jak niezwykłe jest mistrzostwo Bayeru Leverkusen
- Marco Reus opuszcza Borussię Dortmund po 12 latach
- 10 największych zwycięstw Borussii Dortmund w europejskich pucharach [RANKING]
Fot. newspix.pl