Reklama

Wielkie uczynisz pustki w domach naszych. Co stracimy bez Krychowiaka?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

18 marca 2023, 08:57 • 5 min czytania 88 komentarzy

Wiekopomna chwila. Symboliczny moment. Może i nawet początek rewolucji. Grzegorz Krychowiak nie przyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski i to nie z powodu jakiegoś urazu – przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo – a decyzji Fernando Santosa i jego sztabu opartej na rzetelnej analizie przydatności poszczególnych zawodników. Brak grającego w lidze saudyjskiej pomocnika nie oznacza, że ten za chwilę skończy reprezentacyjną karierę, niemniej portugalski selekcjoner wysyła nam właśnie sygnał: chce grać w piłkę, a nie w przeszkadzanie. Wielkie uczynisz pustki, Krychowiaku, w domach naszych. Za czym będziemy tęsknić? O tym poniżej.

Wielkie uczynisz pustki w domach naszych. Co stracimy bez Krychowiaka?

Najłatwiej byłoby napisać, że za życiem zastępczym. Fenomen społeczny i posłaniec złych wiadomości. Piłkarz, który zawsze wzbudza emocje, zawsze grzeje, zawsze prowokuje do wymiany argumentów. Jeśli Santos nie odwoła swoich słów i dalej będzie pomijał Krychowiaka, bezpowrotnie stracimy…

Palący temat do dyskusji

Winda i kurtuazyjny small talk. Wieczorne spotkanie przy piwku. Pogawędka na przerwie szkolnej. Te wszystkie sytuacje łączy jedno: gdy nie ma o czym, zawsze można pogadać o Krychowiaku. Wystarczy otworzyć temat, na przykład hasłem „ja cię kręcę, znowu ten Krychowiak”, i już łapie się bliską więź z drugim człowiekiem. Krychowiak przełamuje lody. Krychowiak stanowi niezawodny wytrych. Krychowiak kształtuje ogólnonarodowy dyskurs o futbolu. Czy będziemy potrafili jeszcze rozmawiać?

Dyżurny powód do narzekań

Reklama

Dyskusje dyskusjami, ale narzekanie to immanentna cecha kibica reprezentacji. Na co my teraz będziemy kręcić nosem? „Ja cię kręcę, znowu ten Krychowiak”, wystarczyło zacząć tak samo jak kurtuazyjną rozmowę i do naszych polskich mózgów już zaczynały docierać endorfiny. Każda strata, każda kartka, każde podanie do nikogo – jak bardzo my dzięki tym sytuacjom potrafiliśmy sobie ulżyć. I na co my teraz będziemy narzekać? Na pogodę, która już za chwilę będzie dobra?

LEDERMAN ZAMIAST KRYCHOWIAKA. CZY TO SYMBOL NOWEGO OTWARCIA W REPREZENTACJI POLSKI?

Sposób na pewny zarobek

Skończyło się złote źródełko, z którego wielokrotnie czerpaliśmy grając u FUKSIARZA. Ważny mecz reprezentacji i Krychowiak w pierwszym składzie? W ciemno można było obstawiać żółtą kartkę. Zobaczył ją z Anglią na Narodowym. Z Belgią i Holandią w Lidze Narodów. Na poprzednim mundialu. Na Euro 2020, gdy przeszedł samego siebie i najpierw wyleciał z boiska ze Słowacją, by później pauzować z Hiszpanią i znów dostać napomnienie ze Szwecją.

Niesamowita jest to statystyka – z dwudziestu żółtych kartek, jakie Krychowiak zgromadził w meczach kadry narodowej, aż połowę obejrzał w ciągu dwóch ostatnich lat!

Reklama

Wielkie miliony na szczytne cele

Szkoda, że tej premii nie ma, bo kilka milionów poszłoby na szczytny cel. A tak nie pójdzie nic – mówił Krychowiak w Meczykach po aferze premiowej. Jako jeden z nielicznych reprezentantów miał odwagę zabrać głos w tej sprawie (i za to doceniamy – zupełnie nieironicznie). Jego słowa złapały nas za serce, zrozumieliśmy, ile straciliśmy na tym, że pomysł z nagradzania za wyjście z grupy upadł (tu już zaczynamy ironizować).

Szkoda, bardzo szkoda. Tym razem się nie udało, ale co, jeśli premier raz jeszcze wpadnie na pomysł przekazania piłkarzom wielkiej premii za sukces sportowy? Reprezentanci rozdzielą ją między sobą, popakują w skarpety i tyle ich widziano. Krychowiak chciał przeznaczyć przynajmniej część należnych mu środków na szczytne cele i namawiał do tego kolegów. Może i państwo wydałoby w bezsensowny sposób 50 milionów, ale, powiedzmy, 25 z nich trafiłoby do potrzebujących. A tak – figa z makiem. Potrzebujący nic nie dostaną. 

POŻEGNANIA NADSZEDŁ CZAS

Epicką zastawkę

Zidane miał ruletę. Juninho posyłał bomby nie do obrony. Lamela czaruje raboną. Wielu zawodników środka pola ma swoje popisowe zagrania. Także i Krychowiak, który do perfekcji opanował element gry zwany zastawką.

Używa go wszędzie, niezależnie od boiskowej sytuacji, często po kilka razy w meczu. Idziesz z obiecującą akcją? Zatrzymaj ją, zrób zastawkę. Nie daj Boże stracisz, a tak – zarobisz przynajmniej rzut wolny, kto wie, może nawet kartkę dla rywala. Zastawka jest dobra na wszystko. Uratuje cię, gdy źle przyjmiesz piłkę, gdy nie masz pomysłu, gdy nie nadążasz szybkościowo.

Jak Santos poradzi sobie bez zastawki?

Jego…

I jego

Jeden z najbardziej absurdalnych numerów dziesięć w historii kadry

Oczywiście, że nawet i w ostatnich latach zdarzało się gorzej zagospodarować „dychę”. Pod nieobecność Krychowiaka nosili ją chociażby Kapustka czy Makuszewski. To jednak incydenty, bo ktoś dychę wziąć musiał, a piłkarz Al-Shabab miał ją przypisaną na stałe. Po raz pierwszy w dziejach futbolu doszło do sytuacji, gdy pomocnik grający z numerem 10 nie potrafi rozgrywać. Może teraz symboliczną koszulkę przejmie ktoś poważny, na przykład Piotr Zieliński?

Narodową imprezę po odpadnięciu z turnieju

– Wychodzimy z grupy i jest żałoba narodowa, przegrywamy z Francją i jest świętowanie kolejnej pięknej porażki, bo przecież „już za chwilę będziemy grać jak Hiszpania” – mówił w Meczykach rozgoryczony Krychowiak.

Jego dusza sportowca cierpiała. Wewnętrzny heros płakał. Ambicja zżerała od środka. A my? Świętowaliśmy! Waliliśmy wódę, jedliśmy schabowe, wszystko jak z najgorszych snów Janusza Filipiaka. Bez Krychowiaka skończy się świętowanie porażek. A przynajmniej zabraknie jedynego obywatela Polski, który je widział i nie bał się głośno o nich powiedzieć. 

Grę na alibi

Mądre i uspokajające podania do bramkarza. Unikanie niepotrzebnego ryzyka w postaci prostopadłych podań. Strzelanie z czterdziestego metra, bo tak. Kierowanie się zasadą, że lepiej spieszyć się powoli. Po co tracić piłkę po trudnych zagraniach, skoro można podać do najbliższego kolegi i jej nie stracić? Brak Krychowiaka oznacza koniec filozofii „najważniejsze to się nie wychylać” w reprezentacji Polski.

Bezsilność

Pragnęliśmy, by reprezentacja Polski grała jak Hiszpania, ale wiedzieliśmy, że to nigdy się nie uda. Krychowiak miał być drugim Busquetsem, Bielik miał rozgrywać jak Xavi, Zieliński do swojego repertuaru mógł dołożyć kilka zagrań Iniesty. Jedynym, który trzeźwo oceniał nasze położenie, był właśnie środkowy pomocnik.

Wyśmiewał polskie pragnienia o drugiej „La Furia Roja”.

Realistycznie patrzył na sytuację.

A my? Byliśmy bezsilni. Tak wobec gry reprezentacji, jak i samego Krychowiaka, któremu nie dało się wytłumaczyć, że nie musimy grać jak druga Hiszpania, skoro status drugiej Szwajcarii też by nam w zupełności wystarczył. 

Status drugiej Szwajcarii, którego z Krychowiakiem nie udałoby się już osiągnąć.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

88 komentarzy

Loading...