W Krakowie sprawy przybierają nietypowy obrót, parę lat temu nie do pomyślenia. Gdyby zmierzyć poziom oczekiwań i nastrojów w obu klubach, wyszłoby najpewniej, że przed rozpoczęciem sezonu słupki wyżej skaczą jednak w Cracovii, a nie w Wiśle. Jacek Zieliński najpierw świetnie finiszował w lidze (7 zwycięstw, 2 remisy), teraz sprząta szatnię, a do tego zapowiada „transfery robione z głową”. Wszystkich trzech aspektów bardzo temu klubowi ostatnio brakowało.
Informacje o tym, że nie będą już przydatni dostali: Krzysztof Nykiel, który już w minionym sezonie grał niewiele; Sławomir Szeliga – w równej mierze symbol oddania Cracovii, co i absolutnej ligowej przeciętności, a także Mateusz Żytko. Ten ostatni szuka klubu, choć ma jeszcze pół roku kontraktu. „Jeśli będzie chciał go wypełnić, już wie, że zrobi to w rezerwach”, mówi Zieliński.
Koniec dobrej passy ligowego króla spadków.
Cracovia pozbywa się niepotrzebnych. Z grona tych, którzy u Zielińskiego grali regularnie, odejdzie tylko Adam Marciniak. Uzgodnił już warunki kontraktu z wicemistrzem Cypru AEK Larnaka, w środę go podpisze. Wczoraj przyjechał do klubu się pożegnać. Podstawowy problem, jaki tu powstaje, to ten, że Cracovia zostaje z jedynym lewym obrońcą – Jaroszyńskim i koniecznie potrzebuje kolejnego. „Jeden ciekawy już uciekł nam sprzed nosa, reprezentant europejskiego kraju”, twierdzi trener.
Póki co, Zieliński ciągnie na półtora etatu – wykonując część zadań dyrektora sportowego. Proces wzmacniania zespołu ma jeszcze trochę potrwać, ale deklaruje, że umówili się z prezesem na „kilku konkretnych zawodników”. Dotąd sprowadzili Grzegorza Sandomierskiego i Huberta Wołąkiewicza. Zieliński po poprzednim sezonie mówił, że liczy na jakiś spektakularny transfer i podkreśla, że to aktualne.
Nie miał na myśli powyższych.
„Nie będzie żadnego szaleństwa, żadnych testów, ani zatrzymywania jadących pociągów”, mówi. Jest zdania, że wartościowe transfery będą być może możliwe dopiero w kolejnych tygodniach okienka. „Niektórzy zawodnicy, których mamy na oku, są jeszcze zaaferowani na przykład grą w Lidze Europy”, twierdzi. Poza lewym obrońcą, szuka też zwłaszcza napastnika.
Filipiak jednak skłonny sięgnąć do portfela. Ligowy finisz znów rozbudził w Cracovii apetyty. Oby Zieliński dobrze wystartował. Bo jak pokazuje historia, rozbudzone apetyty w pierwszej kolejności obracają się przeciwko trenerowi. Kolejna piękna tragedia nikomu w Cracovii niepotrzebna.