Nie żebyśmy w Polsce narzekali na brak barwnych kuriozów, ale jednak Rumunia to jakiś zupełnie inny poziom. Pamiętamy mecz przełożony przez wesele sołtysa, Becalego rządzącego klubem z więzienia, Petrescu uciekającego do Chin po paru tygodniach w Targu Mures, a teraz mamy płot postawiony na środku treningowego boiska Otelul Galati. Płot postawiony przez kobitkę, Cristinę Valmas, która zgłasza pretensje do tych terenów, ale zamiast czekać na efekt sądowych przepychanek, po prostu przyszła i zagarnęła co jej.
“Wbijaj Władziu, nie mamy całego dnia”
Piękne dziury pod słupki na boisku. Pozamiatane
Cristina Valmas uważa, że ma prawo do jednej czwartej terenów bazy treningowej Galati, a w 2011 nie zapytano jej o zdanie gdy klub rozbudowywał swoje obiekty. Klincz trwał parę lat, sprawa nie posuwała się w żadną stronę, więc dziewczyna postanowiła działać tak jak widzicie. Tu i tam wylano beton, płot pięknie dzieli boisko, generalnie murawa przejęta przez Rumunkę jest już nie do odratowania, więc na swój sposób postawiła na swoim. Piłkarze, którzy stawili się na treningu, zastali już podzielone boisko i trenowali na swojej części.
Nie mamy pojęcia kto tu ma rację, choć wątpliwe, by kobitka bez żadnych argumentów decydowała się na tak śmiały ruch. Jedno jest jednak pewne: zapowiada się sąsiedztwo barwne jak to z “Samych swoich”.