Grzegorz Wędzyński w ekstraklasie! Tej amerykańskiej, ale to też coś znaczy – czytamy dziś na stronie Przeglądu Sportowego. Artykuł w absolutnie triumfalnym tonie.
W pierwszej chwili otwieramy szerzej oczy, dziwiąc się, gdzie to poniosło naszego poczciwego Grzesia i że nic a nic o tym dotąd nie słyszeliśmy, ale OK – sprawdzamy, co się dzieje dalej. Ponoć pokonał 5:1 faworyzowanych Hiszpanów i wywalczył awans. „To ogromny sukces dla naszego klubu! W pokonanym polu pozostawiliśmy drużyny z Holandii, Japonii, Hiszpanii czy Irlandii. Te narody potrafią grać w piłkę, a przy naszej drużynie wyglądali jak nowicjusze”, aż pieje z zachwytu.
Jest już grubo, ale to nadal nie zamyka sprawy. „Pamiętacie 2006 rok, w którym Grzegorz Piechna został królem strzelców ekstraklasy?”, pyta dalej Wędzyński. „Właśnie wtedy u jego boku w Koronie Kielce grał Jakub Grzegorzewski. Znakomity technicznie piłkarz, który ma 70 występów w ekstraklasie. I ja go mam!”
Bez wątpienia, komuś strop na głowę się zawalił – tylko jeszcze nie wiemy czy autorowi, czy samemu Wędzyńskiemu. Nie dociekając, kto tak bardzo rozstał się z rozumem, może rozjaśnijmy nieco sytuację.
Wędzyński, któremu obiektywnie zupełnie nie udało się w trenerce w Polsce, prowadzi zespół Polonii Nowy Jork. Ta amerykańska ekstraklasa to bynajmniej nie zawodowa MLS, tylko Cosmopolitan Soccer League. Na kilku poziomach rozgrywkowych można tam spotkać na przykład ekipy pokroju „Stal Mielec NY”, „FC Japan”, „FC Gwardia PLNY”, „NYC Albania”. I tylko abyśmy się dobrze zrozumieli – nie umniejszamy sukcesu, dobrze, że Polacy robią coś fajnego na obczyźnie, razem, skrzyknęli się w zgraną grupę i od lat to ciągną, jak widać z dobrymi efektami – ale znajmy skalę.
Jeśli zastanawiamy się jak bardzo w siłę rośnie MLS i czy to już poważna liga, czy dopiero za moment, jeśli mamy wątpliwości czy poważnymi rozgrywkami jest NASL, w której do niedawna grał Zahorski, to Cosmopolitan Soccer League jest w ogóle w jakiejś innej piłkarskiej rzeczywistości. Oczywiście, ma swoje tradycje, wyłania się w niej mistrzów od niepamiętnych czasów (przykładowi: Greek Americans AA, New York Pancyprian-Freedoms), ale to trochę jak porównywanie Ekstraklasy z miejską ligą futsalu.
Jakub Grzegorzewski…
33 lata, ostatnio jeden gol w sezonie w barwach drugoligowego MKS-u Kluczbork. Wcześniej pół roku w Okocimskim Brzesko. Wyjechał za granicę, bo coś w życiu trzeba dalej robić.
„I ja go mam!”, to jest doskonałe. Wyobrażamy sobie jak Wędzyński prawie eksploduje.