Estadio Santiago Bernabeu, dziewięćdziesiąt tysięcy ludzi. Finał mistrzostw świata 1982 – Włochy kontra Niemcy. Azzurri nie pozostawili większych złudzeń. Do zwycięstwa poprowadził ich najlepszy napastnik turnieju, Paolo Rossi, otwierając wynik. Potem trafienia dorzucili jeszcze Marco Tardelli i Alessandro Altobelli, wszystkie w drugiej połowie. Gol Paula Breitnera był jedynie honorowym. Równo 33 lata temu Włosi zostali mistrzami świata. Co porabiają dziś?
Dino Zoff, czyli ten, który strzegł włoskiej bramki, tamto mistrzostwo zdobywał w wieku czterdziestu lat, więc dziś – jako ponad 70-letni starszy pan nie ma zbyt wielkiego pola manewru. Karierę trenerską skończył dziesięć lat temu, ale do dziś chętnie odbiera telefony od dziennikarzy, dla których jest niewątpliwym autorytetem. Inna sprawa jeśli chodzi o Giuseppe Bergomiego. Jego głos towarzyszył Włochom w momencie, kiedy zdobywali kolejne mistrzostwo świata, w 2006 roku. Beppe komentuje spotkania dla Sky Italia w parze z najpopularniejszym włoskim komentatorem – Fabio Caressą.
Nieźle ustawił się też inny z obrońców, Antonio Cabrini. Trenował słabsze kluby, trenował reprezentację Syrii, próbował sił w polityce, ale jego powołaniem najwyraźniej jest futbol kobiecy. Selekcjonerem Włoszek jest już od trzech lat. Fulvio Collovati i Gabriele Oriali są ekspertami jednych z mniejszych stacji telewizyjnych, a Claudio Gentile dał słyszeć o sobie przed rokiem, kiedy zrobił niezły sajgon w szwajcarskim Sionie. Został zatrudniony jako trener, a później… nie pojawił się w pracy. Wcześniej przez sześć lat prowadził włoską młodzieżówkę.
Marco Tardelli w ostatnich latach był asystentem selekcjonera reprezentacji Irlandii, Giovanniego Trapattoniego, Bruno Conti od lat znajduje się w strukturach AS Roma, a Paolo Rossi został… przedsiębiorcą budowlanym, po zakończeniu kariery kompletnie odcinając się od piłki. Inny napastnik, Francesco Graziani, próbował sił jako trener, ale skończył w jakimś podrzędnym reality show, a potem wylądował w Mediasecie – telewizji Silvio Berlusconiego – gdzie pracował jako ekspert.
Najsmutniejszy koniec spotkał Geatano Scireę, który po zakończeniu kariery został zatrudniony jako scout Juventusu. W 1989 roku Bianconeri mierzyli się z Górnikiem Zabrze, a jemu powierzono zadanie obserwacji przeciwnika. Do Polski wysłał go zresztą szkoleniowiec Bianconerich – Dino Zoff – prywatnie wielki przyjaciel. Jego auto uległo wypadkowi, zderzając się z busem. Wybuchły kanistry z benzyną, przechowywane w bagażniku dużego fiata.