Ktoś mądry kiedyś powiedział: nie jesteś za stary, dopóki jesteś wystarczająco dobry. Albo: nigdy nie jest za późno, żeby spełniać marzenia. Na potrzebę chwili powstawało wiele prawideł, często do populistycznych dyskusji czy rzucania ckliwych hasełek dla ludu, ale akurat te dwa brzmią całkiem rozsądnie. Są uniwersalne i prawdziwe w swej prostocie, leżą w zasięgu każdego człowieka. A jako że futbol lubi piękne historie, zawsze znajdziemy ludzi, którzy będą służyć za przykład. Jednym z nich jest niewątpliwie Andries Noppert.
Człowiek, którego życie w ostatnich miesiącach nabrało zupełnie nowych kolorów. Przed mundialem w Katarze nikt go nie znał – dobra, pomińmy zatwardziałych fanów Eredivisie – ale już dziś kojarzy go pół świata. Los dał mu prezent, którego nie mógł sobie nawet wymarzyć.
Kiedy masz 28 lat i dopiero debiutujesz w reprezentacji kraju na mistrzostwach świata, stajesz się wyjątkowym zjawiskiem. Tym bardziej, że mowa o Holandii, nie Iranie czy Tunezji. Topowej kadrze, która absolutnie nie kojarzy się z brakiem talentu na różnych pozycjach. Jak się jednak okazuje: poza jedną.
Kim jest Andries Noppert?
Spis treści
- Andries Noppert a luka Holendrów w szkoleniu bramkarzy
- Szukając szczęścia we Włoszech, znalazł jedynie powody do ucieczki
- "Może zostaniesz policjantem? To dobra praca"
- Kłamstwo kolegi ratunkiem dla kariery
- Osiem lat tułaczki, dwa niebytu
- "Boję się, że już nigdy nie wsiądę na taką łódkę. To nie jest mój świat"
- Andries Noppert – wartościowy przykład dla każdego człowieka
Andries Noppert a luka Holendrów w szkoleniu bramkarzy
Z lekką konsternacją trzeba przyznać, że Oranje nie mogą narzekać na dobrobyt przy obsadzie bramki. Ba, to mało powiedziane. Wystarczy spojrzeć na ostatnio powoływanych zawodników przez Louisa van Gaala:
- Mark Flekken – na najwyższy szczebel (Bundesliga, Freiburg) wszedł dopiero w wieku 26 lat, marcowy debiut w kadrze zaliczył jako 28-latek
- Joël Drommel – dziś 26 lat i bez debiutu w kadrze, dopiero w latach 2019-2022 bramkarz pierwszego składu w Twente i PSV, od pół roku ławka
- Justin Bijlow – sześć meczów w kadrze (wszystkie w el. do mundialu), od sezonu 2018/2019 nr 1 w Feyenoordzie, ale ma sporo problemów z kontuzjami
- Remko Pasveer – 39 lat, debiut w reprezentacji dopiero w tym roku, teraz nr 1 w Ajaksie, cała kariera (z kilkuletnią wyrwą na ławce w PSV) w Eredivisie
- Jasper Cillessen – 33 lata, 63 występy dla kraju, ale od dwóch lat na marginesie niemal bez powołań. Od 2016 roku głównie rezerwowy aż do teraz w Nijmegen
No i wreszcie Andries Noppert, na którego nikt nie postawiłby złamanego grosza, że na tle konkurencji w oczach selekcjonera wypadnie najlepiej. Że zagra na mundialu, będzie mocnym punktem zespołu i zrobi furorę. Jak do tego doszło?
Właściwie należało zacząć od pytania: co musiało się nie wydarzyć, żeby przygoda Nopperta skręciła w takim kierunku. To ciekawa historia, bo równie dobrze dzisiaj Holender mógłby łapać nie strzały rywali na boisku, a rzezimieszków i pijanych kierowców w mundurze policjanta.
Szukając szczęścia we Włoszech, znalazł jedynie powody do ucieczki
Andries Noppert wychował się w Heerenveen, spędził tam wiele lat, ale nie było mu dane zagrać wyżej niż w zespołach młodzieżowych. Zmienił klub, trafił do NAC Breda, gdzie perspektywy wcale nie były lepsze. W seniorskim futbolu zadebiutował dopiero w wieku 22 lat, a był to zaledwie jeden z czterech meczów na całe 3,5 roku. Pensja się zgadzała, owszem, ale zdecydowanie nie wizja stabilnej kariery na profesjonalnym szczeblu.
Na początku 2018 roku Noppert zdecydował się na nietypowy krok: wyjechał do Włoch, konkretnie drugoligowej Foggi. Sporo ryzykował, bo odbicie się od klubu Serie B mogło doszczętnie zniszczyć jego – i tak kruchą – markę na rynku. Jak można było się spodziewać, włoskich ziem Noppert nie zwojował. Rewolucji brak, jego przygoda z piłką dalej stała w martwym punkcie. Z drugiej strony, holenderski bramkarz rozegrał tam “aż” osiem spotkań, czy dwa razy więcej niż dotychczas. Wymowne, smutne, zniechęcające do ambitnej postawy w przyszłości, szczególnie że Foggia spadła z ligi, a potem została zdegradowana do Serie D przez problemy finansowe.
Zdawać by się mogło, że atmosfera klęski w życiu Holendra nie miała końca. Choć, jak wynika z jego opowieści, mogło być gorzej: – Ludzie w południowej części Włoch potrafią być szaleni. Ukradli mi auto, a potem grozili. Musiałem płacić, żeby je odzyskać. Poza tym nie mogłem za bardzo jeździć po mieście, bo nasze wyniki były tak złe. Nie byliśmy bezpieczni.
Sander de Vries, dziennikarz “Leeuwarder Courant”, uzupełnił tę historię: – Andries opowiadał mi, że piłkarze mieli styczność z włoską mafią, o czym się przekonał. Pewnego dnia skradziono mu samochód, żądali pięciu tysięcy euro okupu. Zapłacił, ale nie oddano mu pojazdu w całości. Potem zdecydowano się wstrzymać zawodnikom pensje na kilka miesięcy. Gdy opuszczał Włochy, nie odchodził zwyczajnie. On po prostu stamtąd uciekał.
“Może zostaniesz policjantem? To dobra praca”
Kiedy Andries Noppert wrócił do Holandii, zdał sobie sprawę, że tak naprawdę się cofa. Nie chciał go nikt z Eredivisie, telefon milczał. W tamtym momencie to był golkiper, którego obecność nie zdziwiłaby nas na zapleczu Ekstraklasy. Nic nie wskazywało na krok naprzód, a głosy rodziny o porzuceniu futbolu tylko się nasilały. Noppert je odrzucał, nie dopuszczając myśli, że będzie potrafił realizować się w innej roli. Nie oszukiwał się, wiedział, że nic innego nie da mu takiego szczęścia jak futbol.
Po spędzeniu półtora miesiąca na bezrobociu Noppert nie zmienił zdania. Chciał próbować dalej. I coś drgnęło, los wyciągnął do niego rękę. Na sezon 2019/2020 wolny wakat pojawił się w drugoligowym FC Dordrecht, szukali tam “jedynki”. – Po pierwszym treningu wiedziałem, że to będzie bramkarz nr 1 w naszym klubie. Był świetny, a w pierwszej kolejce wybrano go najlepszym golkiperem kolejki – mówił Arben Kasolli, tamtejszy trener bramkarzy.
Zapowiadało się dobrze, 25-letni już Noppert miał odbić się od dna, zagrał dwa pierwsze mecze, ale… Cóż, los często bywa potwornym figlarzem. Najpierw potrafi pięknie się uśmiechnąć, by za chwilę przybrać złowieszczą minę z zapowiedzią złych wydarzeń. Tym razem przyniósł najtrudniejsze przeżycie dla piłkarza: poważną kontuzję kolana. I spokój zniknął. Pewność siebie podupadła. Holenderski dwumetrowiec runął.
– “Słuchaj, chyba powinieneś z tym skończyć. Może zostaniesz policjantem? To dobra praca, może ci się spodobać” mówiła mi żona, kiedy już wypchnęli mnie z Dordrechtu. Poważnie nad tym myślałem. Jeśli nie chciał mi pomóc klub z dolnej części stawki w drugiej lidze, co czekało mnie później? – z żalem wspominał Noppert.
Kłamstwo kolegi ratunkiem dla kariery
W życiu Nopperta kłamstwo ma nie krótkie, a długie nogi. Ono – wbrew temu, co do tej pory musiał przeżywać – dało mu nowy oddech.
Nie Noppert jednak skłamał z myślą o uratowaniu swojej kariery. Zrobił to jego dobry kolega z Heerenveen, Harmen Kuperus, który w 2021 roku został trenerem bramkarzy w Go Ahead Eagles. Innego drugoligowca, ale z przeciwnego bieguna. Walczącego o awans do Eredivisie, znacznie bogatszego. Właśnie tam Kuperus polecił bezrobotnego zawodnika po trudnych przejściach z kontuzją i półroczem bez profesjonalnego treningu w klubie. Wrak. Przedstawił go Keesowi van Wonderenowi (ówczesny szkoleniowiec Eagles, teraz Heerenveen) lepszym, niż rzeczywiście był.
– Andries miał dużo pecha przez kontuzję i konsekwencje swoich decyzji. Zawsze mu jednak mówiłem, że jeśli będę miał okazję mu pomóc, a on będzie nad sobą ciężko pracował, pomogę mu z całych sił. Okazało się, że miałem taką możliwość. W styczniu 2021 roku wciąż miał niedoleczony uraz, ale wiedziałem, że z jego mentalnością, najważniejszą cechą bramkarza, to nie będzie problem. Dlatego też trochę okłamałem trenera. Powiedziałem, że Andries jest w pełni zdrowy, choć nie był. Ale Kees van Wonderen mi ufał, mamy dobre relacje. Wiedział, że jeśli kogoś polecam, to musi być dobry – opowiadał Harmen Kuperus.
Osiem lat tułaczki, dwa niebytu
Słowo się rzekło, czyn doszedł do skutku. Andries Noppert został zgarnięty z rozdroży, tuż przed wejściem w zakręt, który miał zakończyć jego przygodę z piłką. Dość powiedzieć, że Holender od 9 września 2019 roku do 27 października 2021 roku nie powąchał murawy w meczu piłkarskim. To dwa lata wyjęte z życia. Trudny czas, który musiał odbić swoje piętno na psychice. Ona, jak się okazało, była największą barierą Nopperta, nie umiejętności.
Van Wonderen z Kuperusem to zauważyli. I zaczęli działać: – Sprawiał wrażenie, jakby satysfakcjonowała go rola rezerwowego bramkarza. Nie pukał do drzwi w stylu “Hej, jestem tutaj, to ja powinienem zostać numerem jeden”. To bardzo miły człowiek. Porządny, wyważony, normalny. To świetna rzecz, ale na boisku potrzebuję ludzi, którzy chcą ze sobą rywalizować, stawać się coraz lepszymi każdego dnia. Powiedzieliśmy to Andriesowi i zaczęliśmy widzieć progres. Rozwijał się, zaczął też bardziej dbać o dietę, dołożył jeszcze treningi siłowe. W końcu zapukał do drzwi i jego moment nadszedł. Długo na to czekał, ale został pełnoprawną “jedynką”.
Tak naprawdę dopiero w styczniu 2022 roku Andries Noppert zaznał smaku bycia bramkarzem. Wskoczył do bramki Eagles i zamurował ją do końca sezonu, zadziwiał formą. Okazało się, że wcześniej przez lata był jedynie cieniem samego siebie, nierozwiniętą zapowiedzą tego, kim miał się stać w wieku 27 lat. Czyli kozakiem w realiach Eredivisie, do tego postacią cenioną i inspirującą. Gdy odchodził z Heerenveen w 2014 roku, w lustrze widział brzydkie kaczątko. Gdy po ośmiu latach tułaczki wrócił do miejsca, w którym się wychował, wszyscy wokół zobaczyli pięknego łabędzia.
“Boję się, że już nigdy nie wsiądę na taką łódkę. To nie jest mój świat”
Piękną historię Andriesa Nopperta spuentował Louis van Gaal. Wyczyny golkipera Heerenveen nie uszły jego uwadze, stąd wrześniowe powołanie do kadry. A potem… Ach, 28-latek mógł poczuć się jak Alicja w Krainie Czarów. Nie dość, że pojechał na mistrzostwa świata, to jeszcze na nich gra z dużym powodzeniem. Nie znał wcześniej tego świata, jego reguł, blasku fleszy i obliczy sławy. Ten cały ekosystem wielkiej piłki widział co najwyżej w telewizji, nie na własnym horyzoncie. Mimo to, potrafił się w tym wszystkim odnaleźć. W swoim stylu, jak naturszczyk na planie filmowym. Rok temu myślał o zawieszeniu butów na kołku, dziś walczy o to, żeby zawiesić medal na szyi. Cholera, to jest po prostu znakomity materiał na biografię.
– Kiedy inni gracze ucinają sobie popołudniową drzemkę w swoim pokoju, ja po prostu chodzę tam i z powrotem po hotelu. Cieszę się tym wszystkim! Myślę, że dopiero po mundialu do mnie dotrze, jakie to było piękne – mówił dziennikarzom uśmiechnięty od ucha do ucha Noppert po kilku dniach pobytu w Katarze.
– Boję się, że już nigdy nie wsiądę na taką łódkę. Wiecie, taką luksusową rzecz. Normalnie to nie jest mój świat – przyznał po dniu wolnym, który piłkarze reprezentacji Holandii spędzili na jachcie.
– Czy jestem najgorzej opłacanym zawodnikiem w kadrze? Tak, na 100%! Nie krępuj się o to pytać. Nie mam z tym problemu. Zresztą, wydaje mi się to całkiem logiczne – odpowiedział dziennikarzowi na konferencji prasowej, nie okazując żadnego zakłopotania.
Lokalna piekarnia w mieście Joure, w Fryzji, stworzyła różne wariacje ze słodkościami na cześć obecnej dumy regionu, Andriesa Nopperta (Fryzyjczyka)Andries Noppert – wartościowy przykład dla każdego człowieka
– Kiedy jesteś dzieckiem, marzysz o takich rzeczach jak gra na wielkich turniejach. Ale te marzenia umarły, kiedy moja kariera potoczyła się w takim a nie innym kierunku. Dziś jestem jednak tutaj, co wydaje się nieprawdopodobne. Jeśli rozumiecie moją historię, wiecie, że to coś specjalnego. Widzicie, że się da. Trzeba tylko walki. Mam nadzieję, że wiele dzieci będzie walczyło tak samo, z wiarą, że można – powiedział Andries Noppert, który w holenderskich mediach obecnie uchodzi za kogoś, kto za żadne skarby nie powinien przejść szkolenia medialnego.
– To prawdziwy Fryz. Nasze serca biją tak samo, czuję to. Ma trzeźwe, przyziemne i bezpośrednie spojrzenie na świat. Co ciekawe, ma też ten sam humor, co nasz selekcjoner! – opisał kolegę z zespołu Virgil van Dijk, kapitan Oranje.
Zapewne wielu wciąż zadaje sobie pytanie: jak to jest możliwe, że taki piłkarz, bez żadnego doświadczenia na arenie międzynarodowej, wskoczył do składu na mundial? Dlaczego akurat on, człowiek niemalże znikąd? – W ogóle nie denerwował się turniejem. Trudno to wytłumaczyć. Nie widziałem czegoś takiego u nikogo innego, to niespotykana rzecz – tłumaczył van Gaal, którego słowa wpisują się w ogólną opinię o Andriesie Noppercie, że to być może najbardziej normalny piłkarz, jaki kiedykolwiek zagrał w reprezentacji Holandii.
Źródła: metronieuws.nl, telegraaf.nl, ad.nl, theguardian.com, skysports.com, lc.nl, goal.com, netherlands.postsen.com
Więcej o holenderskim futbolu:
- Memphis Depay. Chłopak, którego z piekła wyciągnął futbol
- Zmartwychwstanie Louisa van Gaala
- Sztuka wychodzenia z piwnicy. Historia Georginio Wijnalduma
- Cierpienia młodego Mohameda
Fot. Newspix