Reklama

Zaczynało być dobrze, ale spokojnie: Zagłębie wróciło do równowagi

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

15 marca 2024, 20:12 • 3 min czytania 4 komentarze

Zagłębie Lubin ostatnio wygrało dwa mecze z rzędu. O ile z Koroną Kielce zgadzał się głównie sam wynik, o tyle z Pogonią Szczecin “Miedziowi” dołożyli też trochę jakości i zasygnalizowali potencjalną zwyżkę formy. Skoro jednak zaczęło być dobrze, w przypadku tego zespołu człowiek niemal automatycznie zaczął się zastanawiać, kiedy nastąpi wyhamowanie, bo przecież Zagłębie jest połączone ze środkiem tabeli niczym latorośl z krzewem winnym. Otóż, nastąpiło już dziś.

Zaczynało być dobrze, ale spokojnie: Zagłębie wróciło do równowagi

Gdybyśmy mieli oceniać tylko pierwszą połowę ze Stalą Mielec, powiedzielibyśmy, że gospodarze mieli trochę pecha. Byli ekspansywni na boisku, wysoko i agresywnie podchodzili do przeciwnika, atakowali dużą liczbą zawodników. W pierwszym kwadransie oddali aż pięć strzałów – najgroźniejsze były te niecelne, zwłaszcza główka Michała Nalepy.

Zagłębie Lubin – Stal Mielec 0:0. Niedosyt gospodarzy

Potem jeszcze Mateusz Kochalski zaliczył podwójną paradę, gdy próbowali go pokonać Kurminowski z Poletanoviciem, a Ławniczak obił poprzeczkę po rzucie rożnym. Naprawdę mocno pachniało golem dla podopiecznych Waldemara Fornalika.

Stal niby fragmentami potrafiła nieco dłużej utrzymać się przy piłce i w miarę zgrabnie budować akcje, ale gdy wreszcie nadchodził nieubłagany moment próby przyspieszenia i zrobienia czegoś trudniejszego, praktycznie zawsze kończyło się na stracie. Totalnie odcięty od gry w polu karnym był Ilja Szkurin, który coraz częściej udawał się po piłkę nawet na własną połowę. Domański i Hinokio nie byli dziś dla niego większym wsparciem.

Wracając do Zagłębia, niby wszystko fajnie, względy wizualne nie były najgorsze, ale… po przerwie zabrakło pójścia za ciosem. Stal początkowo broniła się jeszcze głębiej, nie potrafiła zebrać drugiej piłki, tyle że nie przekładało się to już na sytuacje dla lubinian. Czas leciał, przełom nie nadchodził, a goście wreszcie zaczęli się odgryzać, zwłaszcza po wejściu Krzysztofa Wołkowicza. I to właśnie były zawodnik GKS-u Tychy mógł zostać bohaterem, gdy efektownie uderzył z woleja, ale Dioudisa uratowała poprzeczka. W słowie “uratowała” nie ma żadnego szablonu dla opisu tego typu akcji. Powtórki wyraźnie pokazywały, że gdyby piłka leciała tuż pod ladę, Grek prawdopodobnie nie zdołałby skutecznie interweniować.

Reklama

Matras liderem obrony

Jeśli któremuś z kibiców Zagłębia zabrakło doświadczenia i nierozważnie zaczął mieć apetyt na coś więcej, jego zawodnicy błyskawicznie wyprowadzili go z błędu. Oczywiście lekko ironizujemy, pozytywów w grze “Miedziowych” jest więcej niż na początku rundy, ale nadal trudno nam uwierzyć, że zespół tak nasycony odcieniami ligowej szarości może nagle zapukać do TOP6.

Oglądając Stal do przerwy, odnosiło się wrażenie, że włączyła już tryb “fajrant do końca sezonu”. W drugiej połowie nieco się otrząsnęła. Jeżeli mamy kogoś chwalić, to głównie zawodników defensywnych, dlatego plusa meczu otrzymuje czyszczący wszystko Mateusz Matras. A jak już raz się pomylił w samej końcówce, Esselink stanął na wysokości zadania i zablokował Kurminowskiego. Z taką defensywą (i takim bramkarzem) się nie zginie.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

4 komentarze

Loading...