Reklama

Nie tylko Nieciecza. Europejskie wioski goszczące poważną piłkę

redakcja

Autor:redakcja

17 czerwca 2015, 08:19 • 6 min czytania 0 komentarzy

Zainspirowani Niecieczą postanowiliśmy zabawić się w piłkarskich detektywów. Takich z bardzo małą lupką. Generalnie naszym celem było znalezienie miejscowości mniejszej niż małopolska wieś, która w przyszłym sezonie również będzie gościć najwyższą klasę rozgrywkową swojego kraju. Zakres: Europa. Misja zakończona pomyślnie, chociaż – mówiąc szczerze – łatwo nie było. W porządku, dość peplania. Zabieramy was na krótką, egzotyczną wycieczkę po mikroskopijnych osadach z całkiem sporymi – jak na warunki krajowe – klubami piłkarskimi. 

Nie tylko Nieciecza. Europejskie wioski goszczące poważną piłkę

Streymnes, Wyspy Owcze (EB/Streymur) – 208 mieszkańców

Absolutny ewenement i zdecydowanie najmniejsza miejscowość z futbolem na tak wysokim szczeblu. Kiedyś wioskę zamieszkiwali norwescy poławiacze wielorybów. Dziś kolorowych domków jest zaledwie kilkadziesiąt. Drużyna piłkarska to jej największa (jedyna?) atrakcja. Niby koniec świata, niby peryferia Wysp Owczych, a stadionik jak się patrzy. Do tego niecieczańskiego sporo mu brakuje, ale ze swoim tysiącem miejsc i tak pomieściłby wszystkich mieszkających w okolicy ludzi, owce i kozy. Może nawet znalazłoby się miejsce dla wieloryba.

Reklama

Zdecydowanie największym wydarzeniem w ich historii był dwumecz z Manchesterem City, w 2008 roku, w ramach pierwszej rundy kwalifikacyjnej do Pucharu UEFA. Najlepsze pytanie zadano dyrektorowi farerskiego klubu, zaraz po wylosowaniu Anglików: czego spodziewa się pan po tym dwumeczu? Popatrzył jak na kosmitę. – Tego, że dostaniemy lanie. Co ciekawe, lania nie było, bo ledwie dwie wygrane po skromnym 2:0. Mecz domowy niestety nie mógł odbyć się w Streymnes. Brakowało chłopców do podawania piłek i wysokich ogrodzeń. Bez nich mogłoby być ciężko, bo stadion leży tuż obok morza. Nie wierzycie? Z innej perspektywy stadion wygląda tak.

Carev Dvor, Macedonia (FK Mladost) – 605 mieszkańców

Historia w zasadzie podobna do tej z Niecieczy. O ile opisywani przed chwilą wyspiarze jeszcze niedawno sięgali po mistrzostwo swoich Wysp, o tyle piłkarze Mladostu w macedońskiej Ekstraklasie – podobnie jak drużyna z okolic Tarnowa – zagrają po raz pierwszy w historii. Historii, która przyspieszyła dopiero w ostatnich latach. Klubik z małej wioski zaliczył dwa awanse z rzędu, z trzeciej do pierwszej ligi. Dwa lata temu sprowadzili kilku zawodników, którzy spokojnie znaleźliby zatrudnienie w najwyższej klasie rozgrywkowej. I jakoś poszło. Plany są ponoć ambitne, chociaż trudno natknąć się na konkretną informację odnośnie funkcjonowania jak i finansowania klubu.

Warunki odbiegają jednak od norm zarówno tych polskich, jak i nawet farerskich. Jeszcze niedawno boisko nie spełniało standardów drugoligowych. Na szybko budowano budynki klubowe i sklecano prowizoryczne szatnie. Dziś wygląda to mniej więcej tak.

Reklama

A tutaj szampańska feta po awansie do ekstraklasy. Pomieszczenie, najwyraźniej szatnia, przypomina trochę to, w którym na ogół zimują zbiory ziemniaków i marchewek, ale cóż. To – z całym szacunkiem – tylko Macedonia.

Nieciecza, Polska (Termalica Bruk-Bet) – 750 mieszkańców

O naszym rodzynku siłą rzeczy możemy napisać najwięcej z oczywistego powodu – Niecieczę osobiście przeszliśmy wzdłuż i w szerz. Fakt, nie był to wyczyn wyjątkowo zajmujący. Ledwie kilka ulic i dwa drogowskazy: pierwszy z napisem “centrum”, a drugi “Bruk-Bet”. Małopolską wieś bardzo dokładnie opisaliśmy w TYM tekście, więc nie będziemy się powtarzać. Możemy dodać jedynie, że ze wszystkich w zestawieniu jest ona najbardziej uporządkowana i najbliżej jej do cywilizacji.

W Niecieczy nie znaleźliśmy żadnej walącej się rudery. Właściwie same schludne, piękne domki, a przed nimi – obowiązkowo – oczywiście kostka brukowa, po której za piłką biegają dzieciaki w pomarańczowych strojach ze słonikiem na piersi. Fajna, naprawdę fajna sprawa. Z polskiego przedstawiciela społeczności wiejskich w ekstraklasach możemy być jak najbardziej dumni.

Leirvik, Wyspy Owcze (Víkingur Gøta) – 867 mieszkańców

Tutaj narodził się mały dylemat. Siedziba klubu znajduje się w miejscowości Leirvik, a stadion w Norðragøta, które z liczbą 548 mieszkańców jest mniejsze od Niecieczy. Ostatecznie uznaliśmy jednak, że pod uwagę bierzemy miejsce urzędowania, a nie rozgrywania meczów. Miejscowości dzieli mniej więcej sześć kilometrów przeprawy przez widoczne na zdjęciach góry. Kiedyś każda z wiosek miała swój klub. Fuzji dokonano zaledwie kilka lat temu.

Jak na klub z Wysp Owczych mają dość ciekawe CV. W poprzednim sezonie na przykład dotarli aż do trzeciej fazy eliminacji Ligi Europy. Po drodze wyeliminowali łotewską Daugavę i… norweskie Tromso, co zdaje się chyba jednym z największych międzynarodowych sukcesów farerskiego futbolu klubowego. Rok wcześniej dali radę w dwumeczu z fińskim FC Turku i odpadli dopiero z rumuńskim Petrolulem. Naprawdę nieźle.

Turnovo, Macedonia (FK Horizont) – 941 mieszkańców

Kolejna macedońska wioska, pierwsza w historii poniżej tysiąca mieszkańców w tamtejszej najwyższej lidze. Mieszkańcy Niecieczy mogą zbić piątkę, bo stadion w Turnovie również leży niemal w szczerym polu. Najciekawiej jest tam podczas pory deszczowej. Po zdjęciach wnioskujemy, że na stadionie uszkodzeniu uległ system odprowadzania wody, bo spokojnie można byłoby tam organizować wyścigi kajaków i kanadyjek. Ale to wyłącznie nasze domysły.

Klub z Turnova czerpie talenty z pobliskiej Strumicy, gdzie mieści się jedna z filii Pandev Academy, założona przez Gorana Pandeva. Bazują na młodzieży, bo na zakupy najnormalniej w świecie nie ma pieniędzy. Prowizoryczni skauci jeżdżą po okolicznych wsiach w poszukiwaniu chłopaków wykazujących talent. Jak przyznał prezes, dzieci rolników mają lepsze predyspozycje od tych z większych miast, co jego znajomy lekarz ponoć potwierdził badaniami. Głównym sponsorem jest skromna sieć supermarketów Horyzont, zatrudniająca niecałą setkę pracowników.

To niesamowite, ale w sezonie 2013-14 mieli spore szanse na zdobycie mistrzostwa. Ostatecznie finiszowali na drugim miejscu, ale przez dwa ostatnie lata próbują sił w kwalifikacjach do Ligi Europy. Z żałosnym zapleczem i bazując niemal wyłącznie na ogrywaniu młodzieży, w debiutanckim sezonie w europejskich pucharach przeszli pierwszą rundę, a w drugiej, po naprawdę wyrównanym dwumeczu (2:3), odpadli nie z byle kim, bo Hajdukiem Split.

W minionym sezonie było gorąco, ale Turnovo utrzymało się po barażach.

Zavrć, Słowenia (NK Zavrć) – 1338 mieszkańców

Pierwszy tysięcznik w naszym zestawieniu. Szczerze? Robi wrażenie. Ładna strona internetowa i dobrej jakości zdjęcia, za którymi nie trzeba przetrzepać całego internetu. W słoweńskim klubie szkoli się siedem roczników dzieci i młodzieży. Stadion może nie powala na kolana, ale jakością zdecydowanie przewyższa przedpotopowe klepiska z Macedonii. Zavrć długie lata tułała się po niższych ligach, aż klubem zainteresował się Miran Vuk – brat burmistrza (sołtysa?) wsi i człowiek numer 21 na liście najbogatszych Słoweńców.

Od tamtej pory wędrowali coraz wyżej, aż w poprzednim sezonie dotarli do słoweńskiej Prvej Ligi, której metę minęli na piątym miejscu. W przyszłym roku cel jest jasny: awans do europejskich pucharów. Problem polega na tym, że bracia Vuk są podejrzani o uchylanie się od płacenia podatków. W sumie chodzi o kwotę niemałą, bo przekraczającą cztery miliony euro. Do tego dochodzą fałszerstwa, niszczenie dokumentów i dziwne interesy na Cyprze i Brytyjskich Wyspach Dziewiczych.

Ballinamallard, Irlandia Północna (Ballinamallard United FC) – 1340 mieszkańców

Z kontynentu przenosimy się na Wyspy, tym razem już nie Owcze, a Brytyjskie. Klub z maleńkiego Ballinamallard do niedawna musiał szczycić się wyłącznie wychowaniem byłego bramkarza Manchesteru United, Roya Carolla, co – umówmy się – nie jest najlepszą wizytówką. Od trzech lat Ballinamallard grają jednak w północnoirlandzkiej elicie i pozytywnie zaskakują. Głównie dziennikarzy, którzy stawiają ten klub jako model małego, futbolowego przedsiębiorstwa.

– Ktoś powiedział, że w sumie nie mamy nic do stracenia i ja się pod tym podpisuję. Chcemy wyjść na boisko i cieszyć sie grą w pierwszej lidze. W ogóle się nie denerwujemy. To przecież tylko piłka nożna, to bardzo proste – mówił po awansie trener, Whitey Anderson.

Kameralne Ferney Park nie spełniało ekstraklasowych wymogów. Konieczne okazały się modernizacje. Z pomocą przyszło czterech lokalnych przedsiębiorców, którzy przekazali 80 tys. funtów. Skład tworzą lokalne talenty i jeden gość z dalekich stron. Bramkarz – Alvin Rouse – reprezentant Barbadosu, prywatnie producent rękawiczek, także rękawic bramkarskich. Ciekawostką jest fakt, że dojazd na stadion Ballinamallard graniczy z cudem. W minionych sezonach problemy z trafieniem mieli zarówno przeciwnicy, jak i stacje telewizyjne, które często w ogóle odpuszczały wysyłanie swoich ekip. Zdarzało się, że skrót meczu zawierał jedną bramkę, podczas gdy zdobywali trzy.

PIOTR BORKOWSKI


Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...