Reklama

Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

AbsurDB

Autor:AbsurDB

28 marca 2024, 18:43 • 8 min czytania 24 komentarzy

Poznaliśmy komplet finalistów Euro 2024. Jak zwykle zakończenie eliminacji to dobra chwila na to, by przyjrzeć się temu, kogo zabraknie w niemieckim turnieju. Nie chcę jednak podchodzić do tematu sztampowo. Dziś chodzi o to, by zaprezentować kraje, które na Euro się nie zakwalifikowały i ich najciekawszych przedstawicieli.

Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

Dlatego w jedenastce nie uwzględniam zawodników, o których już dziś wiemy, że przez kontuzje prawdopodobnie na turniej nie pojadą, jak Thibauta Courtoisa, Davida Alaby, Gaviego czy Holendra Svena Botmana. Można mieć obawy, że do czerwca do grona takich piłkarzy dołączą jeszcze przedstawiciele kilku krajów – oby było ich jak najmniej. Czas na stworzenie jedenastki piłkarzy, których ostatecznie zabraknie na Euro z różnych przyczyn – także braku powołania – nadejdzie w czerwcu przed samym turniejem. Pomijam też takich, którzy z Euro 2024 wypisali się na własne życzenie, jak dopingowicz Paul Pogba, czy hazardzista Sandro Tonali.

Zatem dziś skupiam się jedynie na krajach, które nie przebrnęły przez eliminacje. Jednak, żeby jedenastka nie była zdominowana przez Norwegów i Szwedów i po to, by lepiej pokazać panoramę europejskiego futbolu reprezentacyjnego, zdecydowałem się na wprowadzenie limitu jednego gracza z danego kraju w podstawowej jedenastce. Sorry Odegaard – usiądziesz na ławce. Będzie to dzięki temu zestawienie graczy bardziej zróżnicowanych geograficznie, choć patrząc na to obiektywnie, nie można w tym przypadku mówić, że to najsilniejszy możliwy skład, jaki można stworzyć z zawodników, którzy nie wywalczyli awansu na Euro 2024.

Dodatkowy wymóg, żeby znaleźć się w pierwszym składzie – trzeba być wartym co najmniej 20 milionów euro wg popularnego portalu wyceniającego piłkarzy. Dzięki temu pominiemy kilka gwiazd odchodzących już do lamusa (np. Edin Dżeko), a skupimy się na graczach, którzy w przyszłości mogą jeszcze wiele w europejskim futbolu osiągnąć.

Wyjątek od tej zasady związanej z wyceną musiałem zrobić już na pozycji bramkarza, dlatego, że żaden golkiper z krajów, które nie dostały się na Euro 2024, nie jest tyle wart. Najdrożsi są wyceniani na kilkanaście milionów Irlandczycy: Caoimhin Kelleher z Liverpoolu oraz Gavin Bazunu z Soutampton. Pierwszy zdaniem portalu Transfermarkt jest droższy na rynku, jednak w reprezentacji grał głównie ten drugi, dlatego to on ląduje do mojej jedenastki.

Reklama

Bardzo ciekawy jest fakt, że o ile na innych pozycjach kraje, które nie weszły na Euro, mają często świetnych zawodników, to na bramce jest wśród nich posucha. Trzeci najwyżej wyceniany bramkarz z tych krajów to Grek Odiseas Wlachodimos (9 milionów euro). Więcej wartych jest prawie pięćdziesięciu innych europejskich golkiperów. Na czwartym zaś miejscu jest bramkarz Rakowa Vladan Kovacević, który w dorosłej reprezentacji Bośni i Hercegowiny nie wystąpił, a wolałby grać dla Serbii. Jest jednak problem z uzyskaniem na to zgody FIFA ze względu na to, że zagrał w bośniackiej młodzieżówce już po tym jak skończył 21. rok życia. A w takim przypadku przepisy FIFA i UEFA są zgodne, że nie można już zmienić reprezentacji.

Formację defensywną rozpoczynamy od gracza Liverpoolu – Kostasa Tsimikasa, który jest lewym obrońcą reprezentacji Grecji. Podopieczni Gustavo Poyeta tracą stosunkowo mało bramek: w eliminacjach tylko osiem, w Lidze Narodów dwie, a w barażach w ogóle. Jednak starania Tsimikasa i partnerów z defensywy na nic się zdały, bo ich koledzy z ataku nie zdołali przełamać obrony Gruzji, a potem przegrali po rzutach karnych. Na tej pozycji rozważałem jeszcze Walijczyka Bena Daviesa.

W środku obrony ważny zawodnik Napoli – Amir Rrahmani. Kapitan reprezentacji Kosowa na tyle dobrze dyrygował defensywą, że jego drużyna traciła w eliminacjach średnio zaledwie gola na mecz, czyli mniej niż Polska. Zabrakło jednak siły w ataku i Kosowo na wielkim turnieju jeszcze nie zadebiutuje. Na tej pozycji rozważani byli także między innymi: Szwed Victor Lindelof z Manchesteru United, Norweg Kristoffer Ajer oraz Irlandczyk Nathan Collins (obaj z Brentford), Bośniak Anel Ahmedhodzić z Sheffield United i Grek Konstandinos Mawropanos z West Hamu.

Na prawej obronie znalazł się gracz Salzburga Amar Dedić. Bośnia i Hercegowina fatalnie spisała się w eliminacjach, została wyprzedzona nawet przez Islandię i Luksemburg i nie wykorzystała też swojej szansy w barażach, przegrywając u siebie w półfinale z Ukrainą (1:2). Brani pod uwagę byli także Norweg Julian Ryerson z Dortmundu, Walijczyk Neco Williams z Nottingham Forest oraz grający w Liverpoolu reprezentant Irlandii Północnej Conor Bradley.

Środek pola rozpoczynam od kolejnego zawodnika Salzburga – Oscara Gloukha. Reprezentacji Izraela niewiele zabrakło do awansu na Euro 2024. W grupie zajęła trzecie miejsce za Rumunią i Szwajcarią. Do Helwetów straciła zaledwie dwa “oczka”. Jednak już w barażach niespodziewanie została rozbita przez Islandię (1:4).

Kolejnym zawodnikiem pomocy będzie Eduard Spercjan (Krasnodar). Jego Armenia miała trudną grupę eliminacyjną, ale udało się wywieźć remis z Turcji i strzelić cztery gole w Cardiff. 23-letni piłkarz jest obecnie zdecydowanie najwyżej wycenianym Ormianinem. Jest wart trzy razy więcej niż Mkhitaryan.

Reklama

Ofensywnym pomocnikiem będzie kolejny gracz klubu ze stajni Red Bulla – grający w Lipsku Elif Ełmas. Macedończyk ma dopiero 24 lata, a już pomógł reprezentacji swojego kraju w awansie do finałów Euro 2020 i barażach o mundial w Katarze. Tym razem było niezmiernie trudno powtórzyć te sukcesy, gdyż jego kraj trafił do grupy eliminacyjnej m.in. z Anglią, Włochami i Ukrainą. W Skopje wygrać udało się im tylko z naszymi wschodnimi sąsiadami. Wśród pomocników brałem pod uwagę także między innymi Walijczyka Ethana Ampadu z Leeds i – jak na każdej właściwie pozycji – Norwegów Fredrika Aursnesa z Benfiki i Sandera Berge z Burnley.

Na skrzydłach o mały włos znaleźliby się dwaj gracze Tottenhamu. Z lewej strony nasz dobry znajomy z wtorku – Brennan Johnson, a z prawej Szwed Dejan Kulusevski. Zmuszony do wyboru jednego Szweda zdecydowałem się na Isaka w ataku, zatem w pierwszej jedenastce pozostaje tylko Walijczyk. Brani pod uwagę byli także Szwed Anthony Elanga z Nottingham Forest, Edon Zhegrova – gracz Lille z Kosowa, Izraelczyk Manor Solomon także z Tottenhamu oraz tradycyjnie Norwegowie Oscar Bobb z City i Antonio Nusa z Club Brugge.

Cofniętym napastnikiem został grający w Genui Albert Gudmundsson. Islandczyk przez prawie dwa lata nie grał w reprezentacji swojego kraju ze względu na aferę obyczajową, ale jego forma w barażach – hat-trick z Izraelem i gol we Wrocławiu z Ukrainą – wskazuje, że gdyby grał częściej, mógłby szykować się do wyjazdu na niemiecki turniej.

W środku ataku dwie wielkie gwiazdy. Najpierw gracz Newcastle – Alexander Isak. Szwecja jest obecnie w dużym kryzysie i istotną jego przyczyną jest między innymi forma strzelecka napastnika “Srok” w kadrze. W eliminacjach wygrała tylko z Estonią i Azerbejdżanem, przy czym z tą drugą drużyną na wyjeździe przegrała aż 0:3, a nasz bohater strzelił w nich tylko gola. Od października 2021 roku trafił do siatki tylko w meczu z Estonią, co nie jest wielkim wyczynem, jak mieliśmy się okazję przekonać tydzień temu. W Premier League idzie mu znacznie lepiej. Więcej goli od Isaka (12) strzeliło w niej tylko siedmiu graczy.

Na deser zaś ten, od którego wszyscy zaczynają takie zestawienia – Erling Haaland. Jeden z trzech – obok Bellinghama i Mbappe – najwyżej wycenianych europejskich piłkarzy. Wielka gwiazda klubowej piłki, która nie dała Norwegii pierwszego w XXI wieku awansu na wielki turniej. Co ciekawe – Norwegom szósty raz z rzędu zabrakło do potencjalnego awansu do finałów Euro… gola. Jedna bramka z Danią dałaby awans do finałów Euro 2004. W eliminacjach do turniejów w 2008, 2012 i 2024 roku zabrakło im gola, żeby zagrać w barażach odpowiednio z: Turcją, Portugalią i Słowenią. W 2016 roku, gdyby strzelili w bezbramkowym meczu z Azerbejdżanem, nie musieliby w ogóle grać w play-offach, które przegrali, a cztery lata później odpadli w barażach po dogrywce. Nasza seria pięciu z rzędu finałów turnieju o mistrzostwo kontynentu wygląda na tym tle rewelacyjnie.

Do podstawowego zestawienia piłkarzy z jedenastu krajów, które nie dostały się na Euro 2024, postanowiłem dodać ośmiu rezerwowych. Na ławce nie trzymałem się zasady jednego gracza z jednego kraju, dlatego znalazł się tam Martin Odegaard z Arsenalu. Spokojnie łapałby się do jedenastki, gdyby miała być ona złożona po prostu z najlepszych zawodników. W rezerwie jest także aż trzech Szwedów: wspomniany Kulusevski, a także napastnik Sportingu Viktor Gyökeres oraz pomocnik Eintrachtu Hugo Larsson. Napastnik Evan Ferguson także spokojnie znalazłby miejsce w podstawowym składzie, ale brak jakiegokolwiek sensownego zastępcy dla irlandzkiego bramkarza Bazunu zepchnął gracza Brighton do rezerwy. Ostatnie miejsca uzupełniają gracze dwóch kolejnych krajów: Conor Bradley z Irlandii Północnej oraz Leandro Barreiro – jedna z największych gwiazd luksemburskiego futbolu, grający na co dzień w Mainz.

Tak dobrana jedenastka pozwala na znacznie lepszy przegląd kadr krajów, które nie dostały się na Euro, niż  gdyby było w niej trzech Norwegów i czterech Szwedów – tak wyglądałoby zestawienie, gdyby uwzględnić po prostu najsilniejszych zawodników. 

Jakie można z niej wyciągnąć wnioski? Po pierwsze Haaland nieco zakłóca obraz, bo poza nim i być może Odegaardem i Isakiem w tym zestawieniu… nie ma wcale wielkich gwiazd europejskiej piłki. Dość podobnie było w przypadku analogicznej jedenastki przygotowywanej przed Euro 2020, w której znaleźliby się pewnie Oblak, Milinković-Savić, Odegaard, Tadić, Pjanić i Haaland. Nieco mocniejsza byłaby w przypadku Euro 2016 ze względu na absencję Danii i Holandii na turnieju: Blind, Eriksen, Depay, Robben, van Persie, Dżeko, Mkhitaryan, Kjaer czy Agger. W czasach, gdy w finałach grało tylko szesnaście zespołów, jedenastki te powinny być nieco ciekawsze.

W 2012 roku załapaliby się pewnie Altintop, Shaqiri, Vermaelen, Vertonghen, Subotić, Dzeko, Hamsík, Hazard, Vidić i Kompany. Nic to jednak przy tym, jakich krajów brakowało w finałach, gdy grało w nich zaledwie osiem krajów. Na przykład w 1984 roku nie było przecież Anglii i Włoch, a w 1992 Hiszpanii i Włoch. Pozostaje nam cieszyć się, że liczba miejsc na Euro pozwala dziś na to, by zakwalifikowały się na nie prawie wszystkie reprezentacje z najbardziej wartościowymi zawodnikami. 

Tym, którzy uważają, że miejsc w finałach jest zbyt wiele, wypada przypomnieć, że dopiero ostatniego dnia baraży miejsca w jedenastce nieobecnych uniknęli Kwaracchelia, Mudryk i Lewandowski. Na pewno są tacy, w tym ja, którzy chcą ich zobaczyć w Niemczech.  

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

24 komentarzy

Loading...