Przed nami kolejne starcie ligowców z zimą. Po dwóch dniach zmagań nasze kluby są wyposażone w doświadczenia innych gospodarzy meczów, maty antyśniegowe i najnowsze prognozy pogody. Wydaje się, że wszystkie trzy spotkania powinny się dziś odbyć. No chyba, że znów gdzieś pojawi się zamieć śnieżna. Zapowiadając dzisiejsze mecze nie będziemy się jednak koncentrować na sprawach pogodowych. Problemów stricte piłkarskich jest bowiem w naszych klubach aż nadto.
Radomiak vs Stal Mielec (12.30) – Starcie przeciwności
Oba zespoły zagrają dziś o pierwsze gole i zwycięstwa w 2023 roku. Jedni i drudzy na inaugurację rundy wiosennej bezbramkowo remisowali. Radomiak na wyjeździe z Miedzią, a Stal u siebie z Lechem Poznań. Trudno wskazać tu faworyta. Radomiak podczas wspomnianej eskapady do Legnicy zupełnie zawiódł w ofensywie, bo drużyna trenera Mariusza Lewandowskiego w zasadzie nie stworzyła sobie groźnej sytuacji.
– Przede wszystkim bardzo szanujemy zespół Miedzi. Niektórzy z góry dopisywali nam trzy punkty, a w Ekstraklasie tak nie jest. Trzeba mocno się natrudzić i popełnić jak najmniej błędów, żeby wygrywać mecze. Lech w Legnicy też nie potrafił wygrać – przyznał Lewandowski na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jesienią w pierwszym meczu w Mielcu padł remis 1:1. Teraz podobny rezultat nie będzie niespodzianką.
– Stal to bardzo solidny zespół. Pokazał to nie tylko w ostatnim meczu z Lechem, ale też jesienią. Każdy ma z nią problemy. Trudno się przebić przez ich bardzo dobrze zorganizowaną obronę. Mają swoje schematy, a trener Adam Majewski wykonuje tam dobrą pracę – dodał szkoleniowiec Radomiaka, który w dzisiejszym spotkaniu będzie mógł skorzystać z wracającego po pauzie za żółte kartki Mateusza Cichockiego.
Mielecki zespół musi z kolei odnaleźć się na nowo po sprzedaniu do francuskiej Toulouse współlidera klasyfikacji strzelców Ekstraklasy Saida Hamulicia. To właśnie on w pierwszym meczu z Radomiakiem strzelił gola. Teraz ekipa z Podkarpacia musi się nauczyć grać bez swojego najlepszego strzelca. Trener Majewski dostał piłkarza, który ma zastąpić Holendra z bośniackim paszportem. W tej roli został sprowadzony z Piasta Rauno Sappinen. Estończyk pokazał z Lechem, że może pasować do gry Stali. Musi jednak poprawić skuteczność.
Mecz Radomiaka i Stali to również konfrontacja przeciwności. W Radomiu mają zespół oparty na obcokrajowcach, których w kadrze drużyny jest piętnastu. Dzisiejsi goście opierają swoją grę na Polakach, a zagranicznych piłkarzy jest tam zaledwie czterech.
– Myślę, że Radomiak, patrząc globalnie, jest naszym zupełnym przeciwieństwem – uważa Adam Majewski. – W naszej kadrze jest tylko kilku obcokrajowców, natomiast zespół Radomiaka jest cały czas w przebudowie, tych obcokrajowców jest mnóstwo. Jest to drużyna, która jest bardzo solidna, która jest niebezpieczna na własnym boisku. Niestety murawa na stadionie w Radomiu nie należy do najlepszych, dlatego mam nadzieję, że nie będzie przeszkadzała w grze. Rywal jest groźny przy stałych fragmentach gry, właśnie w fazach przejściowych i w grze z kontrataku – zaznaczył szkoleniowiec Stali.
Lech Poznań vs Miedź Legnica (15.00) – Szybki rewanż
Rzadko zdarza się w Ekstraklasie, żeby w odstępie kilku dni zagrać dwa mecze z tym samym rywalem i oba były wliczone do rozgrywek ligowych. Podobne historie zdarzały się, ale przeciwnicy mierzyli się ze sobą na przykład w rozgrywkach Pucharu Polski. W tym przypadku wszystko spowodowane jest pucharami, ale tymi w wydaniu europejskim. Kolejorz na początku sezonu był zaangażowany w walkę o fazę grupową w rozgrywkach z szyldem UEFA i dlatego mecz 2. kolejki trzeba było przenieść na 1 lutego. Środowe spotkanie zakończyło się swego rodzaju niespodzianką. Kolejorz już prowadził w Legnicy 2:1, żeby na kwadrans przed końcem stracić bramkę na wagę remisu. Wynik 2:2 (Narsingh 16, Masouras 76 – Marchwiński, Ishak 67) był o tyle zaskakujący, że Miedź dramatycznie broni się przed spadkiem i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, a Lech jako panujący mistrz Polski ma aspiracje, żeby mimo strat punktowych z jesieni jeszcze włączyć się do walki o czołowe lokaty.
Kolejorz notuje swojego rodzaju wiosenny falstart, bo tak trzeba nazwać dwa wyjazdowe remisy na początku rundy rewanżowej ze Stalą (0:0) i Miedzią (2:2).
– Przeanalizowaliśmy dokładnie mecz w Legnicy i wniosek jest taki, że wypracowaliśmy bardzo wiele dobrych okazji. Szwankowało wykończenie, przez co nie strzeliliśmy tylu goli, na ile zasłużyliśmy – przyznał przed dzisiejszym meczem z Miedzią trener Lecha, John van den Brom .
– Czuć niezadowolenie, ale nie ze względu na grę. W niedzielę trzeba to niezadowolenie przekuć w efekty i zwyciężyć. Miedź pewnie nic nie zmieni w swojej taktyce, my natomiast musimy lepiej finalizować akcje – dodał Holender.
Legniczanie pewnie znów nastawią się na szybkie kontry.
– Nasze szybkie przejścia do ataku są dobre i strzelamy z tego bramki. Takich kontr musi robić jednak zdecydowanie więcej niż dwie lub trzy na mecz. Potrzebujemy punktów jak chyba nikt inny w tej lidze – mówił po pierwszym meczu z Lechem trener Miedzi, Grzegorz Mokry.
Pogoń Szczecin vs Śląsk Wrocław (17.30) – Kolejne zmartwienia Serba
Na mecz do Szczecina Śląsk pojedzie bez dwóch kontuzjowanych zawodników. Wrocławianie przegrali przed tygodniem derbowe spotkanie z Zagłębiem Lubin 0:3 i stracili także Patryka Janasika oraz Petra Schwarza.
– Bardzo martwi nas kontuzja Patryka Janasika, którego zabraknie przez miesiąc z powodu naderwania mięśnia czworogłowego uda. Nie będzie też Petra Schwarza. W przypadku Czecha nie wiemy, ile będzie trwała jego przerwa. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, taki jest sport. Nawet jeśli zawodnik jest przygotowany, tak jak Schwarz, Janasik czy Gretarsson to takie kontuzje się zdarzają, tym bardziej że są to zawodnicy, którzy mogą grać na wielu pozycjach. Jest to dla nas cios, ale są zawodnicy do ich zastąpienia – przyznaje trener Śląska, Ivan Djurdjević.
Wrocławski zespół bardzo łatwo tracił gole z Zagłębiem. Z kolei Pogoń poszła na wymianę ciosów w wyjazdowym starciu z Widzewem (3:3), pokazując, że ma siłę w ofensywie, dzięki której może rywalizować z najlepszymi w naszej lidze.
– Pogoń jest zespołem bardzo stabilnym, na każdej pozycji ma dwóch dobrych zawodników, są mobili, szybcy, dobrze operują piłką, jedna z mocniejszych ofensyw w lidze. Z Pogonią udało nam się wygrać we Wrocławiu 2:1, więc wiemy, że da się wygrać – dodał Serb.
Pierwsze spotkanie doskonale pamięta trener Pogoni Jens Gustafsson.
– Gdy graliśmy ze Śląskiem latem, był to nasz pierwszy mecz wyjazdowy. Spisywaliśmy się całkiem w porządku, ale daliśmy się dwa razy skontrować. Nie możemy do tego dopuścić ponownie. Śląsk ma kilku jakościowych zawodników, których klasy musimy mieć świadomość. W meczu z Widzewem mieliśmy dobrą pierwszą połowę, ale potem oddaliśmy dwa punkty przez własne błędy – zaznaczył szwedzki szkoleniowiec Portowców.
Jest szansa, że w dzisiejszym meczu zadebiutuje w Pogoni Linus Wahlqvist. Obrońca, który został pozyskany zimą z Norrköping w ostatnich dniach normalnie już trenował. My spodziewamy się, że defensor pojawi się na boisku, ale dopiero po wejściu z ławki.
Trener Djurdjević na razie jeszcze nie jest zagrożony, ale jeżeli jego zespół nie zacznie punktować, to we Wrocławiu zaczną pojawiać głosy, że być może ktoś inny powinien przejąć zespół Śląska, żeby wyprowadzić go z kryzysu. W ostatnich latach władze klubu pokazywały przecież, że dla nich lekiem na całe złe są zmiany szkoleniowców.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Trela: Transfer są przereklamowane. Dlaczego spokojna zima to szansa dla Ekstraklasy
- Rocha: Na treningach Mbappe niszczył każdego. Był bardzo pewny siebie
- Ziemia jest okrągła, bramki są dwie, a Legia wygrywa z Zagłębiem
Fot. Newspix