Sytuacja wokół Joao Amarala zmienia się jak w kalejdoskopie. W minionym sezonie był jednym z dwóch najlepszych zawodników ekstraklasowych rozgrywek, jesienią wyraźnie obniżył loty, zimą próbował znaleźć sobie nowy klub, na początku rundy wiosennej wydawało się, że jego czas w Lechu dobiegł końca, a tu… proszę, niespodzianka, Portugalczyk dostaje dwadzieścia minut przeciwko Śląskowi Wrocław i zalicza asystę.
Dopiero John van den Brom mówił na antenie Viaplay: – Z tego co wiem, Amaral chce opuścić klub. Jeśli chce to zrobić, droga wolna, życzę mu powodzenia w znalezieniu nowego zespołu, ale niech zdaje sobie sprawę, że więcej nie zagra.
Zaraz jednak poprawiał go prezes prezes Piotr Rutkowski: – Wiemy, jaką ma jakość, jest potrzebny tej kadrze i jeszcze nam się przyda wiosną.
Amaral przesiedział na ławce dla rezerwowych mecz z Bodø/Glimt, a w spotkaniu ze Śląskiem dostał szansę pojawienia się na murawie na ostatnie dwadzieścia minut. W tym czasie zdążył zaliczyć asystę przy golu Michała Skórasia na 1:2. Zagmatwaną sprawę swojego kolegi z drużyny skomentował Filip Marchwiński na antenie Canal Plus Sport.
– Było trochę kontrowersji z nim w roli głównej. Ostatnio padł jednak jasny komunikat, że Joao Amaral jest naszym zawodnikiem i wraca do składu Lecha. Zostaje u nas do końca tego sezonu, jest pełnoprawnym członkiem zespołu, nie miałem problemu z tym, że pojawił się na boisku – powiedział Marchwiński.
Czytaj więcej o Lechu Poznań:
Fot. Newspix