Piłkarze Legii lubią – kiedy to tylko możliwe – chwalić się profesjonalizmem. W każdym wywiadzie słyszymy od nich oklepane formułki kopiowane od zagranicznych gwiazd. Słyszymy o dietach bezglutenowych, owsiankach, treningach stabilizacyjnych, a po Twitterach latają zdjęcia z regeneracji i śniadań. Ci sami piłkarze zapominają jednak, że profesjonalizm nie ogranicza się wyłącznie do sportu.
– Puchar jest nasz! – wykrzyczeli panowie piłkarze przechodząc przez strefę mieszaną i olewając przedstawicieli mediów. Kibice nie usłyszeli, jak się czuje Żyro, co w głowie miał Jodłowiec, jak Vrdoljak ocenia różnicę pomiędzy połowami i skąd tak wysoka forma Kuciaka. Zamiast maksymalizować promocję wizerunku, zamiast sprawić, by loga sponsorów częściej latały po telewizjach, panowie od razu ruszyli na miasto. Nas to osobiście nie rusza – dziennikarstwem stadnym na ogół się nie zajmujemy, bo i tak każdy wynosi stamtąd to samo – ale rozumiemy, że media zajmujące się stricte Legią lub przede wszystkim telewizje muszą pokazać jakiś obrazek.
Vrdoljak nie rozumie krytyki, Kucharczyk obraża się na dziennikarzy, Kuciak stroi dziwne miny, a na koniec żaden nie wyduka kilku słów komentarza dla czekających na to przed telewizorem kibiców. Lekko się wam, panowie, w dupach poprzewracało.
W butiku Louis Vuitton klasy nie kupisz.
Fot. FotoPyK