Po bezbramkowych remisach z Włochami i Kamerunem, które nie napawały nadmiernym optymizmem oraz wysokiej wygranej z Peru, reprezentacja Polski awansowała do drugiej fazy grupowej mistrzostw świata w 1982 roku. Mistrzostw, które nazywamy najwspanialszym serialem stanu wojennego. Tam poszło już znacznie lepiej. Zaczęliśmy od ogrania 3:0 Belgów, a mecz, który decydował o naszym być albo nie być, miał miejsce równo 33 lata temu. Wtedy, w Barcelonie, spotkaliśmy się ze Związkiem Radzieckim.
Do wyjścia z grupy wystarczył remis. Udało się, ale było naprawdę nerwowo. Tamten mecz miał jeszcze jeden wydźwięk. Jak nie trudno się domyśleć, chodziło o politykę. Świadkowie opowiadali, że na kilka minut monumentalne Camp Nou zamarło. Ludzie nie patrzyli na boisko. Ich uwagę skutecznie absorbował pewien charakterystyczny transparent. Był w biało-czerwonych barwach, oczywiście z napisem Solidarność. Miał 15 metrów długości i 3 szerokości. Akcja była urządzona z rozmachem. Organizatorzy doskonale wiedzieli do którego miejsca najczęściej docierać będzie oko telewizyjnych kamer. A transparentów było kilka.
Po jakimś czasie do transparentu doczepiła się policja. Polacy stawiali opór, a pomagali im Hiszpanie i Włosi. Na stadionie wrzało. Ludzie krzyczeli hasła typu “Polonia” i “Solidaridad”. Potem funkcjonariusze tłumaczyli, że musieli zwinąć transparent z osobistego rozkazu ambasadora Moskwy w Madrycie. Następnego dnia o akcji pisała światowa prasa. Francuski “L’Equipe” poświęcił temu cały artykuł, wspominając o czterystu Polakach, którzy wybrali się do Hiszpanii. Dodali, że koszty, które przy tym ponieśli, były równowartością czteroletniej pensji. Plakaty i znaczki Solidarności sprzedawano nawet na hiszpańskich deptakach, co wzbudzało zainteresowanie nie tylko miejscowych, ale i przyjezdnych, którzy przyjechali obejrzeć piłkę na najwyższym poziomie.
Co najbardziej utkwiło w pamięci ludzi z wydarzeń boiskowych? Oczywiście Włodzimierz Smolarek i jego słynny taniec przy chorągiewce. Tego typu grę na czas do dziś nazywa się jego imieniem. Do końca nie wiadomo, czy nauczył się tego sam, czy gdzieś podpatrzył. Ważne, że inwencja Smolarka była mostem prowadzącym reprezentację Polski do półfinału mundialu. Tam, niestety, musieliśmy uznać wyższość Włochów, ale na pudło załapaliśmy się po wygranej z Francją.