Cezary Kulesza nadal nie wie – lub nie informuje publicznie – jaka będzie przyszłość Czesława Michniewicza. Zapewnia jednak, że jeśli dojdzie do jego zmiany, to w oparciu o normalne kryteria.
Prezes PZPN w rozmowie z Interią zaprzeczył, jakoby u potencjalnych kandydatów ważne było to, żeby mówili po polsku lub po rosyjsku, bo w tych językach najłatwiej byłoby mu się porozumieć.
– To absurd. Nigdy takiego kryterium nie było i obecnie również go nie ma. Selekcjoner powinien być dobry, jego paszport nie ma decydującego znaczenia. Paulo Sousa nie znał polskiego, a nie mieliśmy problemu żeby porozmawiać. W federacji jest wiele osób znających kilka języków obcych i one zawsze służą mi pomocą – powiedział Kulesza.
Przy okazji zaprzeczył, by miał kontaktować się z Maciejem Skorżą, Andrijem Szewczenką czy Nenadem Bjelicą. W szczegóły na temat innych nazwisk nie chciał wchodzić. – Mogę panu powiedzieć tylko tyle, że w ostatnich dniach codziennie dostajemy po kilka zgłoszeń z całego świata. Także od trenerów poważnych, doświadczonych i z sukcesami – uciął wątek.
CZYTAJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Nie zrozumiemy radości Argentyńczyków
- „Najgorszy sędzia w historii mundiali”. Kto ma pretensje do Marciniaka?
- Trela: Sceny na całe życie, czyli najzwyklejszy mundial w historii
Fot. FotoPyK