Dopiero dziś obejrzeliśmy najnowszy odcinek Turbokozaka z Fedorem Cernychem i jesteśmy w szoku. Nie chodzi nam jednak o popisy techniczne zawodnika Górnika Łęczna, ale o to, co przy okazji udało mu się powiedzieć. Prowadzący program Bartek Ignacik wymyślił sobie, że w międzyczasie będzie podpytywał swojego gościa o tłumaczenia z języka litewskiego. Najpierw zapytał, jak będzie “dzień dobry”, a przy drugiej konkurencji, jak powiedzieć “rzut karny”. Niestety Cernych potrafił odpowiedzieć tylko na pierwsze pytanie, a z drugim już sobie nie poradził. Jak wytłumaczył z rozbrajającą szczerością – zapomniał.
Rany, facet wychował się na Litwie (chociaż urodził się w Moskwie), mieszkał w Wilnie do siedemnastego roku życia, od lat regularnie grywa na wszystkich szczeblach reprezentacyjnych oraz – co nie bez znaczenia – jest piłkarzem. I nie pamięta jak powiedzieć “rzut karny”…
Powiecie, że to Rosjanin, że mieszkał w środowisku, w którym mówi się głównie po rosyjsku i w takim też języku porozumiewał się w domu rodzinnym. Problem w tym, że przez kilkanaście lat Cernych funkcjonował na niepodległej Litwie, gdzie urzędowym językiem był litewski. Chodził do litewskich szkół, musiał czytać litewskie lektury i oglądać litewskie filmy. Uczył się gramatyki, poznawał historię, uczestniczył w niezapowiedzianych dyktandach. A później grał w litewskich klubach i młodzieżowych reprezentacjach, gdzie też musiał porozumiewać się po litewsku. Poza tym, skoro reprezentuje już narodowe barwy Litwy, po prostu musi znać język chociaż w najbardziej podstawowym stopniu.
Przecież Ignacik nie próbował się dowiedzieć, jak powiedzieć “egalitaryzm” czy “kolonoskopia”. On zapytał piłkarza o najbardziej podstawowy piłkarski termin. Boimy się nawet pomyśleć, jakim zasobem słów dysponuje Cernych w innych dziedzinach życia. Czy potrafi powiedzieć “kanapka” albo “czajnik”? I czy w ogóle posługuje się językiem litewskim na poziomie komunikatywnym?
Wyobrażamy sobie zgrupowanie reprezentacji Litwy, na którym Cernych próbuje oznajmić trenerowi, że chciałby wykonywać rzuty karne. Co robi? Odpala słownik, pokazuje na migi, czy po prostu rezygnuje z pomysłu i cicho siedzi w kąciku szatni? Pytanie też, czy “rzut karny” jest jedynym piłkarskim terminem, którego Cernych zapomniał. Nie chcemy nawet myśleć, jak zareagowałby, gdyby litewski selekcjoner zaczął omawiać podania diagonalne.
Kiedyś dziwiliśmy się francuskiemu akcentowi Grzegorza Krychowiaka, który wysławiał się tak, jakby podkładał głos do serialu „Allo, allo”. Dziś już się nie dziwimy. Przy Cernychu pomocnik Sevilli to prawdziwy językowy erudyta.
Fot. FotoPyK