Wydawało się, że po porażce 1:4 przy Bułgarskiej rewanż we Florencji będzie tylko formalnością dla Fiorentiny. Lech zaskoczył Violę, wygrał 3:2, a w pewnym momencie prowadził 3:0. Po meczu Cristiano Biraghi nie omieszkał skomentować pracy słoweńskiego sędziego Rade Obenovicia, który zdaniem kapitana przeszkadzał Violi w pierwszej połowie i właśnie przez niego rosła frustracja w drużynie.
W pierwszej połowie gdyby Alan Czerwiński za faul na Sottilu otrzymałby drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę, nie mógłby mieć pretensji do słoweńskiego sędziego. Taktyczne przewinienie. Wiele mówiło się też o potencjalnym karnym dla Violi. Na powtórkach, że Radosław Murawski uderzył w polu karnym Gonzaleza i w tym przypadku sędzia powinien wskazać na wapno.
– Jeśli sędzia przyznaje rzuty wolne tylko jednej drużynie, to sprawa staje się skomplikowana. Nie lubię rozmawiać o sędziach, ale mecz wyglądałby inaczej, gdyby piłkarz Lecha (Alan Czerwiński – przyp.) dostał czerwoną kartkę za faul na Riccardo Sottilu. Sędziowanie to jednak tylko część gry. Gdy przegrywa się 0:3, to można się obawiać, że stanie się coś niewyobrażalnego. Przeanalizujemy to. Przegraliśmy, ale to wystarczyło do awansu – zaznaczał Biraghi.
Fiorentina w półfinale Ligi Konferencji zagra z FC Basel, które wyeliminowało wczoraj francuską Niceę (4:3 w dwumeczu).
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
- Czy Lech ucieknie reszcie Ekstraklasy?
- Sztuka znajdywania bohaterów nieoczywistych – Velde, Sobiech (!), Sousa
- Dzięki za walkę, hej Lechu, dzięki za walkę!
Fot. Newspix