Reklama

W Bielsku w końcu obsadzają bramkę. Zubas podpisał kontrakt.

redakcja

Autor:redakcja

09 lipca 2015, 19:20 • 2 min czytania 0 komentarzy

Odkąd pamiętamy, Podbeskidzie słynęło z pierdołowatych bramkarzy. Jeden ręcznik zastępował drugi. Zabójczy duet Richarda Zajaca z Ladislavem Rybanskym dostarczał nam po stokroć więcej rozrywki niż Ani Mru Mru czy inne Abstrachuje. W tym okienku transferowym coś jednak drgnęło. Ktoś w klubie najwyraźniej wpadł na rewolucyjny pomysł zabezpieczenia pozycji bramkarza. Najpierw sprowadzono Wojciecha Kaczmarka, a dzisiaj podpis umową złożył Emilijus Zubas. Do oficjalnego dopięcia transferu pozostały drobne prawne szczegóły, które jednak powinny pozostać formalnością.

W Bielsku w końcu obsadzają bramkę. Zubas podpisał kontrakt.

Jak ocenić te posunięcia? Wypadałoby powiedzieć: “wreszcie”. Wreszcie Podbeskidzie zakontraktowało między słupki kogoś, kto może nie gwarantuje wybitnego poziomu, ale jednak jakoś bronić potrafi. O Kaczmarku zdążyliśmy zapomnieć, bo przez wiele miesięcy leczył zerwane więzadło, przez co wypadł mu cały poprzedni sezon. Umiejętnościami nigdy nie przerastał ligi, ale nigdy też nie dawał powodów, by trwale z niej wylecieć. Bramkarz mało widowiskowy, ale solidny i skuteczny.

Historia Zubasa jest zdecydowanie bardziej pokręcona. W rundzie wiosennej 2012/13 wypożyczył go broniący się przed spadkiem GKS Bełchatów. Wtedy Litwin w 15 meczach osiem razy zachował czyste konto. Najdłuższa seria bez straconego gola trwała prawie 500 minut. Po spadku Bełchatowa ponoć chciały go silniejsze polskie kluby, ale on wyjechał na Cypr, gdzie jednak sobie nie poradził. Podobnie było w duńskim Viborgu, aż w poprzednim sezonie wrócił do Bełchatowa, gdzie już nie wskoczył na poziom prezentowany przed dwoma laty.

Podbeskidziu jednak trudno się dziwić. Zamiast – jak to zwykli czynić – ściągać 160 napastników w ciągu roku, w końcu postanowili zabezpieczyć tyły. I zrobili to w sposób naprawdę zrozumiały. Oczywiście – zarówno Kaczmarek, jak i Zubas pozostają pewnymi zagadkami. Jeden długo nie grał, a drugi przeważnie grzał ławę. Za parę lat pewnie nikt nie będzie o nich pamiętał, ale na obecne możliwości Podbeskidzia to dość solidne firmy. Wiele więc wskazuje, że rywalizacja o bramkę w Bielsku nareszcie nie będzie starciem głuchego z niewidomym.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...