To już przesądzone. Kosecki nie zagra w Legii w kolejnym sezonie. Możliwe, że zostanie w Ekstraklasie. W grę wchodzą trzy kluby: Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Legia chciałaby otrzymać za swojego zawodnika 300 tysięcy euro. Wiadomo, że we Wrocławiu płacić nie mają zamiaru, więc ten kierunek raczej odpada. Pozostałe dwa są realne – pisze dziś Przegląd Sportowy o Jakubie Koseckim. A to tylko jedna z wielu transferowych przymiarek, którymi zdominowane są dzisiejsze gazety. Zapraszamy na nasz piątkowy przegląd najciekawszych materiałów.
FAKT
Zaczynamy od Faktu i jego licznych doniesień transferowych. Lech chciałby powalczyć o Ligę Mistrzów, mając w składzie m.in. Macieja Gajosa.
To może być świetny ruch poznaniaków na wypadek ewentualnego rozstania z Karolem Linettym. Szefowie Kolejorza od dłuższego czasu szykują się na odejście reprezentanta Polski. Trener Maciej Skorża bardzo chciałby, żeby utalentowany pomocnik został jeszcze przynajmniej na eliminacje Ligi Mistrzów, ale w tej chwili ciężko stwierdzić, jaki będzie ostateczny scenariusz. – Szanse na pozostanie Karola oceniam w tej chwili 50 na 50 – mówił nam kilka dni temu prezes Lecha Karol Klimczak. Możliwy jest nawet wariant, że Linetty o rok przedłuży umowę i zostanie sprzedany dopiero po następnym sezonie. Zwłaszcza że bardzo kusi go perspektywa walki w europejskich pucharach.
Adrian Mierzejewski chce wrócić do reprezentacji. Brak powołań uwiera jak drzazga pod paznokciem – mówi w wywiadzie.
W Arabii Saudyjskiej rozwinął się pan jako piłkarz?
– Są ze mnie zadowoleni, zostałem wybrany na najlepszego pomocnika ligi. By zostać piłkarzem sezonu zabrakło mi niewiele. To nie jest liga, w której obiera się mandarynki, jak mówią złośliwi. Nie wiem, czemu w Polsce jest lekceważona. Niedawno trafił tutaj Dani Quintana z Jagiellonii. W Polsce go chwalono, w Arabii grał pół roku, strzelił jednego gola i mu podziękowano. Grek Samaras też odszedł stąd po pół roku. Dla słabych nie ma miejsca, pożegnania są czymś normalnym. Jestem pierwszym obcokrajowcem, z którym w ostatnich siedmiu sezonach przedłużono umowę. Kontrakt podpisałem rok temu w lipcu. Razem ze mną przyszło dwóch Brazylijczyków. Zimą wyjechali. Sprowadzono najlepszego zawodnika i króla strzelców ligi ekwadorskiej. Też już go nie ma, podobnie jak skrzydłowego z Urugwaju. Od obcokrajowców wymaga się tutaj więcej.
Jak się panu żyje w Arabii Saudyjskiej?
Adrian Mierzejewski: Dobrze. Żona i dwoje dzieci są ze mną. Trenuję po godzinie dwudziestej, więc upał nie dokucza. Trenerami tutejszych klubów są obcokrajowcy, moim – Urugwajczyk, a wcześniej był Hiszpan. Trenuję mocniej niż w Trabzonsporze. W klubie są tłumacze, ale porozumiewam się po angielsku. Pojedyncze arabskie słowa rozumiem, ale pisać nie umiem.
Sporo informacji w małych ramkach:
– Adam Kokoszka blisko Śląska Wrocław
– Pieniądze miasta znów ratują Koronę
– Błażej Augustyn odchodzi do szkockiego Hearts
– Pogoń zainteresowana Grzegorzem Goncerzem
Wczoraj Augustyn rozpoczął testy medyczne w zespole „Serc”. Kokosza z kolei ustalił warunki umowy, choć kwestie prawne dotyczące rozstania z Torpedo Moskwa nie są jeszcze rozstrzygnięte.
Jakub Kosecki opuści Legię?
To już przesądzone. Kosecki nie zagra w Legii w kolejnym sezonie. Możliwe, że zostanie w Ekstraklasie. W grę wchodzą trzy kluby: Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Legia chciałaby otrzymać za swojego zawodnika 300 tysięcy euro. Wiadomo, że we Wrocławiu płacić nie mają zamiaru, więc ten kierunek raczej odpada. Pozostałe dwa są realne, tym bardziej, że przy Łazienkowskiej wysoko stoją akcje Karola Mackiewicza. Zainteresowanie Koseckim wyrażało też FC Luzern.
Górnik Łęczna bierze Kamila Poźniaka, od podpisania umowy dzielą go już tylko testy medyczne. Klubu za granicą szuka z kolei Grzegorz Kuświk. Polskie kluby nie chcą spełnić jego oczekiwań.
Snajperem interesowały się między innymi Lech Poznań i Jagiellonia Białystok. Oba kluby zrezygnowały jednak z zatrudnienia Kuświka. Nieoficjalnie mówi się, że chciał zarabiać przynajmniej 50 tysięcy złotych miesięcznie. Mistrz Polski zamiast niego sięgnął po Marcina Robaka, a trzecia w tabeli Jagiellonia po króla strzelców II ligi Łukasza Sekulskiego. Dlatego Kuświk szuka pracodawcy poza Polską. Napastnikiem zainteresowane są kluby z Japonii i Rosji, które bez problemu mogą spełnić wymagania.
Na koniec jeszcze kawałek o Neymarze, który nie umie przegrywać, ale to już sobie odpuścimy. Wszyscy wiedzą, co zdarzyło się w meczu Brazylii.
GAZETA WYBORCZA
To pan Boniek mnie zna? – tak zatytułowana jest dziś na łamach GW rozmowa z Michałem Pazdanem, którego powszechnie uważa się za odkrycie i największego wygranego ostatniego zgrupowania.
Zbigniew Boniek twierdzi, że śledzi pana grę od dawna i zawsze pana cenił, choć długo uważał, że nie wykorzystuje pan potencjału.
– To prezes Boniek w ogóle mnie zna? Już sam ten fakt jest dla mnie komplementem. Choć na początku zgrupowania podszedł do mnie i się przywitał, więc podejrzewałem, że może mnie trochę kojarzy.
A co z wykorzystywaniem potencjału?
– Każdy dojrzewa w innym momencie. Dotyczy to nie tylko piłkarzy. Może ja dojrzałem ostatnio? Lepiej późno niż wcale. Ale ja nie chcę, by po Pazdanie w kadrze zostało tylko wspomnienie solidnego występu z Gruzją. Mam apetyt na więcej i wiem, że trzeba o to walczyć. Szansa w kadrze, która wydawała się stracona, wróciła. Będę pracował, by się jej uchwycić.
Poza tym, wiele nam nie zostało. Jeden tekst o Copa America.
Do walki staje największy kolos piłki, pięciokrotny mistrz świata, zespół, który w ostatnich sześciu edycjach Copa America zaliczył aż cztery triumfy. Jego rywalem będzie lokalna “Panna Nikt” – Wenezuela najsłabsza z drużyn na południowoamerykańskim kontynencie, która nigdy nie awansowała na mundial, na Copa America szczytem jej osiągnięć jest czwarte miejsce. Raz wystąpiła na igrzyskach w Moskwie tylko dlatego, że Argentyna je zbojkotowała.W niedzielę na boisku spotkają się więc dwie skrajności, których pod względem historii i tradycji nie łączy nic. Problem polega jednak na tym, że Wenezuela doczekała właśnie generacji najzdolniejszych graczy w swojej historii. Cztery lata temu na Copa America w Argentynie gracze Wenezueli porzucili odwieczną rolę chłopców do bicia. Na inaugurację rywalizacji w grupie w La Placie zremisowali z Canarinhos 0:0. W kolejnym meczu pokonali Ekwador i pewny awansu selekcjoner Cesar Farias mógł wystawić rezerwy na ostatni mecz z Paragwajem (3:3), zajmując drugie miejsce w grupie za Brazylią gorszą różnicą bramek.
SUPER EXPRESS
Trzy piłkarskie strony na łamach Superaka. Najpierw rozmowa z Adrianem Mierzejewskim. Kolejną przeczytacie w Przeglądzie Sportowym.
Co cię najbardziej zaskoczyło?
– Wiele rzeczy. Paliwo jest na przykład tańsze od wody: benzyna kosztuje 40 groszy za litr, a woda złotówkę. Nic, tylko tankować i jeździć (śmiech). Piłkarze są bardzo rozpoznawalni. Są mecze, na które przychodzi po 60-70 tysięcy kibiców. Zdarzają się sytuacje, że ktoś prosi o zdjęcie. A na mieście trudno piłkarzowi zapłacić za obiad. Większość ludzi rozmawia po angielsku, nie jest to jakaś dzicz. Nigdy nie przytrafiło mi się nic złego.
Nauczyłeś się arabskiego?
– Nie! (śmiech) Rozmawiam po angielsku, bo arabskiego się nie da nauczyć. Szczególnie przeraża mnie ich pisownia, te szlaczki (śmiech). Miasto, w którym mieszkam, jest większe od Warszawy ze dwa razy. Jest wszystko, hotele, galerie handlowe, drapacze chmur, autostrady. Wszystko dostępne, ale też bez przesady, złotych klamek nie ma.
Ondrej Duda o milion od Interu Mediolan.
Jak się dowiedział z pewnego źródła “Super Express”, Włosi dają 5 mln euro, Legia chce milion więcej. Największy spór toczy się o ewentualne bonusy. Jeszcze zimą działacze Legii byli przekonani, że latem sprzedadzą Słowaka za co najmniej 7 mln euro. Ondrej miał jednak słabszą wiosnę i wicemistrzowie Polski musieli spuścić z ceny, teraz chcą minimum 6 mln euro. Inter daje 5 mln, brakujący milion jest gotowy dorzucić, ale pod warunkiem że Legia zrezygnuje z wysokich bonusów za ewentualny kolejny transfer Dudy z Interu do kolejnego klubu.
Na koniec aferka obyczajowa. Znana dolnośląska lekarka rzekomo oskarża Przemysława P., agenta m.in. Arka Milika, o gwałt. Zdaniem kobiety, menedżer był równie aktywny na rynku menedżerskim, co w internecie, gdzie nawiązywał kontakty towarzyskie. Feralne spotkanie z lekarką miało mieć miejsce w jednym z hoteli w Polkowicach, w grudniu minionego roku. Podczas niego doszło rzekomo do „czynności, na które nie wyrażała zgody”. Twierdzi też, że bardzo niewiele pamięta, chociaż wypiła minimalną ilość alkoholu. Agent, za pośrednictwem prawnika, stanowczo zaprzecza.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Lech i Legia osłabiają Jagiellonię.
Wygląda na to, że nasza Ekstraklasa nauczyła się funkcjonowania w czasach kryzysu i okno transferowe zapowiada się ciekawie. Legia, jak wynika już z okładki, szuka wzmocnień w Jagiellonii.
Pazdan ma za sobą najlepszy sezon w karierze, bardzo dobrze zagrał przeciwko Gruzji (4:0) w meczu eliminacyjnym EURO 2016. W tym roku skończy 28 lat, więc jest w optymalnym wieku dla piłkarza. Jednak w Białymstoku przyznają, że zawodnik zastanawia się nad spróbowaniem sił w mocniejszej lidze. Ponoć dostał zgodę na transfer, a więc jeśli Legia realnie myśli o sprowadzeniu go, powinna odważniej wkroczyć do gry. kolei Mackiewicz byłby bardziej inwestycją w przyszłość. Sposobem gry przypomina Jakuba Koseckiego (nim interesuje się Jagiellonia). Jeśli legioniści zrealizują wszystkie plany, czyli sprzedaż Michała Żyry i Koseckiego, zostanie im dwóch typowych skrzydłowych: Guilherme i Michał Kucharczyk.
Nie wypali temat transferu do Legii Macieja Sadloka, chociaż kontakt został nawiązany. Zdaniem PS, Legia poszuka na lewą obronę innego piłkarza.
Lech o Ligę Mistrzów z Gajosem?
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kilka dni temu poznaniacy złożyli Jagiellonii ofertę kupna piłkarza. Wiemy, że poznaniacy są skłonni wyłożyć maksymalnie 400-500 tys. euro. Trzeba pamiętać o tym, że jego kontrakt kończy się w czerwcu przyszłego roku, więc to ostatnia dla białostoczan szansa, żeby zarobić. Rozmowy są jednak na razie na początkowym etapie i nie wiadomo, jak się zakończą.Kolejorz nie jest jednak jedyny na placu boju, bo w szranki zamierza stanąć również Lechia Gdańsk, która planuje zbudować bardzo silny skład na nowy sezon.
Przeglądając Fakt wspomnieliśmy o Kokoszce do Śląska.
Kokoszka w poprzednim sezonie był obrońcą Torpedo Moskwa. Klub ze stolicy Rosji spadł jednak z Premier Ligi. Ma tak poważne problemy finansowe, że zawodnik już kilka miesięcy temu uruchomił procedurę rozwiązania kontraktu z winy pracodawcy (cztery miesiące nie dostał pensji). Wiemy, że Śląsk praktycznie uzgodnił warunki ze środkowym obrońcą. Co stoi na przeszkodzie, żeby Kokoszka zjawił się we Wrocławiu? Klub i agent piłkarza nabierają wody w usta. – W ostateczności grę Adama w Polsce umożliwi PZPN, wystawiając certyfikat na rok – mówi Marcin Kubacki, jego menedżer. Wszystko wskazuje więc na to, że kwestie prawne nadal nie są do końca rozstrzygnięte.
Wszystko, co dziś najciekawsze, to transferowe wieści. Jean Barrientos otrzymał od Wisły propozycję obniżki zarobków i wciąż zastanawia się czy ją przyjąć. Miedź Legnica zbroi się po zęby, z myślą o Ekstraklasie.
Dotychczasowy szkoleniowiec Janusz Kudyba wraca do pracy w akademii. Rozmowy z następcą są już ponoć bardzo zaawansowane. Na pewno nie będzie to jednak Leszek Ojrzyński. Dadełło potwierdza, że bardzo chciał go mieć u siebie, ale nie potrafił go namówić do pracy w pierwszej lidze. Miedzi nie poprowadzi też Ryszard Tarasiewicz, który właśnie odszedł z Korony, choć też był w kręgu zainteresowań szefa klubu z Legnicy. – Tak czy inaczej zmiana była konieczna. Janusz Kudyba zapewnił, że jest w stanie z tym składem, który ma, zająć wysokie miejsce w tabeli. Skończyło się trzynastym. Coś jest nie tak i trener jest za to w jakimś stopniu współodpowiedzialny – dodaje Dadełło. Zakontraktowanie napastnika Bartosza Ślusarskiego, środkowego obrońcy Michała Stasiaka oraz Rumena Trifonowa, doświadczonego lewego obrońcy Łokomotiwu Sofia, obecnie trzeciej drużyny bułgarskiej ekstraklasy, to jasny sygnał: każdy inny wynik niż awans zostanie uznany nad Kaczawą za klęskę.
Na koniec jeszcze raz zaglądamy do wywiadu z Adrianem Mierzejewskim, który stara się przekonać, że w Arabii Saudyjskiej mają poważną ligę.
Do Arabii Saudyjskiej trafił pan z tureckiego Trabzonsporu.
– Miałem jeszcze ważny kontrakt i nie sądziłem, że turecki klub rozpocznie wyprzedaż. Byłem na wakacjach, kiedy dowiedziałem się, że jest oferta z Arabii Saudyjskiej i Trabzonspor zamierza ją zaakceptować. Byłem nieprzyjemnie zaskoczony, ale nie żałuję. W Rijadzie jestem szczęśliwy, nie siedzę tam na siłę. Kosztowałem ponad trzy miliony euro, więc poczułem się doceniony. Liga arabska jest słabsza od tureckiej, poziomem przypomina naszą ekstraklasę. Moja drużyna, i jeszcze może dwie, walczyłyby o mistrzostwo Polski. To cywilizowana liga, na mecze przychodzi 50-60 tysięcy ludzi. Kontrakty są gwarantowane przez FIFA. Drugi raz z rzędu zostaliśmy najlepszym zespołem w kraju, graliśmy w azjatyckiej Lidze Mistrzów. Nasz mecz w Iranie oglądało na żywo 100 tysięcy ludzi czyli więcej niż El Clasico.
Wyjeżdżał pan z Polski jako najdroższy ligowiec, za 5,25 mln euro. Czy wszystko później się potoczyło tak, jak pan chciał?
– Nie narzekam. Nikt mi nie kazał podpisywać kontraktów. Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Do Kataru czy Emiratów przychodzą zawodnicy starsi, jak Xavi, ale w Arabii niewielu jest obcokrajowców powyżej 30. roku życia. Chcę wypełnić umowę z Al-Nassr, która kończy się za dwa lata. Gdyby mi zaproponowali przedłużenie kontraktu, zrobiłbym to.