Udało się, przynajmniej w przypadku Lecha, uniknąć najgroźniejszego rywala. Legia mogła trafić lepiej, ale i tak nie ma co narzekać. Videoton, Zoria Ługańsk – jeśli tacy przeciwnicy stoją na drodze polskich zespołów do grupy Ligi Europy, to awansować po prostu trzeba.
Zacznijmy od Videotonu. To, tak samo jak Lech, spadochroniarze z Ligi Mistrzów. Najpierw przeszli TNS New Saints, ale później za silne okazało się BATE Borysów. Węgrom udało się u siebie w ostatniej minucie uratować remis, ale w rewanżu nie mieli za wiele do powiedzenia. Czego możemy spodziewać się po Videotonie? W tym momencie rzekomo są w bardzo słabej formie. Przegrali Superpuchar Węgier z Ferencvarosem 0:3. W lidze mają identyczny jak Lech bilans – jedno zwycięstwo i dwie porażki. Do tego w żadnym meczu, jeśli wierzyć węgierskim mediom, nie prezentowali wielkiego futbolu.
Zespół przechodzi zmiany – stracili przecież w tym okienku transferowym Nemanję Nikolicia. Dobrą wieścią dla Lecha jest to, że jeśli rzeczywiście skauci obserwowali Serba przez długie miesiące, wynajęli nawet kawalerkę w Székesfehérvárze, to o mistrzu Węgier wiedzieć powinni wiele. Zastępcą Nikolicia w Videotonie jest Mirko Ivanovski, znany w Polsce z gry w Arce Gdynia.
I jeszcze z kronikarskiego obowiązku: stadion mistrza Węgier.
Zoria Ługańsk to dla Legii rywal trudniejszy, choć mogła trafić gorzej – na Rosenborg Trondheim czy Vojvodinę. W poprzedniej rundzie eliminacji Ukraińcy pokonali w dwumeczu Charleroi z Belgii 5-0. W ostatnim sezonie ukraińskiej ligi zajęli czwarte miejsce. Mimo to, są powody do optymizmu. Ze składu Ukraińców znamy przede wszystkim Michaiła Siwakowa, byłego pomocnika Wisły Kraków. Solidny defensywny pomocnik, ale nic więcej. Ważniejsza jednak w przypadku Zorii jest inna informacja – Legia na mecz wyjazdowy pojedzie do Kijowa. Ługańska Republika Ludowa nie chce mieć z Ukrainą wiele wspólnego i Zoria musiała szukać nowego domu. Znalazła go na stadionie Dynama Kijów, ale nie na tym nowoczesnym obiekcie, wybudowanym specjalnie na Euro 2012. Legia zagra na starym stadionie im. Walerego Łobanowskiego.
Kto bałby się jednak i Zorii, i Videotonu, ten na pewno miejsca w Lidze Europy nie znajdzie. Mamy jednak okazję wypuścić na eksport dwie najsilniejsze polskie drużyny i jest szansa, że zrobią to w niezłym stylu.
To co, widzimy się w fazie grupowej?
Fot. główne: FotoPyK